Tytuł: Tryjon
Autor: Melissa Darwood
Wydawnictwo: SQN
Data premiery: 18 kwietnia 2018
Liczba stron: 304
Na twórczość Melissy trafiłam przypadkowo, zgłaszając się do współorganizowania akcji Book Tour z książką Pryncypium. Nie wypadało jej nie przeczytać, więc zaczęłam i... nie przeszkodziła mi w tym nawet paskudna choroba. Pióro Melissy wciągnęło mnie od pierwszych stron i trzymało w napięciu do ostatniej kropki. Już wtedy wiedziałam, że odkryłam kolejną ulubioną autorkę...
Jak udowodnić swoją niewinność, kiedy nie pamiętasz ostatnich pięciu lat?
Nic nie ochroni nas przed bólem wspomnień. Sami musimy się z nim uporać.
Mila jest inna niż wszyscy. Często traci świadomość, przebywa w jednym miejscu, by po kilku godzinach znaleźć się w zupełnie innym. Pewnego dnia budzi się w zaświatach, zwanych Tryjonem. Dowiaduje się, że nie żyje, a przed śmiercią dopuściła się zbrodni.
Czy zdoła dowieść swojej niewinności? Czy kiedykolwiek jest za późno na miłość? I najważniejsze – co skrywa Tryjon? [opis wydawcy]
Tak naprawdę, to nie wiem od czego zacząć omawianie tej powieści. Przeczytałam ją już spory czas temu, żeby móc podjąć decyzję o patronacie medialnym, za co bardzo dziękuję wydawnictwu i autorce! Właściwie mogłabym jej nie czytać i wziąć w ciemno, ale postawiłam sobie za cel zawsze poznać treść przed decyzją. Melissy Darwood poznałam również Luonto, które porwało mnie do niesamowitej krainy, w której myślami jestem do dziś. Tym razem pisarka postanowiła przenieść mnie w inne miejsce - do Tryjonu, świata, którego poznajemy dopiero po śmierci.
To, co bezapelacyjnie zachwyca mnie w twórczości Melissy Darwood, to pewność, że za każdym razem mnie zaskoczy! Nie wiem skąd autorka bierze tak niesamowite pomysły, ale chyba nie chcę poznać jej snów. To, co znajdujemy w książce, to coś, z czym ja jeszcze nigdzie się nie spotkałam. Uwielbiam wykreowane przez Melissę światy. Należę do osób, które fantastykę podczytują z doskoku, a ze science-fiction jestem całkowicie na bakier jednak wątki fantastyczne autorstwa Melissy Darwood porywają mnie całkowicie, a po skończonej lekturze ciężko o nich zapomnieć.
Za żadne skarby nie chciałabym być w skórze Mili, głównej bohaterki Tryjonu, zarówno za życia, jak i po śmierci. Jest ona osobą bardzo skomplikowaną i przyznaję, że bałam się, jak autorka poradziła sobie z jej kreacją. W jej umyśle siedzą różne osobowości, które ujawniają się w różnych momentach. Dziewczyna traci świadomość, a gdy ją odzyskuje znajduje się w zupełnie innym miejscu, a co najgorsze również w innym czasie. Obawiałam się tego, szczególnie tych przeskoków, ale Melissa Darwood właśnie w tym momencie udowodniła, że jest jedną z najlepszych autorek, jakie przeszyło mi czytać i daję sobie ściąć rękę, że gdyby ktoś nie był świadomy, iż jest ona Polką, uznałby tę książkę za światowej sławy bestseller. Takie książki jak Tryjon chce się czytać, rozpamiętywać je i pomimo upływającego czasu - wracać do nich. Ja nadal mam w głowie niesamowite miejsca, do których zostałam porwana, choć nie zawsze były one piękne i kolorowe. Po raz pierwszy w pewnym momencie mocno zamknęłam oczy i musiałam się przygotować, by móc wrócić do lektury!
Oczywiście, podobnie jak w pozostałych wątkach nie zabraknie tutaj wątku miłosnego, który jest świetnie wprowadzony. Nie nachalny, bijący po oczach od pierwszej strony, a umiarkowany i rozkręcający się z czasem. W moim odczuciu jest to najlepsza powieść autorki, a poprzednie były naprawdę dobre! Jestem bardzo ciekawa dalszych losów Mili i Zacharego. Bardzo za nimi tęsknię i jestem pewna, że jak tylko dorwę w swoje ręce papierową wersję - przeczytam jeszcze raz! W tym miejscu chciałam również pogratulować grafikowi, za przygotowanie wspaniałej okładki, która przyciąga wzrok i przede wszystkim idealnie odzwierciedla zawartość powieści.
Świetnie wykreowany wątek psychologiczny, lekki i przyjemny język, barwne i plastyczne opisy, przeplatane moimi ulubionymi dialogami. Książka przepełniona jest symbolami, które z przyjemnością się odkrywa. Akcja ma wartkie tempo i nie sposób się przy niej nudzić. Tryjon zaskakuje, wciąga bez opamiętania, dostarcza niesamowitych emocji, momentami bawi, a po chwili wyciska słoną łzę. Ta powieść ma w sobie wszystko to, co lubię najbardziej, dlatego gorąco polecam! Kobietom i mężczyznom, młodzieży i starszym czytelnikom. Naprawdę wszystkim!
Melisso, jeszcze raz wielkie gratulacje!
Za możliwość przeczytania i objęcia powieści patronatem medialnym serdecznie dziękuję Autorce i Wydawnictwu SQN
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Drodzy Czytelnicy!
Jest mi niezmiernie miło, że trafiliście na mojego bloga. Będzie mi jeszcze milej jeśli pozostawicie po sobie ślad w postaci komentarza. Dzięki temu wiem, co Wam się podoba i jaka jest Wasza opinia na dany temat. Pozostaw po sobie ślad, a na pewno Cię odwiedzę!
Pozdrawiam,
Daria