Pechowa trzynastka, czyli trzynaście rzeczy, które kocham
Kochani, witam Was serdecznie w drugiej odsłonie Poznajcie mnie lepiej. Swoją nominację zawdzięczam Wiktorii z bloga WiktoriaCzytaRazemZWami, za co bardzo dziękuję. Dziś postaram się przedstawić trzynaście rzeczy (i nie tylko!), które kocham. To wszystko w pewien sposób kształtuje moją osobę, wpływa na to jaka jestem dziś.
1. Na pierwszym miejscu znajduje się oczywiście Lena.
Lenka to mój promyczek, który każdego dnia sprawia, że dzień staje się piękniejszy. Dodaje mi energii do życia, do pokonywania wszelkich przeciwności. Jest moim małym serduszkiem, które kocham ponad wszystko :) Moja perełka ma 6,5 miesiąca, a mam wrażenie, że jeszcze wczoraj grzecznie leżała w moim brzuszku. Czas mknie niespodziewanie szybko, a zauważam to tylko wtedy, kiedy kolejne śpioszki okazują się być za małe na moją córeczkę.
2. Nie prowadziłabym bloga, gdybym nie kochała książek
To nie jest tak, że uwielbiam tylko te książki, które bardzo mi się spodobały, które skradły moje serce i wywołały łzy na twarzy. Przede wszystkim cenię każdą książkę. Uważam, że wszystkie książki mają swoją duszę. Nawet jeśli nie są wspaniałe, czy nawet dobre. Gdzieś w świecie każda książka ma swojego wielbiciela, choćby i własnego autora. Oczywiście najbliższe mojemu sercu są te, które posiadam we własnej biblioteczce i z każdą wiąże mnie szczególna więź.
3. Kocham ciszę i hałas
Kocham ciszę, ale nie taką jak sobie właśnie pomyśleliście. Oczywiście są takie dni, kiedy mam ochotę zamknąć się w pokoju i nie słyszeć dosłownie nic. Jednak na co dzień uwielbiam ciszę natury. Ciszę lasu, łąki, czy parku, w którym nawet bawią się dzieci. Uwielbiam siedzieć na ławce w parku, czytając książkę. W każdej chwili mogę ją zamknąć i wsłuchać się w szum rzeki, powiew wiatru, czy śmiech dzieci bawiących się w oddali.
Z drugiej strony, nie zawsze jestem typem samotnika. W takich momentach uwielbiam gwar, głośny śmiech otaczających mnie ludzi. Głośną muzykę. Uwielbiam ciszę, kiedy mogę wsłuchać się w bicie serca tych, których kocham.
4. Kocham sprawiać radość innym
Jak każdy, uwielbiam prezenty. Szczególnie te bez okazji i niespodziewane. Jednak jeszcze bardziej lubię sprawiać radość innym. Najprostszym (choć nie zawsze) na to sposobem są prezenty! Przedstawię Wam chociażby sytuację sprzed kilku dni. Moja ukochana siostra (jedyna!) obchodziła swoje 21 urodziny. Oczko! Razem z Lenką pobuszowałyśmy po sklepach i zaopatrzyłyśmy się w 21 rzeczy. Od kartki urodzinowej, przez słodycze, biżuterię, po wino i skarpety. Jedynym prezentem jaki dostała ode mnie do ręki była kartka urodzinowa. W środku dołączyłam do niej karteczkę z informacją, że resztę prezentów musi znaleźć sama. Dałam jej pierwszą podpowiedź, gdzie mniej więcej ma szukać. I tyle! Przy każdym kolejnym drobiazgu znajdowała się mała podpowiedź. Zabawa wyszła rewelacyjna. Siostra zadowolona, a Lenka nie wiedzieć czemu miała ubaw po pachy. Niby nic wielkiego, ale jednak. Taka to właśnie jestem ja.
5. KOCHAM poi
Zawsze kochałam taniec. Po prostu zawsze. Kiedy tylko słyszałam muzykę, zatracałam się w niej. Wiele lat temu dołączyłam do teatru ulicznego, który działał na własną rękę w mojej miejscowości. Pewnego dnia, podczas trenowania wierszy do pochodu majowego kolega dał mi do rąk dwa łańcuchy, na końcach których zawiązane były wstążki, które zastępowały ogień. Zaśmiałam się, ponieważ byłam pewna, że szybciej się w nich zaplączę niż wykonam jakikolwiek dobry ruch. Jakie było zdziwienie niemalże wszystkich, kiedy za pierwszym razem udało mi się wykonać podstawowy krok (dla porównania kolega ćwiczył ten ruch kilka godzin i wciąż miał z nim problem). Bardzo szybko załapałam podstawy i po dwóch tygodniach pojechałam na pierwszy pokaz z całą grupą.
