Tytuł: Pamiętnik ze starej szafy
Autor: Patrycja May
Wydawnictwo: Videograf
Data premiery: 5 lipca 2017
Liczba stron: 256
Czasami nachodzi nas ochota, na przeczytanie czegoś, co sprawi, że szczerze się uśmiechniemy, wrócimy wspomnieniami do dawnych lat i z wypiekami na twarzy będziemy przeglądać w myślach wydarzenia z naszego życia. Wyciągnąć ze starej szafy album z milionem zdjęć i jeszcze raz poczuć to, co było dawno temu. Sięgając po Pamiętnik właśnie na to liczyła - na dużą dawkę humoru, pozytywnych myśli, ale i czegoś wyjątkowego, co sprawi, że treść książki na długo zapadnie mi w pamięci.
Zabawna opowieść o dorastaniu młodej, zakompleksionej dziewczyny w czasach chylącego się ku upadkowi socjalizmu i początkach wolnej Polski. Zwariowana rodzina, nieobliczalni przyjaciele, a w reszcie proza życia przełomu lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych, widziana oczami młodości, gdzie wzniosłość przemian przegrywa z drapieżną chęcią przeżycia przygody. Historie czwórki przyjaciół wkraczających w dorosłe życie, szalonego dziadka Staśka i ciotek: Felicji, której najważniejszym pragnieniem jest powtórne zamążpójście, i Amelii - despotki wzbudzającej trach całej rodziny. [opis wydawcy]
Pamiętnik ze starej szafy to opowieść prawdziwa, oparta na faktach. Autorka z tego względu postanowiła wydać swoją książkę pod pseudonimem. Co jeszcze mogę powiedzieć na początek? Ciężko ją opisać kilkoma słowami! Naprawdę! Kiedy rozpoczęłam lekturę, pomyślałam sobie "lekka, przyjemna, łatwa do opisania". I tutaj się zdecydowanie myliłam.
Na pierwszy plan wysuwają się niesamowite historie, przedstawione z punktu widzenia głównej bohaterki. Jesteśmy w czasach, w których socjalizm chyli się ku upadkowi i następują czasy wolnej Polski, a nasza bohaterka wkracza w coraz to nowsze etapy życia. Z punktu widzenia czytelnika, odebrałam tę powieść, jako ogromną dawkę dobrego humoru, no bo kto by się nie uśmiał z pechowego kościelnego wystąpienia, pierwszej walki z kosmetycznym woskiem, czy pierwszych delikatnie zakrapianych imprez? Mniejsze i większe miłostki, problemy czasu dojrzewania, czy totalnie pokręcone nieporozumienia rodzinne? Zapewniam Was, że pośmiejecie się z bohaterami nie raz i nie dwa! Ale... No właśnie, jest jeszcze "ale". Kiedy na moment zatrzymamy się nad lekturą i uzmysłowimy sobie, że przynajmniej większość tych sytuacji przydarzyła się naszej bohaterce, jej rodzinie i przyjaciołom naprawdę, zaczynamy delikatniej inaczej spoglądać na całość. Drogie Panie, wyobraźcie sobie teraz, że żyjecie w czasach, w których nie było dostępu do internetu, wujek Google nie wyrzucał nam rad jak z rękawa, a szałowe kosmetyki, były jak nie z tego świata. Teraz sobie wyobraźcie, że w sklepach pojawił się hit! Koleżanka tak bardzo wychwalała kosmetyczny wosk, że na nic nie czekając, trzeba było go wypróbować. Powiem jedno: ała! I właściwie jeszcze raz ała! To taki pierwszy lepszy przykład, który pokazuje, że z perspektywy czasu pewne sytuacje wydają się być szalenie zabawne lub wręcz komiczne. Jednak kiedy pomyślę sobie, że miałabym być w sytuacji tej biednej dziewczyny, to dostaję gęsiej skórki!
W tej historii na uwagę zasługuje nie tylko główna bohaterka, ale i jej cała rodzina oraz przyjaciele. Nawet postać kota dostarczy nam szczerego uśmiechu i odrobiny współczucia, choć tu nie wiem, czy bardziej skierowanego w jego stronę, czy właścicielki. Moim ulubieńcem z całą pewnością stał się dziadek Stasiek, który podbił moje serce! Choć muszę przyznać, że bycie jego wnuczką mogło być szalenie frustrujące. To właśnie on uda się z paczką młodych przyjaciół w mały eurotrip i dostarczy nam niezapomnianych wrażeń.
Zdarzenia przedstawione w książce spisane zostały z odpowiednim dystansem, a całość fantastycznie przedstawia realny obraz chylącemu się ku upadkowi socjalizmu. Niestety nie jestem w stanie odnaleźć w tej książce własnych podobnych wspomnień, gdyż urodziłam się odrobinę za późno. Po przedstawieniu jednak kilku sytuacji najbliższym, widziałam ich reakcje, a słowa: "oj pamiętam, pamiętam, to były czasy!" lub "mam wrażenie, że opowiadasz mi historie, które sama ci kiedyś opowiadałam" utwierdzają mnie w przekonaniu, że Patrycja May z całą pewnością przeżyła to, co ja mogłam niedawno przeczytać na kartach jej powieści. Jestem też pewna, że osoby, które pamiętają te czasy (a nie było to wcale aż tak dawno!) odnajdą w treści sytuacje, w których osobiście się znaleźli i ciepło je wspominają.
Zakończenie Pamiętnika może nam delikatnie sugerować, że w przyszłości otrzymamy jego kontynuację, z czego byłabym bardzo zadowolona! Z wielką przyjemnością odkryłabym dalsze losy bohaterów i przeżyła z nimi kolejne niezapomniane chwile.
Pamiętnik ze starej szafy to książka, która dostarczy Ci niesamowitych wrażeń! Razem z grupą młodych bohaterów przeżyjesz niezapomniane chwile, do których wiecznie będziesz chcieć wracać, w końcu mały eurotrip, kreatywne przejęzyczenia i bardzo niezapowiedziani goście nie trafiają się każdemu. Ogromna dawka śmiechu, od której ból brzucha gwarantowany. Daj się porwać tej historii, a z całą pewnością nie pożałujesz! Polecam!
P.S. Chociaż wspomnienia z fiatem 126p ma chyba jeszcze większość z nas?! Zaglądnijcie do Pamiętnika ze starej szafy, będziecie zachwyceni!
Za możliwość objęcia patronatem medialnym książki Pamiętnik ze starej szafy i napisanie do niego rekomendacji serdecznie dziękuję Wydawnictwu Videograf i Autorce!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Drodzy Czytelnicy!
Jest mi niezmiernie miło, że trafiliście na mojego bloga. Będzie mi jeszcze milej jeśli pozostawicie po sobie ślad w postaci komentarza. Dzięki temu wiem, co Wam się podoba i jaka jest Wasza opinia na dany temat. Pozostaw po sobie ślad, a na pewno Cię odwiedzę!
Pozdrawiam,
Daria