Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Bliski Wschód. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Bliski Wschód. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 7 marca 2017

"Listy pachnące tymiankiem" - Eve Makis [recenzja]




Tytuł: Listy pachnące tymiankiem
Tytuł oryginału: The Spice Box Letters
Autor: Eve Makis
Tłumaczenie: Krzysztof Cieślik
Wydawnictwo: W.A.B.
Data wydania: 28 września 2016
Liczba stron: 320


     Czasami trafiam na książki, których w pierwszej kolejności okładka rzuca mi się w oczy. W tej naprawdę nie wiem co jest, ale coś mnie do niej ciągnęło, od kiedy tylko ją zobaczyłam. Czy miałam dobre przeczucie?

     Pełna wzruszeń i tajemnic podróż do Armenii. Gdy po śmierci ukochanej babci Katerina trzyma w dłoniach starą, drewnianą skrzynkę na przyprawy, pełną pisanych po ormiańsku listów, postanawia poznać tajemnice, które kryły się w nich przez dziesiątki lat. Rusza więc na Cypr, gdzie cały czas mieszka liczna ormiańska diaspora, by posklejać fragmenty rodzinnej, tragicznej historii. 

     Eve Makis wykorzystała dobrze już znany mi schemat. Swoją opowieść poprowadziła na dwóch płaszczyznach czasowych, do której przenosi nas w listach. Coraz więcej książek tworzonych jest na tej zasadzie. Zwolennicy licznych retrospekcji i najróżniejszych wspomnień będą zachwyceni. Sama jestem typem osoby dość nostalgicznej, która uwielbia wszelkiego rodzaju wspominki, a te osnute historią, tajemnicą i zagadką są najlepsze. Najpiękniejsze w nich jest to, że często nie dotyczą tylko poszczególnych jednostek, ale i całego społeczeństwa.

     W Listach pachnących tymiankiem autorka przedstawia nam historię ormiańskiej rodziny, która swój początek ma w 1915 roku we wschodniej Turcji. Historia tej i wielu podobnych rodzin jest niezwykle wzruszająca, smutna i brutalna. Tak, brutalna to odpowiednie słowo. Inaczej nie można napisać o losie rodziny, której historię poznajemy na kartach powieści. W wyniku licznych prześladowań i okrutnych działań Imperium Osmańskiego, rodzina zostaje w niezwykle brutalny sposób wygnana z miejsca, które dla każdego powinno być oazą spokoju i bezpieczeństwa. Z własnego domu...

     Wszystkich dramatycznych wydarzeń dowiadujemy się z listów, które zabiera ze sobą Katerina udając się na Cypr. Tam, wśród ormiańskich mieszkańców poznaje Arę, który tłumaczy jej treść listów zapisanych w nieznanym dla niej języku. Okazuje się, że babcia Mariam spisała w nich okrutne i dramatyczne losy rodziny. Dzięki nim Katerina dociera do żyjących członków rodziny, o których do tej pory nie miała pojęcia.

     Książka nie jest napisana cudownym językiem. Nie zachwyca stylem, ani nie jest literackim arcydziełem. Nie ma co się oszukiwać. Pomimo tego fabuła bardzo wciąga, dzięki czemu czyta się ją błyskawicznie. Warto zwrócić również uwagę na liczne wzmianki o tradycyjnych potrawach, których opis sprawi, że pocieknie nam ślinka. Takie zabiegi nie zawsze zyskują moją sympatię. W książce Dzień miodu Anne Ciezadlo było ich tyle, że w pewnym momencie zaczęłam je omijać. Tutaj autorka zachowała umiar, co bardzo mi się spodobało.

     Temat poruszany w książce jest trudny i z całą pewnością jeszcze nie raz autorzy będą do niego wracać. Jak już wspomniałam, książka nie jest literackim majstersztykiem, ale mnie poruszyła. Dramat osmiańskich rodzin wywołał we mnie smutek i zmusił do pewnych przemyśleń. Powieść Eve Makis przepełniona jest bólem i dramatyzmem. Może liczyłam na trochę większe emocje, jednak nie było źle. Książkę przeczytałam bardzo szybko, jednak niektóre jej obrazy zostaną ze mną na długo.

     Listy pachnące tymiankiem to dramatyczna historia rodziny, która doświadczyła wiele złego. To ciepła opowieść o magicznym, choć realnym świecie. Historia, którą z całą pewnością warto poznać.




Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję wydawnictwu W.A.B.


poniedziałek, 4 lipca 2016

"Dubaj. Prawdziwe oblicze" - Jacek Pałkiewicz [recenzja]





Tytuł: Dubaj. Prawdziwe oblicze
Autor: Jacek Pałkiewicz
Wydawnictwo: Zysk i s-ka
Data wydania: 16 maja 2016
ISBN: 9788377859490
Liczba stron: 388


     Dubaj. Miasto wielkich pieniędzy, ociekające złotem i paletą wspaniałych barw, przyciągające do swego serca tłumy turystów. Dubaj, to miejsce, które swoim bogactwem, fantastyczną i niesamowitą otoczką, przyćmiewa to, co na pierwszy rzut oka staje się niezauważalne. Jeżeli macie ochotę poznać ze mną to niezmiernie tajemnicze i fascynujące miejsce - zapraszam.

     Jacek Pałkiewicz jest reporterem, podróżnikiem, odkrywcą i członkiem rzeczywistym Królewskiego Towarzystwa Geograficznego w Londynie. Urodził się w niemieckim obozie pracy. Karierę podróżniczą rozpoczynał jako oficer na statkach taniej bandery panamskiej (1971-72). W 1973 roku pracował jako inspektor kopalni diamentów w Sierra Leone i kopalni złota w Ghanie. W 1975 roku ukończył Szkołę Dziennikarską w Mediolanie i od tego czasu pracował jako dziennikarz między innymi przez wiele lat w dodatku ilustrowanym "Sette" do "Corierre della Sera". Jest autorem kilkunastu książek oraz filmów dokumentalnych, publikuje reportaże w licznych magazynach europejskich. [źródło]. Słyszałam już o książkach autora, między innymi o Eksploracji  oraz o Syberii. Wyprawie na biegun zimna, jednak pierwszy raz miałam przyjemność poznać jego dzieło. Tym razem autor przeniósł się z dzikich terenów do ogromnej cywilizacji, zabierając żonę Lindę na wakacje.

     Tak jak wspomniałam, z wierzchu Dubaj zdaje się ociekać złotem i całą paletą pięknych barw. Taki też jest początek książki Pałkiewicza, jednak im dalej się w nią zagłębiamy, tym mniej wspaniałych kolorów. Znakomitość i wspaniałość miasta, odkrywa przed nami swoje mroczne i ciemne zakamarki. Autor porusza coraz bardziej kontrowersyjne tematy, jak nierówne prawo, kwitnąca prostytucja, tortury, czy chociażby współczesne niewolnictwo. W tym miejscu powierzchownie zdaje się, że władza dba o swoich mieszkańców, zapewniając im dobrobyt. W rzeczywistości jest to społeczeństwo pozbawione demokracji i w pewnym sensie jest zniewolone. Na każdym kroku znajdują się kamery i dosłownie wszędzie czai się policja w cywilu. O Dubaju nie można mówić źle. Szejk najzwyczajniej w świecie, kupił sobie uległość mieszkańców. 

     Autor książki miał szczęście. Udało mu się poznać pewnego mężczyznę, który pełni funkcję jego przewodnika. Izmir przedstawia Pałkiewiczowi Dubaj od tej drugiej, ciemnej strony. Zapoznaje z ludźmi, którzy od dawna mieszkają w tym miejscu. Dzięki tym rozmowom, pisarz zbiera cenne informacje, którymi chętnie się z nami dzieli. Niestety, ten, kto nie wyraża się pozytywnie o Dubaju - nie ma do niego wstępu. Prawdopodobnie Jacek Pałkiewicz już nigdy do tego miejsca nie wróci. Dlaczego? Mógłby już nigdy Dubaju nie opuścić.

     Dubaj. Prawdziwe oblicze nie jest zwykłą i typową publikacją podróżniczą.  Nie jest też książką historyczną, gdyż nie ma swojej historii. To miejsce powstało na zwykłej pustyni. Nie posiada własnej wyjątkowej kultury ani tradycji, o której my Polacy moglibyśmy długo rozmawiać. Dubaj to wielokulturowy zlepek, gdzie znaleźć można dosłownie wszystko. Miejsce znane z wyspy w kształcie palmy (sztucznej wyspy!), niezwykłych centrów handlowych, czy najbardziej luksusowego hotelu na świecie (tzw. Żagiel). 