Kiedy po raz pierwszy dali mi ogień, to przyznam - bałam się. Było już ciemno. Wszyscy zebrani zastanawiali się jak mi wyjdzie. Kolega zaczął grać na bębnie i... Przepadłam! Od tego momentu był tylko ogień, muzyka i ja. Nic innego się nie liczyło. Usłyszeć wokół siebie szum ognia... Niesamowite przeżycie. I do tego wszystkiego taniec. Na początku myślałam, że to niemożliwe. Wykonywać figury mając w rękach dwa podpalone na końcach łańcuchy i do tego jeszcze tańczyć. Da się! Oj chyba w końcu znów odpalę swoje łańcuchy... :)
6. Kocham irlandzkie klify!
Od kiedy pamiętam, marzyłam o tym, żeby odwiedzić Szmaragdową Wyspę, a w szczególności klify! Moje marzenie spełniło się.
Tego jak tam jest nie da się opisać. Trzeba tam stanąć. Zamknąć oczy i poczuć wiatr wiejący znad oceanu, usłyszeć trzepot skrzydeł mew, przelatujących nad głową. Poczuć ciepło promieni słońca, chylącego się ku zachodowi. W końcu otworzyć oczy i podziwiać piękno natury. Zdecydowanie są to niezapomniane chwile i jedne z najpiękniejszych wspomnień.
7. Kocham ciepło
Zdecydowanie moją ulubioną porą roku jest późna wiosna, lato i wczesna jesień. Nie mam nic do zimy, ale zdecydowanie wolę ciepełko. Uwielbiam ciepło ogniska oraz ciepło bijące od drugiej osoby. Kocham ciepło mojej kołderki.
Może dlatego, że należę do zmarzlaków, to tak bardzo pokochałam taniec, szczególnie ten z ogniem?
8. Kocham swój tatuaż
Kilka osób pytało mnie, czy zdjęcie na głównym banerze bloga jest moje. Czy to moje plecy i mój tatuaż? Czy ten tatuaż jest prawdziwy? Odpowiadam: tak! W rzeczywistości mój feniks ma kolory. Żółty, pomarańczowy i czerwony. Kolory ukochanego ognia. W moim życiu były chwile, które nie należą do najpiękniejszych wspomnień. Pamiętam, że pewnego dnia powiedziałam sobie, że jeśli uda mi się zrobić tatuaż, to będzie to przełom. Postawiłam na wymarzonego feniksa. Nie zrobiłam go dlatego, że taki był aktualny krzyk mody, czy chwilowa zachcianka z pierwszym lepszym motywem. Ma on dla mnie wielkie znacznie. Feniksy odradzają się z własnego popiołu. Podobnie było ze mną. Odrodziłam się na nowo. Te ptaki mają ogromną moc. Potrafią przenosić ogromne ciężary, a ich łzy uzdrawiają. Może moja łza nie sprawi, że zniknie rana, jednak coś w tym jest. Dodatkowo jego kolory i to, że umierając, staje w płomieniach. Jak już wspominałam wcześniej - kocham ogień. Wszystko łączy się w całość.
Przy okazji opowiem Wam dwie zabawne historie związane właśnie z nim.
Pierwsza. Koledzy w pracy debatowali na temat męskich przyrodzeń. Nie wnikałam w szczegóły mając świadomość, że po dziesięciu godzinach pracy potrafią rozmawiać na dziwne tematy. Przechodziłam akurat obok nich, kiedy usłyszałam jak jeden mówi: a mówcie sobie co chcecie, Daria ma i tak największego ptaka... Cóż...
