Problemy nie rozwiązują się same, tak jak i marzenia nie spełniają się samoczynnie.
Problemy należy rozwiązywać, a marzenia spełniać.
Tytuł: Jesień
Cykl: Wszystkie pory uczuć
Autor: Magdalena Majcher
Wydawnictwo: Pascal
Data wydania: 27 września 2017
Liczba stron: 384
Ciężko mi powiedzieć, czy pióro Magdaleny Majcher było mi do tej pory znane, czy raczej nie. Właściwie dzisiaj prezentowana książka jest pierwszą, którą przeczytałam, ale wcześniej śledziłam wpisy autorki na jej recenzenckim blogu. Magdalena Majcher nie jest mi zupełnie obcą autorką, jednak przygodę z jej twórczością przyszło mi rozpocząć od Jesieni. Czy zapowiada się na to, że na moich półkach zagoszczą nowe książki? Będę wyczekiwać z utęsknieniem Zimy?
Życie Hani to z pozoru bajka. Niepewna siebie dziewczyna z domu dziecka wychodzi za zamożnego i atrakcyjnego wdowca, dostając to, czego nigdy nie miała - dom i rodzinę. Dwadzieścia lat po ślubie wie już jednak, że po napisach "żyli długo i szczęśliwie" nie zawsze jest różowo. Hania czuje się niekochana przez męża, który idealizuje swoją zmarłą pierwszą żonę, a bycie pełnoetatową panią domu zaczyna ją męczyć. Na dodatek dają o sobie znać bolesne sprawy z przeszłości. [opis wydawcy]
Jak już wspomniałam, Magdalena Majcher nie jest mi całkowicie nieznana. Na początku mojego blogowania śledziłam jej wpisy recenzenckie, a z czasem śledziłam jej poczynania, jako autorki. Choć do debiutu jakoś szczególnie mnie nie ciągnęło, tak na jej dwie kolejne książki mam wielką ochotę. O książkach Stan nie! błogosławiony oraz Matka mojej córki słyszałam już wiele dobrego i chętnie w wolnej chwili osobiście po nie sięgnę, żeby sprawdzić co takiego na ich kartach zostało zapisane. To, co najbardziej jednak mnie do nich przyciąga, to chwytające tytuły. Okazało się jednak, że tym razem swoją przygodę z twórczością pisarki rozpocznę od jej najnowszej powieści otwierającej nowy cykl Wszystkie pory uczuć. Jesień. Do końca jednak nie wiedziałam czego mogę się spodziewać po tej książce. Liczyłam mimo wszystko na to, że dzięki niej powrót ze słonecznej Portugalii do chłodnej Irlandii będzie przyjemniejszy i choć odrobinę słoneczny.
Tę książkę czyta się naprawdę bardzo szybko. A co ciekawsze - szybko i przyjemnie. Nie powiedziałabym, że jest ona trudna, choć właśnie takie tematy porusza. Pomimo tego jest dość lekka w odbiorze i nie wprowadza czytelnika w stan melancholii i utęsknienia. Jest to prędzej historia, która skłania do pewnych przemyśleń i daje nadzieję, niczym przebijające się pomiędzy ciemnymi chmurami promienie słońca. Przeważnie jestem zwolenniczką książek, w których prym wiodą dialogi, jednak dzięki barwnym i plastycznym opisom Magdaleny Majcher mogłam choć na chwilę przenieść się do Polski i ujrzeć przepiękną złotą jesień. Muszę przyznać, że udało się to autorce wspaniale. Piękne opisy są jedną z mocniejszych stron tej powieści.
Podczas lektury Jesieni nachodziły mnie myśli, czy mogłabym pracować w domu dziecka - nie bez powodu, gdyż temat samego domu dziecka i wychowanków jest tutaj poruszany. I niestety doszłam do wniosku, że nie. Ktoś może teraz pomyśleć, że jestem nieczuła i nie myślę o dobru tych dzieci. To nie tak. Pamiętam, jak kilka razy byłam na spotkaniach w Domu Małego Dziecka w Kłodzku. Mieliśmy organizowane wyjazdy z różnych okazji, jak na przykład Mikołajki. Organizowaliśmy w szkole zbiórki, a później jechaliśmy do tego miejsca, by przede wszystkim spędzić z wychowankami trochę czasu. Od pierwszego spotkania miałam tam swojego ulubieńca - Dawida. Był on przecudownym chłopcem, z którym spędziłam dużo czasu. Przez kolejne dwa spotkania jeździłam tam głównie dla niego. Za czwartym razem okazało się, że Dawid znalazł się wśród szczęśliwców i trafiły do rodziny zastępczej. Cieszyłam się, bo to najpiękniejsze, co mogło go spotkać, jednak bolało mnie to, że już więcej go nie spotkam. Co by było, gdybym obcowała z tymi dziećmi na co dzień? Jestem osobą przywiązującą się do ludzi, szczególnie do dzieci. Wiem, że nie wytrzymałabym emocjonalnie.
Oczywiście jednym z głównych motywów tej powieści jest miłość. Hania, choć z początku może się wydać bohaterką dość irytującą, na kartach powieści przechodzi pewną metamorfozę. Pomimo tego, że wiele już widziałam. Trochę sama przeszłam to nie wiem, jak przez dwadzieścia lat Hania mogła żyć w cieniu zmarłej pierwszej żony jej męża. Czy ja bym wytrzymała? Teraz powiem, że nie sądzę, ale co bym zrobiła będąc naprawdę na miejscu bohaterki? Tego nie wiem. Życie nauczyło mnie, że łatwo się ocenia kogoś, patrząc z boku. Kiedy jednak sami znajdujemy się w danej sytuacji okazuje się, że zachowujemy się zupełnie inaczej, niż mogłoby nam się wydawać. Należy jednak zauważyć, że bohaterowie wykreowani przez Magdalenę Majcher są żywi. Stworzeni z krwi i kości. Cała historia opowiedziana na kartach powieści wydaje się być bardzo realna i jestem pewna, że wielu z Was stwierdzi, że mogła wydarzyć się naprawdę. W końcu podobno najpiękniejsze historie pisze właśnie życie. Moją ulubienicą tym razem została jednak Renata - bez dwóch zdań!
Jesień to bardzo przyjemna i ciepła opowieść, która idealnie nada się na chłodne jesienne wieczory z kubkiem gorącej herbaty przy kominku lub pod kocykiem. To lekka historia, która delikatnie poruszy serca i sprawi, że będzie się wypatrywało zimy. Może niekoniecznie tej za oknem, ale na kartach powieści będącej drugim tomem cyklu Wszystkie pory uczuć. Polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Drodzy Czytelnicy!
Jest mi niezmiernie miło, że trafiliście na mojego bloga. Będzie mi jeszcze milej jeśli pozostawicie po sobie ślad w postaci komentarza. Dzięki temu wiem, co Wam się podoba i jaka jest Wasza opinia na dany temat. Pozostaw po sobie ślad, a na pewno Cię odwiedzę!
Pozdrawiam,
Daria