     Mnie lektura wciągnęła. Bardzo wciągnęła. Oczywiście miałam świadomość pewnych kwestii, które dotyczą tego miejsca, jednak o wielu okazuje się nie miałam bladego pojęcia. To, co ludzie mogą osiągnąć dzięki pieniądzom, przechodzi moje najśmielsze wyobrażenia. Publikację Pałkiewicza pochłonęłam migiem. Spodobały mi się umieszczone w niej zdjęcia, które pomagają wyobrazić sobie przedstawiony świat. Pomimo wszelkiego zła, jakie tam panuje, chętnie odwiedziłabym to miejsce. Obudzić się w hotelu na setnym piętrze wieżowca i pić poranną kawę, podziwiając widoki Dubaju - bezcenne. Autor solidnie przygotował się do tematu i wykonał kawał dobrej roboty! Chętnie zapoznam się z jego innymi książkami, dotyczącymi dzikiej przyrody i niezbadanych miejsc.

     Dubaj. Prawdziwe oblicze to książka, którą polecam każdemu, kto chce dowiedzieć się czegoś więcej o tym pięknym powierzchownie miejscu. Zdecydowanie publikacja Jacka Pałkiewicza jest cennym źródłem wiedzy, jakiej brakowało na polskim rynku wydawniczym. Nie jest to jednak książka stricte podróżnicza, więc warto o tym pamiętać! 



Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję wydawnictwu Zysk i s-ka




Książka bierze udział w wyzwaniu: Czytam ile chcęPod hasłem

środa, 15 czerwca 2016

[PRZEDPREMIEROWO] Sułtanka Kosem. Księga 2 Czarna Królowa - Demet Altinyeleklioglu


Sekret długiego życia to niecofanie danego słowa. To niezawracanie z wybranej ścieżki, gdy potknęłaś się po jednym kroku. I wybieranie właściwych ludzi na towarzyszy.



Tytuł: Sułtanka Kosem. Księga 2 Czarna Królowa
Tytuł oryginału: Kara Karlice Kosem
Autor: Demet Altinyeleklioglu
Tłumaczenie: Piotr Beza, Anna Banasiak
Wydawnictwo: Wielka Litera
Data premiery: 15 czerwca 2016
ISBN: 978-83-8032-109-0
Liczba stron: 400


     Dziś zapraszam na recenzję drugiej części Sułtanki Kosem, na podstawie której został nakręcony serial Wspaniałe stulecie. Pierwsza część cyklu, jaką jest W haremie zdecydowanie przypadła mi do gustu i zajęła miejsce tuż obok książek mojej ulubionej autorki Philippy Gregory. Czy drugi tom będzie również tak dobry i ciekawy? Autorka ma ogromną wiedzę i duży potencjał, ale czy udało jej się to wykorzystać?

     Przepowiednia, którą Anastazja usłyszała przed laty, właśnie się wypełniła. Zwykła nałożnica z haremu została żoną potężnego sułtana Ahmeda I.
Szczęście młodej królowej nie trwa jednak długo. Rodzi sułtanowi kolejne dzieci, córki, a on czeka na syna, następcę tronu. Imperium osmańskie chyli się ku upadkowi, krajem wstrząsają kolejne bunty janczarów, a sułtański dwór pełen jest wrogów, którzy knują przeciwko niej. To, co wydawało się spełnieniem marzeń, okazało się przekleństwem. Mapheyker Kosem nie podejrzewa, że za władzę, której tak pragnęła, przyjdzie jej zapłacić wysoką cenę [materiały wydawnicze].

     Anastazja przybiera nowe imię - Mapheyker, a niedługo po tym obejmuję nową funkcję. Ze zwykłej nałożnicy, staje się królową. Co jednak począć, kiedy na świat wydaje same córki, a sułtan czeka na syna? Tymczasem pierwsza jego żona Mahfiruz, wydała na świat dwóch chłopców, pretendentów do tronu. Mapheyker jednak jest czujna i bystra. Pomimo tego, nie może przewidzieć jak potoczą się losy w jej kraju. Intrygi, mroczne tajemnice kryją się w każdym zaułku korytarza, w każdej komnacie czy osobie. Nie było to jednak dla mnie dużym zaskoczeniem, ponieważ w tamtych czasach było to "normalne". To, co najbardziej podoba mi się w takich książkach, to siła i potęga kobiet. Chociaż głową państwa jest mężczyzna, to kobieta jest jego szyją. Podziwiam postawę wielu z nich oraz to, jak wiele musiały przejść, aby osiągnąć zamierzone cele. Sułtanka Kosem niejednokrotnie udowadnia, jak wielki wpływ mogły mieć kobiety na swoich władców. 