Druga: poród! A właściwie już po cesarce. Pomijam fakt, że spałam kiedy mnie pokroili i zszywali... Kiedy było po wszystkim, panie pielęgniarki chciały mnie obmyć z krwi i wszystkiego, czym mogłam się zabrudzić. Obróciły mnie na bok, żeby dostać się do pleców. Cisza i cisza... W końcu jedna mówi: no dalej, na co czekasz! Obmyj bo nie ma czasu. Na co ta odpowiada: czekaj, oglądam arcydzieło... ;)
9. Kocham być aktywną
Właściwie nie ma konkretnej formy, którą lubię najbardziej. Uwielbiam bawić się z Lenką oraz tańczyć z ogniem. Kocham taniec pod każdą postacią. Uwielbiam spacerować! Dla mnie samochody są tylko wtedy, kiedy są naprawdę konieczne. Uwielbiam zawody grupowe. Kocham wszelkie wycieczki. Uwielbiam poćwiczyć przy muzyce, a moją ulubioną instruktorką jest Mel B! ;)
10. Kocham herbaty!
Należę do tej grupy ludzi, dla której kawa mogłaby nie istnieć, choć lubię czasami jakiś smakowy wynalazek wlać w siebie. Jednak zdecydowanie wolę eksperymentować z herbatami. Zawsze, kiedy znajomi do mnie przychodzili i mówili napilibyśmy się herbaty, szybko żałowali swoich słów. Nigdy nie potrafili się zdecydować, którą tym razem spróbować i najczęściej kończyło się na czarnej lub na kawie ;) Jaka jest moja ulubiona? Biała z trawą cytrynową i kwiatem granatu. Bardzo lubię też te kwitnące. Oprócz tego, że są smaczne, są jeszcze przepiękne.
11. Kocham dobre smakołyki
Co tu dużo mówić? Uwielbiam to, co dobre! Zaczynając oczywiście od czekolady! No dobra, nie lubię tych, w których są rodzynki. Fuj! Uwielbiam gołąbki mamy, sałatki, które razem przyrządzamy, pierogi i ciasta babci! Nie będę ściemniać - uwielbiam KFC :D Kocham placki ziemniaczane. Najlepiej gorące z zimną śmietanką, mniam! Kocham majonez winiary! Bez niego, świat byłby szary... Szaleję za truskawkami, choć nigdy nie jadłam ich w czekoladzie. No i bita śmietana. Oh i ah!
12. Kocham bez
Większość kobiet ma jakiś ulubiony kwiat. Róże, tulipany czy choćby paprotki. Ja uwielbiam bez. Jest taki cudowny. Ma niesamowity zapach. Mogłabym go mieć w pokoju przez cały rok! Najlepszy jest taki gruby, ciemnofioletowy. Oj uwielbiam!
13. Pokochałam bloga i wszystko co z nim związane
Nie wiem dlaczego zdecydowałam się na prowadzenie bloga tak późno. Cieszę się jednak, że w końcu to zrobiłam, ponieważ pokochałam to! Uwielbiam codziennie na niego wchodzić. Dzielić się z Wami swoimi emocjami i przemyśleniami. Pokochałam moich Czytelników. Jesteście wspaniali! Mam cichą nadzieję, że z wieloma osobami będę mieć możliwość bliżej się zapoznać. Kochani bloggerzy, to co robicie jest wspaniałe. Nigdy nie przestawajcie!
Na tym koniec. Dowiedzieliście się o mnie czegoś ciekawego? Czymś Was zaskoczyłam? Jesteśmy w czymś podobni? :) Tym razem nie nominuję nikogo. Mam na razie urwanie głowy. Jeżeli ktoś ma ochotę opisać swoich 13 rzeczy, które kocha - proszę bardzo!
Lena - piękne imię ;) Ja mam ino taki pseudonim ;) A klify piękne!
OdpowiedzUsuńBookeaterreality
O proszę! :) W takim razie ładny pseudonim ;)
UsuńDzieciątko zawsze będzie na pierwszym miejscu :). Też kocham herbaty, no i książki oczywiście ;).
OdpowiedzUsuńChociaż czasem potrafić dać w kość, to wystarczy jeden uśmiech by znów trafić na pierwsze miejsce ;)
UsuńCudowny, poruszający tekst. Jesteś niesamowitą osobą. Bardzo się cieszę, że Ciebie poznałam. Mam nadzieję, że spotka Cie w życiu wiele radości, którą będziesz się z nami dzieliła za pomocą tego fantastycznego bloga. Wszystkiego dobrego dla Ciebie i Twojej Kruszynki!
