Tytuł: Zdążyć z miłością
Cykl: Konkurs na żonę ( tom III )
Autor: Beata Majewska vel Augusta Docher
Wydawnictwo: Książnica
Data wydania: 25 października 2017
Liczba stron: 352
Bardzo często spotykam się ze stwierdzeniem "klątwy drugiego tomu". Czy jeśli autorowi uda się tę klątwę ominąć, to oznacza, że dalej powinno być już tylko pięknie i kolorowo, a każda kolejna część musi być dobra, jak nie już tylko lepsza od poprzednich? Jak to wypadło w przypadku cyklu Beaty Majewskiej?
Trzydziestoletnia Olga jest kobietą wykształconą, majętną i atrakcyjną. Zmagając się z życiowymi problemami – chorobą i miłosnymi niepowodzeniami – stara się nie okazywać uczuć. Ale to tylko gra pozorów. Kiedy poznaje Kamila, samotnego ojca ośmioletniej Faustyny i czteroletniego Maksia, niespodziewanie odkrywa miłość. Zakochuje się w mężczyźnie z wzajemnością.
Dzieci Kamila całym sercem akceptują Olgę, a ona sama dostrzega w nich dar od losu. Wkrótce para się pobiera, ale czy nowa rodzina wypełni miłością puste miejsca w sercu Olgi? [opis wydawcy]
No właśnie, co ta nasza Beata nam tutaj stworzyła? W pierwszej wzmiance należy podać, że choć jest to trzeci tom cyklu, to nie dotyczy on już stricte głównych bohaterów z części poprzednich. Tym razem autorka postanowiła się skupić na losach Olgi - byłej miłości Hugona. Czy pomimo wpuszczenia do jej serca nowych ludzi, zapełniła zalegającą w nim pustkę?
Ciężko mi napisać o tej książce tak, jak czuję. Dlaczego? Ponieważ trzeci tom cyklu Konkurs na żonę, ma masę zalet, ale nie ominął też pewnych wad, które delikatnie wpłynęły na moją ocenę. Przede wszystkim moim zdaniem, okładka jest najlepsza z całego cyklu! Jestem okładkową sroką i gdy tylko pojawiła się ta część w zapowiedziach, od razu skradła moje serducho okładką. Pasuje do dwóch poprzednich części, ale czerwień nadaje jej zupełnie inne wydźwięku. Z niecierpliwością wyczekiwałam zamknięcia serii, ale od jej przeczytania minęło już trochę czasu. Co najbardziej mnie zawiodło? Nie tyle irytacja ze strony Olgi, co sytuacje, które wypadły mało wiarygodnie. A może po prostu się czepiam? Wiem, że Beatę Majewską vel Augustę Docher stać naprawdę na wiele, dlatego też może spodziewałam się dużo bardziej realnych sytuacji, jednak pomimo tego, autorka jak zawsze obdarowała nas lekkim i przyjemnym językiem, świetnym stylem, równowagą pomiędzy intrygującymi dialogami, a pięknymi opisami. Cała fabuła również jest naprawdę dobra, z tym jednym małym minusem, który trochę mi jednak przeszkadzał.
Genialnym posunięciem pisarki, było stworzenie postaci niesamowitej dziewczynki Faustyny oraz Maksia, chociaż zdecydowanie bardziej polubiłam Faustę. Nadawała całości takiej specyficznej lekkości i niesamowitego humoru, co z całą pewnością było potrzebne, biorąc pod uwagę momenty emocjonalne, które potrafiły wzruszyć. Nie płakałam podczas lektury tej powieści, ale coś w środku drgnęło. Ta książka nie jest zła, ba - jest dobra, chociaż w moim odczuciu mogła być jeszcze lepsza, szybko wychodząc na prowadzenie w rankingu tej trylogii. Wiem również, że z całą pewnością sięgnę po kolejne książki autorki, gdyż wszystkie już za mną (recenzja Batawe, które objęłam patronatem medialnym również pojawi się niebawem) poza Anatomią uległości i Baśnikiem, który już czeka na półce. Mocno kibicuję autorce w tworzeniu kolejnych intrygujących powieści, wiedząc, że lubię ją czytać.
Zdążyć z miłością to lekka, choć emocjonująca lektura, którą można przeczytać w jeden wieczór i szczerze się przy niej uśmiechnąć, ale i wzruszyć. Pomimo pewnych potknięć, autorka po raz kolejny ofiarowała nam świetnie napisaną książkę, w której zaczytują się kobiety. Z całą pewnością trzeba poznać zarówno tę część, jak i jej poprzedniczki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Drodzy Czytelnicy!
Jest mi niezmiernie miło, że trafiliście na mojego bloga. Będzie mi jeszcze milej jeśli pozostawicie po sobie ślad w postaci komentarza. Dzięki temu wiem, co Wam się podoba i jaka jest Wasza opinia na dany temat. Pozostaw po sobie ślad, a na pewno Cię odwiedzę!
Pozdrawiam,
Daria