     Po raz kolejny autorka prezentuje swoją ogromną wiedzę, przelewając ją na papier. Po zapoznaniu się z pierwszą częścią, znacznie łatwiej czytało mi się księgę drugą. Trudne słownictwo, stało się dużo łatwiejsze. Wiele wyrażeń już rozumiałam i nie były dla mnie takim zaskoczeniem, jak za pierwszym razem. Mimo wszystko, jeśli ktoś, miałby nadal problem z terminologią, to odsyłam do słowniczka, znajdującego się na tyle książki. Czarna królowa to książka, która rozciąga się na przestrzeni kilkunastu lat. Przez to niektóre sytuacje, opisane są dość krótko, jednak po dłuższym zastanowieniu nie twierdzę, że jest to minusem. Wręcz przeciwnie! Cieszę się, że autorka nie zasypywała nas suchymi faktami, pisząc o nich w nieskończoność. Przekazywała to, co najważniejsze, aby nie zniechęcić czytelnika. W cyklu Sułtanka Kosem przewija się wielu bohaterów, jednak większość z nich jest mało ważna. W związku z tym sugeruję, aby nie przywiązywać się do wszystkich trudnych imion, a jedynie do głównych postaci.

     Dawna Nastja, to już przeszłość. Aktualnie ta młoda i niewinna dziewczyna, została królową. Po brzydkim kaczątku nie pozostał ani jeden ślad. Piękny łabędź rozwija powoli, lecz umiejętnie skrzydła. Sułtanka Kosem staje się przewodnikiem kraju i swojego sułtana Ahmeda. To od niej zależy każdy kolejny krok władcy. To ona rozdaje karty. Jak długo? Jaką cenę przyjdzie jej zapłacić za wymarzoną władzę? Tego Wam nie powiem. Autorka umiejętnie potrafi przenieść czytelnika do odległej krainy, w której rządy sprawuje dynastia osmanów. Możliwość zdobycia władzy wielu przysłania oczy. Dobra intryga, podstęp i zaufani ludzie to podstawa, żeby móc zawalczyć.

     Czarna Królowa to bardzo dobra kontynuacja pierwszej księgi cyklu Sułtanka Kosem. Jest to książka z pogranicza różnych gatunków od powieści historycznej, przez romans, po thriller i kryminał. Jeżeli szukacie odskoczni od dnia codziennego, od monotonii dzisiejszego świata, to zapraszam Was do Nowego Pałacu, gdzie intryga i mroczne tajemnice nie opuszczą Was do ostatniej strony.

     

Za egzemplarz przekazany do recenzji serdecznie dziękuję wydawnictwu Wielka Litera



Książka bierze udział w wyzwaniu: Dziecięce poczytaniaCzytam opasłe tomiskaCzytam ile chcęŁów-słów

środa, 8 czerwca 2016

Sułtanka Kosem. Księga 1. W haremie - Demet Altinyeleklioglu

Powieść, na której podstawie powstał hitowy serial "Wspaniałe stulecie: Sułtanka Kosem





Tytuł: Sułtanka kosem. Księga 1. W haremie
Tytuł oryginału: Kara Kralice Kosem
Autor: Demet Altinyeleklioglu
Tłumaczenie: Justyna Byszewska, Piotr Beza, Anna Banasiak
Wydawnictwo: Wielka Litera
Data wydania: 18 maja 2016
ISBN: 9788380321076
Liczba stron: 488
Moja ocena: 7+/10


     Swoje recenzje lubię zaczynać od krótkiej refleksji na temat gatunku, do którego przypisana jest opisywana książka. Tym razem mam problem. Sułtanka Kosem zdecydowanie zalicza się do mojego wachlarza zainteresowań literackich, jednak ciężko mi ją konkretnie sklasyfikować. Mamy tu powieść historyczną, ze sporą  dawką romansu, sensacji, zahaczającą o thriller i kryminał. Niezła mieszanka, prawda? Takie właśnie lubię. Kiedy w moje ręce trafiła ta publikacja, zastanawiałam się, czy autorka sprosta moim wymaganiom, które są bardzo wysokie, po zamiłowaniu do książek Philppy Gregory.

