Tytuł: Trzy siostry, trzy królowe
Tytuł oryginału: Three sisters, three queens
Autor: Philippa Gregory
Tłumaczenie: Urszula Gardner
Wydawnictwo: Książnica
Data wydania: 10 maja 2017
Liczba stron: 460
Kiedy tylko ujrzałam kolejny tytuł, który wyszedł spod pióra mojej ukochanej Philippy Gregory, wiedziałam, że muszę ją mieć i dołączyć do prawie pełnej kolekcji wszystkich książek autorki. Musiałam jednak trochę poczekać, ponieważ pierwszy raz ujrzałam ją w irlandzkiej księgarni. Przyznam szczerze, że bardzo kusiło mnie sięgnięcie po nią, jednak bardzo obawiałam się, że nie sprostam językowi, który w wersji angielskiej do najprostszych nie należy. Pozostało mi czekać na polskie tłumaczenie. Czy było warto po raz kolejny zagłębić się w świat angielskiego dworu?
Trzy kobiety na dworze Tudorów łączy silna rodzinna więź. Gdy jednak każda z nich włoży na głowę koronę, nie zawahają się zadać rywalkom zdradzieckich ciosów.
Początek XVI wieku w Anglii. Król Henryk VII Tudor poprzez sojusze i małżeństwa dzieci próbuje umocnić swoją władzę. Jego starsza córka Małgorzata wkrótce zostanie królową Szkocji, młodsza - Maria poślubi króla Francji Ludwika XII, a następca tronu pojmie za żonę infantkę hiszpańską Katarzynę Aragońską. Trzy młode kobiety na dworze Tudorów związane z rodzinnymi powinnościami zaczynają rywalizować i w końcu zwracają się przeciwko sobie. W miarę doświadczanych zdrad, niebezpieczeństw i namiętności odkrywają, że w ich trudnym życiu jedynym pewnikiem jest wyjątkowa więź między nimi, silniejsza od tej, która połączyła je z mężczyznami. [opis wydawcy]
Zanim sięgnęłam po pierwszą książkę Philippy Gregory pamiętam, jaką miałam do niej awersję - za gruba, historyczna, to na pewno nie dla mnie. Zostałam jednak solidnie do tego namówiona. Przyjaciółka mówiła "spróbuj, jak przez 50 stron się nie wciągniesz, odłożysz". W ten sposób po raz pierwszy w moje ręce trafiły Kochanice króla - najbardziej znana powieść historyczna Philippy Gregory jeszcze w starym wydaniu. Wraz z tą książką przepadłam. Zaczęłam interesować się średniowieczną historią Anglii. Z wypiekami na twarzy sprawdzałam co jest w książkach autorki faktem, a co dopowiedzeniem i przyznam, że ogromnie się zdziwiłam widząc, że Philippa Gregory włożyła naprawdę ogrom pracy, by jej dzieło było historyczne, ale ubrane w beletrystyczne szaty, które skradają serca milionów czytelników.
Za mną przeczytanych jest już połowa książek autorki, a drugie tyle czeka na swoją kolej na mojej domowej półce. Uwielbiam się w nie wpatrywać, gdyż każda z nich ma niesamowitą szatę graficzną, gdzie każda z osoba i wszystkie razem skradają moje serce. Tym razem nawet nie zaznajamiałam się z opisem. Nie ważne było dla mnie której postaci będzie dotyczyć nowa opowieść. Byłam niemalże pewna, że się nie zawiodę. Czy słusznie?
Tym razem na pierwszy ogień wysunięta została najstarsza córka Henryka VII i Elżbiety York, Małgorzata. Czytałam już kilka recenzji tej książki i mogę śmiało przyznać, że odrobinę się obawiałam. Oceny były różne, jednak każdy podkreślał jedno - ta bohaterka była strasznie irytująca. I wiecie co? Naprawdę taka była. Irytująca, męcząca i infantylna. Mogę to powiedzieć z pełną świadomością. Ale czy przez to książka straciła w moich oczach? Z całą pewnością nie. W książce, Małgorzatę poznajemy jako rozpuszczoną, wyrafinowaną z wielkim, naprawdę wielkim ego. Jest wspaniałe mniemanie o sobie jest szalenie irytujące, a chęć przewyższenia sióstr staje się być wręcz chorobliwa. To, co najgorsze, to fakt, że to właśnie ona staje się narratorką, która wprowadza nas w swój świat. Z całą pewnością wielu z nas lubi utożsamiać się z bohaterami i współodczuwać z nimi emocje. Niestety sięgając po tę powieść nastawcie się na to, że tudorowskiej księżniczki nie da się polubić. W trakcie czytania nachodziły mnie myśli, czy ta kobieta kiedykolwiek dojrzeje do roli, jaką miała odegrać w życiu? Czy już zawsze na pierwszym planie będą drogie suknie i klejnoty?
W tym momencie część z Was może stwierdzić - nie, nie biorę tego. A ja Wam powiem, że będzie to błędem. Jeśli tak jak ja pokochaliście styl Philippy Gregory, nie zawiedziecie się. Pisarka po raz kolejny za pomocą wyszukanego i pięknego języka oraz niesamowitego stylu wciąga nas w świat królewskich intryg, zawiłości, tajemnic, namiętności i walki o najważniejsze - władzę i tron. Po raz kolejny ciekawym zabiegiem było wprowadzenie do treści listów, które narratorka wymieniała z Marią oraz Katarzyną. To właśnie z listów dowiadujemy się, co dzieje się na dworze Londynu, jakie kolejne skandaliczne zachowania przypisuje się Henrykowi VIII. Na kartach powieści z czasem zauważyć można, jak wiele wspólnego miały ze sobą te trzy kobiety. Tak wiele je łączyło, a przy okazji dzieliło. Z całą pewnością najwięcej współczucia skierowane zostanie w stronę hiszpańskiej infantki Katarzyny Aragońskiej, którą najbliżej mogliśmy poznać w Wiecznej księżniczce, która wielokrotnie złapała mnie za serce. Po jej lekturze nabrałam ogromnego szacunku do jej postaci i do teraz, jest ona moim autorytetem. Bardzo lubię, kiedy kolejne książki autorki wpasowują się w wydane już cykle, a kolejne postacie przewijają się pomiędzy nimi.
Historia trzech kobiet ukazuje, jak trudne było życie kobiety w tamtych czasach. Nie ważne było ich pochodzenie, ani bogactwa, bowiem one nigdy nie były w stanie zapewnić upragnionego szczęścia i miłości. Czy te kobiety potrafiły zjednać siły i wspólnie stanąć do walki, by odnieść zamierzony sukces? Zachęcam Was do lektury zarówno tej, jak i pozostałych książek autorki, których jestem szczerą i oddaną wielbicielką.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Drodzy Czytelnicy!
Jest mi niezmiernie miło, że trafiliście na mojego bloga. Będzie mi jeszcze milej jeśli pozostawicie po sobie ślad w postaci komentarza. Dzięki temu wiem, co Wam się podoba i jaka jest Wasza opinia na dany temat. Pozostaw po sobie ślad, a na pewno Cię odwiedzę!
Pozdrawiam,
Daria