OdpowiedzUsuńKochana, aż mi się łezka w oku zakręciła! Bardzo Ci dziękuję za te słowa! Tobie również wszystkiego dobrego :*
UsuńŚliczna ta Lenka :)
OdpowiedzUsuńTeż jestem osobą dla której kawa mogłaby nie istnieć. Jestem w 100% zwolenniczką herbaty pod każdą postacią i w każdym smaku :)
Buziaczki! ♥
Zapraszam do nas :)
rodzinne-czytanie.blogspot.com
Trzeba będzie kiedyś zorganizować herbaciane pogawędki o książkach i nie tylko ;)
UsuńDziękujemy! :*
Ja też uwielbiam bez :) A córeczka przepiękna!!
OdpowiedzUsuńDziękujemy!
UsuńDzisiaj spacerowałyśmy poszukując bzu, ale u mnie jeszcze na niego za szybko. Może za kilka dni upoluję ;)
Ślincza Lenka. Nie dziwię się, że dodaje energii. Dziecko zawsze wzmaga u rodziców, żeby mieli ich więcej niż normalnie. Tylko potem na koniec dnia wychodzi po przyłożeniu głowy do poduszki, jak szybko się zasypia. :P A niestety i w nocy trzeba wstać. Ale niemal każdego to czeka. :)
OdpowiedzUsuńJa też kocham ciszę. Jezu, po licencjacie to ja ogólnie spokojniejszy się stałem, a w ostatnim czasie pobycie samemu ze sobą i książką to jest dla mnie najlepsza recepta na wewnętrzny spokój. Działka, ciepełko, święty spokój, jakiś ptak w tle. Nikt nic nie mówi, nie gra, nie chce ode mnie. Jakżebym chciał jakąś chatkę na perypetiach albo w górach, gdzie jechałbym na weekend z dala od wszystkiego, żeby się zregenerować na weekend. Może kiedyś. :)
Irlandia brzmi świetnie. Ja sam chciałbym zwiedzić Wysypy. Najbardziej Szkocję i Irlandię właśnie, ale bez konkretów, po prostu sam kraj. I do tego Norwegię i Szwecję. Te 4 miejsca się marzą na Północy. :)
Z tymi herbatami to chyba byśmy się dogadali. ;) Ja co prawda bardziej kawiarz jestem, ale herbat też sporo piję: czarne, białe, czerwone, żółte, yerba, rooibos, zielone. Co się zachcę. Ale najbardziej lubię czarne i rooiboski. :)
Co do bzu. Ja może nie kocham, ale na nowym mieszkaniu, gdzie mam się przeprowadzić, mam tuż przed oknem 3 bzy, które świetnie pachną i odświeżają umysł. :)
I fajnie, że już wsiąknęłaś w blogosferę. Chyba nikt się nie spodziewał na początku, że tak to może wyglądać. Część patrzała z politowaniem lub brakiem zrozumienia. To się zmienia, jak się samemu zacznie i zobaczy, jak można zżyć z ludźmi i znaleźć bliskich do rozmów. :)
To się nazywa komentarz! :)
UsuńZa Lenkę dziękuję:) To prawda, dzieci mają w sobie to coś :) I choć potrafią dać w kość, to wystarczy jeden uśmiech, żeby znów skraść serce i dodać energii na cały dzień. Na razie mam to szczęście (lub nieszczęście), że śpię z nią, więc wstawać nie trzeba ;)
Jeśli chodzi o licencjat to doskonale rozumiem. Ja co prawda na inżynierce jeśli chodzi o pracę miałam lekko, jednak pozaliczać same przedmioty już było ciężej. A na magisterce... ;) Chatka na perypetiach to jest to... Oj mieć taką, to istne marzenie!
Irlandia jest całkiem ciekawa. Byłam tam 3 razy, troszkę zobaczyłam, w tym te ukochane klify i szczerze polecam. Naprawdę warto zobaczyć to na własne oczy. Jest tam wiele miejsc wartych uwagi ;) Norwegia brzmi rewelacyjnie! I te fiordy... Oh i ah!
Faktycznie, co do herbat byśmy się dogadali! Ja kawę sporadycznie, ale te herbaty... <3
3 bzy za oknem?! Szczęściarz z Ciebie! Ależ zazdroszczę! :) Uwielbiam ten zapach, a mieć możliwość budzić się i go czuć... Oj..!