     Demet Altinyeleklioglu jest absolwentką TED Koleji, Wydziału Politologii Uniwersytetu Ankarskiego, Wyższej Szkoły Dziennikarstwa oraz Uniwersytetu Hacettepe. Od 1980 roku była odpowiedzialna za produkcję wielu programów w telewizji Tureckiej. Wielkim zaskoczeniem była dla mnie informacja, że Pani Demet zajmuje się również tłumaczeniem literackim, a najbardziej znana jest z przekładów romansów historycznych mojej ulubionej Philippy Gregory! Jej pierwsza książka Hurrem. Moskiewska odaliska opublikowana w sierpniu 2009 roku, przysporzyła jej grono wiernych czytelników.  Tematykę tę kontynuowała w cyklu powieści o dynastii osmańskiej. 

     Anastazja, to młoda i piękna dziewczyna, która w wieku piętnastu lat zostaje uprowadzona z rodzinnej wyspy Milos i wtrącona do niewoli. Początkowo kultury i ogłady uczy się w domu bogatego paszy, by niedługo po tym trafić pod postacią prezentu w ręce sułtanki matki Handam. Młoda Nastja ma plan, pragnie zostać jedną z sułtanek. Wierzy, że za sprawą swojego wdzięku i sprytu to osiągnie. Niestety dziewczyna w haremie nie zagrzewa długo miejsca i za sprawą intrygi trafia do Starego Pałacu pod opiekę Safiye. Staruszka była niegdyś najpotężniejszą kobietą w państwie osmańskim. Teraz ma jeden cel - doprowadzić Nastję do serca Ahmeda, młodego sułtana.

     Jak już wspomniałam, zastanawiałam się jak autorka poradziła sobie z tą książką. Na początku miałam z nią mały problem. Jednak byłam tego świadoma jeszcze zanim zaczęłam czytać. Kiedy po raz pierwszy sięgnęłam po Kochanice Króla - Philippy Gregory, również ciężko było mi się w nich odnaleźć. Na szczęście z każdą kolejną kartką autorka coraz bardziej porywała mnie do świata Henryka VIII, aby na koniec skraść całkowicie moje serce i stać się jedną z ulubionych autorek. Wschodnie imiona i specyficzne nazwy są ciężkie i zanim ich się nauczyłam, musiałam robić krótkie pauzy. Aby jak najszybciej przyswoić sobie pewne terminy, radzę najpierw zajrzeć do słowniczka, znajdującego się na końcu książki. Jest naprawdę bardzo przydatny, jeśli chcemy od początku wiedzieć o czym czytamy. Autorka wprowadza również sporą ilość bohaterów, jednak całkiem szybko można zapamiętać kto jest kim. Główni bohaterowie są wykreowani naprawdę dobrze. Z jednej strony troszkę zabrakło mi bliższego poznania samego Ahmeda. W rezultacie, nie uważam tego za błąd czy niedopatrzenie. Choć jest sułtanem, najważniejszą postacią na swoim dworze, to na kartach tej powieści nie jest tak ważny. Ta historia jest o sile kobiecego ciała i rozumu, o determinacji, poświęceniu i dążeniu do osiągnięcia własnego celu. To opowieść o kobiecej potędze w świecie rządzonym przez mężczyzn.

     Autorka zdecydowanie posiada dużą wiedzę i doskonale wie, o czym pisze. Porywa nas do krainy pełnej mrocznych tajemnic i intryg czyhających na każdym kroku. W tym świecie każdy musi mieć oczy szeroko otwarte, gdyż nie wiadomo, jak długo będzie trwało jego szczęście. Pisarka przedstawia nam proces przemiany Anastazji, która z brzydkiego kaczątka przeobraża się w pięknego i dojrzałego łabędzia. Nastja szybko dojrzewa do roli, jaką przyjdzie jej odegrać na oczach wszystkich. Na początku zagubiona, pozbawiona pewności siebie dziewczynka, dziś stąpa twardo po ziemi z wysoko uniesioną głową. Polubiłam ją. Stała się bowiem kobietą, za wszelką cenę dążącą do spełnienia swoich marzeń, które w życiu są najważniejsze.