Co do blogosfery to prawda. Osobiście miałam bardzo mieszane uczucia, chociaż chciałam po prostu zrobić coś dla siebie. Pewnego dnia stwierdziłam, że chcę spróbować i zaczęłam działać. Sama nie wierzę, że już tyle udało mi się osiągnąć, a to dopiero 3 miesiąc! Znajomości jakieś już się powoli zawiązują, a kto wie, może i jakieś przyjaźnie z tego wyjdą? ;)
Kurde, no, ale się rozpisałem. Teraz tak patrzę. Fest, że ze mnie taka gaduła. :D
UsuńI pewnie jeszcze jakiś czas będziesz. Jak się ma takiego maluszka to się najbliżej siebie chce. :)
A to jechałaś na jakieś wakacje, wycieczkę czy do kogoś? :)
Ostatnio piłem bardzo dobrą yerba mate z trawą cytrynową. Świetna jest. To nie taka czysta, paskudna w smaku yerba jak normalnie się zna. Pod względem smaku to coś miedzy białą a zieloną. Ale lekko pobudza jak typowa yerba. :)
Na pewno pojawią się przyjaźnie. W końcu przyjdzie moment, kiedy zachce się jechać na jakiś event, targi czy coś w tym stylu. Ja już miałem okazję poznać tak dziewczyne, która odwiedza mi bloga. Pod względem stylu dwa kompletnie różne światy. Ale pasja ta sama i można gadać, i gadać. W tym roku na Targach w Krakowie powinienem się pojawić i pewnie niejedną osobę z blogosfery się tam też pozna. Ogólnie fajna sprawa. :)
O, widzę, że mamy trochę wspólnego :) Ja również uwielbiam bez, czekoladę i herbatę :) Ujęłaś mnie tymi ognistymi łańcuchami :)
OdpowiedzUsuńW takim razie faktycznie wiele wspólnego! ;)
UsuńA dziękuję za moje płomyki ;)
Bardzo pomysłowy post :) też kocham czekoladę ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
http://reading-mylove.blogspot.com
Czekolada najlepsza na wszystko ;)
UsuńDziękuję!
Lenka slodziutka - matko, moja córka skończyła już kilka lat a ja pamiętam jak tak siedziała i łapała się za nóżkę jak Twoja;) powiem Ci, że ciesz się tymi chwilami ile możesz, błyskawicznie przeminą. Najpierw chce non stop na ręce, a zanim się obejrzysz będziesz za tym tęsknić.
OdpowiedzUsuńTatuaż jest niesamowity-ciekawa jestem czy bardzo bolało ? Bo taki dość duży się wydaje.
Pozdrawiam;)
Domyślam się. Mam małe porównanie, gdyż moja siostra ma córeczkę starszą od Lenki o 8miesięcy. Niby niewiele, a już widać spore różnice. Pamiętam jak siostra robiła z moją mała różne rzeczy i mówiła z takim utęsknieniem "Kornelka już tak nie robi" ;)
UsuńWłaściwie to jest dość duży. Miał być mniejszy, ale jakoś tak wyszło ;) Hmmm robiłam go na trzy razy i nadal jeszcze nie jest skończony. Sam kontur prawie nie bolał. Porównałabym ten ból do depilacji (powiedzmy). Jednak kiedy przyszło do koloru( bo w oryginale mam go w kolorze) to momentami bolało jak cholera! Szczególnie na kręgosłupie i lędźwiach i w momentach, kiedy nakładana była trzecia warstwa na już poranione miejsce. Ale dla porównania, jeśli przeżyłaś poród, to tatuaż to już pikuś ;)
Córeczka tak bardzo kochana i śliczna <3 Zazdroszczę Ci pociechy, ale oczywiście wszystko przede mną ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję;) Dokładnie, wszystko przed Tobą! Przyjdzie czas, że ja będę Ci zazdrościć Maleństwa, bo moja będzie już większa ;)
UsuńDzieci są najważniejsze, a swoją drogą Twoja córeczka to prawdziwa ślicznotka ;)
OdpowiedzUsuńPięknie dziękujemy! :)
UsuńWiele rzeczy, które Ty kochasz, kocham również ja. Bardzo dużo się o Tobie dowiedziałam.