     Przyznam szczerze, że nie słyszałam wcześniej o serialu Wspaniałe stulecie. Może dlatego, że rzadko oglądam telewizję, a wolne chwile wolę poświęcić na książkę? Siedziałam dziś w pokoju pisząc recenzję, córeczka bawiła się w chodziku, a w tle włączony był telewizor. Zaczęłam przełączać kanały, żeby znaleźć coś ciekawego, kiedy moja mama odrywając się od swojego zajęcia powiedziała, żebym zostawiła jej serial. Wyobraźcie sobie moje zdziwienie, kiedy zobaczyłam, że to właśnie Sułtanka Kosem. Z czystej ciekawości obejrzałam. Mnie bardziej porwała książka. Z resztą prawie zawsze książki podobają mi się bardzie, niż ekranizacje.

     Sułtanka Kosem... W haremie to słodko-gorzka historia o potędze kobiet w świecie rządzonym przez mężczyzn. Przepełniona mrocznymi tajemnicami i intrygami czyhającymi niemalże na każdym kroku. Autorka w doskonały sposób oddaje klimat opisywanych miejsc, w których bohaterowie są niezwykle realni. Pisarka posiada bardzo duży potencjał i wiedzę, co znakomicie wykorzystuje.


Już 15 czerwca 2016 roku swoją premierę będzie miała kolejna część cyklu Sułtanka Kosem. Księga 2. Czarna Królowa. Jesteście ciekawi? Ja już zabieram się za lekturę!


Za egzemplarz książki serdecznie dziękuję wydawnictwu Wielka Litera



Książka bierze udział w wyzwaniu: Dziecięce poczytaniaCzytam opasłe tomiskaCzytam ile chcę

wtorek, 10 maja 2016

Kiedy księżyc jest nisko - Nadia Hashimi, czyli o rozstaniu z życiem...

"Kiedy księżyc jest nisko" - Nadia Hashimi



Przeżyłam już dość strachu i strat. Jestem zmęczona tkwieniem w pułapce. Co rano, kiedy się budzę i widzę, że nic się nie zmieniło, myślę, że ze mną już koniec [...] W takim piekle żyję i będę żyła już zawsze.



Tytuł: Kiedy księżyc jest nisko
Tytuł oryginału: When the Moon is Low
Autor: Nadia Hashimi
Tłumaczenie: Ewa Morycińska-Dzius
Wydawnictwo: Kobiece
Data wydania: 28 kwietnia 2016
ISBN: 978-83-65442-83-3
Liczba stron: 392
Moja ocena: 8/10


    Nadia Hashimi osiągnęła wielki sukces dzięki swojej debiutanckiej powieści Afgańska Perła. Lektura na wielu czytelnikach zrobiła ogromne wrażenie, głęboko poruszając. Okazała się być tak dobra, że ciężko było o niej zapomnieć. Po tak udanym debiucie zastanawiałam się, jak autorka poradzi sobie z kolejną książką. Czy utrzyma swój wyjątkowy styl? Czy i tym razem porwie serca wielu czytelników? Jak zostanie odebrana jej nowa powieść, biorąc pod uwagę fakt, że poruszany w niej temat odzwierciedla życie wielu uchodźców, o których tyle ostatnio się słyszy...


     Feribę poznajemy praktycznie od jej narodzin. Ta niewinna i bezbronna istotka już wtedy przeżywa pierwszy koszmar swojego króciutkiego życia. Przychodząc na świat, traci najbliższą osobę na świecie - matkę. Pomimo tego, Feriba wyrasta na mądrą, zaradną i niezwykle ambitną dziewczynę. Poświęca swoje najpiękniejsze lata życia na pracę w domu, pomagając przy każdym kolejnym dziecku swego ojca i jego nowej wybranki. Dziewczynka ma jednak swoje marzenia. Pragnie pójść do szkoły, nauczyć się czytać i pisać. Chce w życiu osiągnąć coś więcej i postanawia wziąć sprawy w swoje ręce. Kobieta wychodzi za mąż, ma trójkę dzieci i spełnia się zawodowo w roli nauczycielki. Nikt nie przypuszcza, że już niebawem nad afgański Kabul nadciągną czarne chmury. Afganistan jaki znaliśmy do tej pory był przepełniony pięknymi barwami, ciepłem i miłością, a przede wszystkim bezpieczeństwem. Tak było w latach 70-tych. Wraz z wkroczeniem do kraju talibów wszystko diametralnie się zmienia. Jedną z ofiar staje się mąż Feriby. Kobieta musi podjąć niezwykle trudną decyzję. Zostać w kraju, w którym nie może zapewnić bezpieczeństwa i godnego bytu własnym dzieciom, czy opuścić swój świat, dom. Zostawić wszystko, co udało jej się osiągnąć, cały dorobek życia i ruszyć w drogę do Europy, poszukując szansy na przetrwanie. Przeważnie lubię wcielać się w bohaterów, o których czytam i razem z nimi poznawać kolejne historie. Wspólnie patrzeć, słyszeć i czuć. Teraz nie jestem w stanie. Po prostu nie potrafię. No bo jak? Jak mogę spróbować wczuć się w sytuację kobiety, która właśnie straciła męża, dom i wszystko co miała? Jak ja bym postąpiła na jej miejscu? Od 7 miesięcy już wiem, że najważniejsze jest dla mnie bezpieczeństwo mojego dziecka i zrobiłabym dla niej wszystko. Nie potrafię jednak wyobrazić sobie co musiała czuć Feriba. Co musi czuć każda kobieta postawiona w takiej sytuacji... Jak potężny ból musi im towarzyszyć. Cierpienie dnia codziennego.


     Afganistan jest teraz krajem wdów i wdowców, sierot i kalek. Kalek bez prawej nogi... bez lewej ręki... bez dziecka... bez matki. Każdy coś utracił. Tak jakby pośrodku ziemi rozpostarła się czarna dziura, która wciągała kraj w swój nienasycony brzuch.


     Choć Nadia Hashimi nie opisywała prawdziwej historii, to jej bohaterowie są bardzo realistyczni. Autorka świetnie ich wykreowała, dbając o każdy najmniejszy szczegół. Pisarka posiada dobry warsztat i ma niezwykle lekkie pióro. Powieścią Kiedy księżyc jest nisko zdecydowanie dorównała swojej pierwszej książce. Nie osiadła na laurach. Jej styl i tym razem skradł moje serce. Byłam pewna, że tym razem obejdzie się bez łez. Książka Nadii Hashimi zafundowała mi emocjonalny wstrząs! Sprawiła, że podobnie jak pierwszej książki autorki, tej również długo nie zapomnę. Przecież temat jest tak codzienny. Wydawałoby się - tak oczywisty. Wystarczy włączyć jakieś wiadomości i na pewno znów usłyszymy wzmiankę na temat uchodźców. Żadne wiadomości nie oddadzą w pełni sytuacji, w której znalazło się tak wielu ludzi. Nie pokażą nam bólu rozstania z rodziną, domem, życiem. Rozstanie z życiem...  To odpowiednie określenie.


      Reasumując, książkę pragnę polecić każdemu, aby od środka poznać życie tysięcy ludzi, wzorując się na jednej rodzinie. Codziennie tak wiele osób zmierza do Europy. Każdemu przyklejamy tą samą łatkę. Wszystkich wrzucamy do tego samego worka. Dlaczego tak robimy? Dlaczego nie potrafimy dać szansy na szczęście tym, którzy na to naprawdę zasługują. Zapraszam do niezwykle refleksyjnej lektury. Na pytanie dlaczego spróbujcie odpowiedzieć sobie sami.



Książkę do recenzji przekazało Wydawnictwo Kobiece, za co serdecznie dziękuję.



     

środa, 27 kwietnia 2016

"Dzień miodu" - Annie Ciezadlo [recenzja]

"Dzień miodu" - Annie Ciezadlo




Tytuł: Dzień miodu. Opowieść o jedzeniu, miłości i wojnie
Tytuł oryginału: Day of honey. A memoir of food, love and war
Autor: Annie Ciezadlo
Tłumaczenie: Dominika Cieśla-Szymańska
Wydawnictwo: Świat Książki
ISBN: 978-83-273-0085-0
Liczba stron: 496
Cena: 39,90
Moja ocena: 5/10


         Ostatnio dość często spotykam się z pytaniem, czy zdarza mi się wybierać książki po okładce? Zawsze odpowiadałam, że tak, moja intuicja jeszcze nigdy mnie nie zawiodła. Piękna okładka i smakowity tytuł sprawiły, że w moje dłonie wpadł Dzień miodu, a wyobraźnia zaczęła powoli budować odpowiedni nastrój. Przekonana, że znalazłam kolejną literacką perełkę, czym prędzej zabrałam się za czytanie z kubkiem aromatycznej herbaty.