OdpowiedzUsuńBardzo mnie to cieszy ;)
UsuńNie wiedziałam, że aż tyle rzeczy nas łączy :) Nie mam jeszcze dzidziusia i z tańców wybieram tylko zajęcia zumby, lecz pod resztą punktów podpisuję się w całości. Uwielbiam ciszę, którą słychać naturalnie za oknem, na łące, w lesie... Uwielbiam żyć aktywnie. Z jedzenia również wypluwam rodzynki, a gołąbki mamy i placki ziemniaczane są zawsze najlepsze! Irlandii może nie zwiedzałam, ale czuję, że pokochałabym klify, z pewnością lubię też ciepełko i kocham własny tatuaż! :) Świetny wpis i życzę, aby blogowanie zawsze sprawiało Ci tyle radości :)
OdpowiedzUsuńFaktycznie mamy wiele wspólnego! Kochana, również uwielbiam zumbę i mam nadzieję, że już niedługo będę mogła dołączyć do jakiejś grupy! Może kiedyś zorganizujemy zawody w pluciu rodzynkami;)
UsuńGwarantuję Ci, że klify pokochałabym od pierwszego wyjrzenia :) I też masz tatuaż! <3
Bardzo, bardzo Ci dziękuję;*
Piszę się na te zawody, ale koniecznie na jakimś klifie, aby było bardziej uroczo! :)
UsuńZgoda! :D
UsuńCo łączy ludzi? Wspólne pasje i miłości! Okazuje się, że tak jak Ty uwielbiam herbaty, książki, ciepełko i smakołyki (moje dżemy!) oraz robienie innym niespodzianek! :)
OdpowiedzUsuńAle jak wiadomo, dużo mocniej ludzi zbliżają wspólni wrogowie - w naszym przypadku rodzynki, groszek z puszki, gotowana marchewka i niektóre Gołębie ;)
Hahahaahha ostatnim zdaniem mnie zabiłaś! :*
UsuńLenka się pięknie uśmiecha :)
OdpowiedzUsuńKocham naturę i jej głośną ciszę. Herbatę, dobre smakołyki, zapach bzu też kocham. Tatuażu nie mam, ale Twoje anegdoty o nim... :D:D:D Lubię robić prezenty innym, a Twój pomysł na prezenty urodzinowe może kiedyś wykorzystam.
Pozdrawiam!
Dziękujemy! Teraz będzie uśmiechać się jeszcze piękniej, bo w końcu przebijają się jej pierwsze ząbki :)
UsuńWiedziałam, że to właśnie Ty zwrócisz uwagę na te anegdoty:)
Piękną masz córeczkę ;) Mój mąż ma chrześnicę Lenkę i też jest śliczną dziewczynką ;) Klify? Cudowne, choć nigdy ich na własne oczy nie widziałam. Zazdroszczę.
OdpowiedzUsuńCo do książek również masz rację, każda ma swoją duszę, a przede wszystkim każda ma swojego wielbiciela ;)
Pomysł z prezentem przypomniał mi nasz, kiedy kupiliśmy mamie rower na urodziny i również miała liściki i wskazówki jak do niego dotrzeć ;) Zabawa była świetna ;)
W ogóle piękne odpowiedzi i znów miałam okazję lepiej Cię poznać ;) Ja już nie wyobrażam sobie życia bez blogowania ;) On daje mi tyle radości, że to jest nie do opisania ;)
Pozdrawiam,
Czytaninka
Te Lenki mają w sobie to coś! ;) Nie ma co zazdrościć, tylko przy najbliższej możliwej okazji wybrać się na wycieczkę! Ja z kolei nie widziałam Francji, czego Ci zazdroszczę!
UsuńDziękuję kochana. Ja również, nie wyobrażam już sobie życia bez bloga, choć spędziłam na nim dopiero 3 miesiące;)
Zakochałam się w Twojej córeczce! Kocham dzieci i po prostu ach! Widzę w nich tyle ciepła i pogody ducha. Cudne są. Też kocham herbaty i ciepło. Bo nie ma to jak w zimowy wieczór zasiąść z książką, pod kocem i z kubkiem herbaty. Bezcenne! :)
OdpowiedzUsuńTatuaż mam kiedyś w planach. A Twój to prawdziwe dzieło sztuki!