          Okazuje się, że książka jest reportażem Annie Ciezadlo opisującym przedstawiającym jej pobyt w Budapeszcie i Bejrucie. Kobieta wychodzi za mąż za Libańczyka i wspólnie kierują się w rodzinne strony męża. Zrozumiały dla mnie jest stres towarzyszący kobiecie, który stara się odegnać poprzez gotowanie oraz naukę nowości, jakie niesie za sobą kuchnia bliskowschodnia, W międzyczasie poznajemy fakty dotyczące konfliktu Hezbollanu z Izraelem. Autorka bardzo szczegółowo prezentuje detale polityczno-historyczne, posługując się często ciężkim w odbiorze językiem. Brakuje tu kobiecej subtelności, ciekawego i nastrojowego wprowadzenia. Przykro mi to stwierdzić, ale natłok informacji i związany z tym ciężki język jest nużący. Ze względu na tak dużą ilość politycznych i historycznych szczegółów, książka dłużyła mi się niemiłosiernie. 


          Co dla mnie było największym plusem? Dzień miodu to książka, zawierająca niezwykle smakowite opisy arabskich potraw, pobudzających wszystkie zmysły. Niestety również w tym miejscu informacji jest po prostu za dużo. Na szczęście autorka zgrabnie przeplata suche fakty z dużą dawką emocji, dzięki którym łatwiej można dobrnąć do końca. W całą fabułę wplecionych jest wielu bohaterów - zwykłych mieszkańców regionu, za sprawą których przedstawiona historia staje się bardziej żywa.


         Decydując się na tą pozycję liczyłam, że Dzień miodu to prawdziwa uczta, którą należy się rozkoszować. Druga część tytułu mówi, że jest to "opowieść o jedzeniu, miłości i wojnie". Osobiście wykreśliłabym słowo miłość. Według mnie za dużo w niej jedzenia i przede wszystkim wojny, przedstawionej tylko za pomocą suchych faktów. Podchodziłam do niej kilka razy z nadzieją, że w końcu się przekonam, iż jest to ciekawa lektura. Myślałam, że muszę do niej bardziej dojrzeć. Nic z tego, nie udało się. Uważam, że książka ma duży potencjał. Autorka miała ciekawy pomysł, ale nie do końca umiejętnie go wykorzystała. Mnie przytłoczył nadmiar historycznych i politycznych faktów oraz zbyt drobiazgowe skupienie się na tamtejszej kuchni. Brakowało mi również bliższego poznania z Annie i jej męża. Nie miałam możliwości się z nimi zaprzyjaźnić, choć bardzo chciałam. Udało mi się co najwyżej polubić główną bohaterkę. Czytałam pozytywne opinie na temat audiobooka, czytanego przez Magdę Kumorek. Może ona jest w stanie bardziej tę książkę ożywić? Ja nie potrafię, choć bardzo lubię tematykę Bliskiego Wschodu. Dodam jeszcze, że ostatnie 40 stron to przepisy kulinarne. 


     Podsumowując, książki ani nie polecam, ani jej nie neguję. Autorka miała ciekawy pomysł i z całą pewnością ma duży potencjał, jednak w pełni go nie wykorzystała. Czułam duży niedosyt. Książka miała być wspaniałą ucztą, a okazała się historyczno-politycznym reportażem z dużą ilością kulinarnych przepisów i niuansów, które na pewno postaram się przetestować. Jeśli ktoś ma ochotę również je sprawdzić, to z chęcią podeślę. Widać piękna okładka i smakowity tytuł, to jednak nie wszystko.


A Wy, sięgacie po książki biorąc pod uwagę przede wszystkim okładkę? Mi zdarzyło się to kilka razy i w tym przypadku pierwszy raz popełniłam błąd. Chociaż nawet ta książka, która nie przypadnie nam do gustu, zawsze pozostawia po sobie jakiś ślad i niesie pewne przesłanie. Uważam, że nawet te książki, po które wiem, że już więcej nie sięgnę, mają swoją duszę.


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...