"Dzień miodu" - Annie Ciezadlo
Tytuł: Dzień miodu. Opowieść o jedzeniu, miłości i wojnie
Tytuł oryginału: Day of honey. A memoir of food, love and war
Autor: Annie Ciezadlo
Tłumaczenie: Dominika Cieśla-Szymańska
Wydawnictwo: Świat Książki
ISBN: 978-83-273-0085-0
Liczba stron: 496
Cena: 39,90
Moja ocena: 5/10
Ostatnio dość często spotykam się z pytaniem, czy zdarza mi się wybierać książki po okładce? Zawsze odpowiadałam, że tak, moja intuicja jeszcze nigdy mnie nie zawiodła. Piękna okładka i smakowity tytuł sprawiły, że w moje dłonie wpadł Dzień miodu, a wyobraźnia zaczęła powoli budować odpowiedni nastrój. Przekonana, że znalazłam kolejną literacką perełkę, czym prędzej zabrałam się za czytanie z kubkiem aromatycznej herbaty.
Okazuje się, że książka jest reportażem Annie Ciezadlo opisującym przedstawiającym jej pobyt w Budapeszcie i Bejrucie. Kobieta wychodzi za mąż za Libańczyka i wspólnie kierują się w rodzinne strony męża. Zrozumiały dla mnie jest stres towarzyszący kobiecie, który stara się odegnać poprzez gotowanie oraz naukę nowości, jakie niesie za sobą kuchnia bliskowschodnia, W międzyczasie poznajemy fakty dotyczące konfliktu Hezbollanu z Izraelem. Autorka bardzo szczegółowo prezentuje detale polityczno-historyczne, posługując się często ciężkim w odbiorze językiem. Brakuje tu kobiecej subtelności, ciekawego i nastrojowego wprowadzenia. Przykro mi to stwierdzić, ale natłok informacji i związany z tym ciężki język jest nużący. Ze względu na tak dużą ilość politycznych i historycznych szczegółów, książka dłużyła mi się niemiłosiernie.
Co dla mnie było największym plusem? Dzień miodu to książka, zawierająca niezwykle smakowite opisy arabskich potraw, pobudzających wszystkie zmysły. Niestety również w tym miejscu informacji jest po prostu za dużo. Na szczęście autorka zgrabnie przeplata suche fakty z dużą dawką emocji, dzięki którym łatwiej można dobrnąć do końca. W całą fabułę wplecionych jest wielu bohaterów - zwykłych mieszkańców regionu, za sprawą których przedstawiona historia staje się bardziej żywa.
Decydując się na tą pozycję liczyłam, że Dzień miodu to prawdziwa uczta, którą należy się rozkoszować. Druga część tytułu mówi, że jest to "opowieść o jedzeniu, miłości i wojnie". Osobiście wykreśliłabym słowo miłość. Według mnie za dużo w niej jedzenia i przede wszystkim wojny, przedstawionej tylko za pomocą suchych faktów. Podchodziłam do niej kilka razy z nadzieją, że w końcu się przekonam, iż jest to ciekawa lektura. Myślałam, że muszę do niej bardziej dojrzeć. Nic z tego, nie udało się. Uważam, że książka ma duży potencjał. Autorka miała ciekawy pomysł, ale nie do końca umiejętnie go wykorzystała. Mnie przytłoczył nadmiar historycznych i politycznych faktów oraz zbyt drobiazgowe skupienie się na tamtejszej kuchni. Brakowało mi również bliższego poznania z Annie i jej męża. Nie miałam możliwości się z nimi zaprzyjaźnić, choć bardzo chciałam. Udało mi się co najwyżej polubić główną bohaterkę. Czytałam pozytywne opinie na temat audiobooka, czytanego przez Magdę Kumorek. Może ona jest w stanie bardziej tę książkę ożywić? Ja nie potrafię, choć bardzo lubię tematykę Bliskiego Wschodu. Dodam jeszcze, że ostatnie 40 stron to przepisy kulinarne.
Podsumowując, książki ani nie polecam, ani jej nie neguję. Autorka miała ciekawy pomysł i z całą pewnością ma duży potencjał, jednak w pełni go nie wykorzystała. Czułam duży niedosyt. Książka miała być wspaniałą ucztą, a okazała się historyczno-politycznym reportażem z dużą ilością kulinarnych przepisów i niuansów, które na pewno postaram się przetestować. Jeśli ktoś ma ochotę również je sprawdzić, to z chęcią podeślę. Widać piękna okładka i smakowity tytuł, to jednak nie wszystko.
A Wy, sięgacie po książki biorąc pod uwagę przede wszystkim okładkę? Mi zdarzyło się to kilka razy i w tym przypadku pierwszy raz popełniłam błąd. Chociaż nawet ta książka, która nie przypadnie nam do gustu, zawsze pozostawia po sobie jakiś ślad i niesie pewne przesłanie. Uważam, że nawet te książki, po które wiem, że już więcej nie sięgnę, mają swoją duszę.
Raczej nie jest to książka dla mnie. Obawiam się tych detali polityczno-historycznych i ciężkiego języka. Raczej odpuszczę sobie lekturę.
OdpowiedzUsuńNiestety polityczno-historycznych detali jest dużo i nie miałabym przeciwko nim nic, gdyby było to coś więcej niż suche fakty. Chociażby "Biała masajka" zawiera w sobie dużo faktów, a czyta się znacznie przyjemniej
UsuńTym razem pas. Nie sięgam po książkę tylko ze względu na okładkę, kieruje sie głównie blurbem i opinią innych, zaś okładka to ewentualnie miły dodatek dla oka.
OdpowiedzUsuńZdarzało mi się kilka razy trafić na dobrą i przyjemną książkę właśnie po okładce, jak chociażby "Wyspa Motyli". Tym razem się nie udało, choć czytałam o niej sporo pozytywnych opinii
UsuńPiękna okładka, ale przy wyborze bardziej zwracam uwagę na opis i to czy mnie zainteresuje, ale ładne okładki sprawiają, że nasz wzrok kieruje się ku nim na księgarskich półkach. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńTo prawda. Tej książki opis wydał mi się ciekawy, a po zakupie sprawdziłam opinie i widziałam większość pozytywnych. Niestety ja do tej większości tym razem się nie wpasowuję
UsuńNie słyszałam o niej wcześniej. Raczej mnie do siebie przekonuje :)
OdpowiedzUsuńSkoro tak, to daj znać jakbyś kiedyś przeczytała ;)
UsuńWydaje mi się, że nie przypadłaby mi do gustu.
OdpowiedzUsuńJa miałam wrażenie, że mi by przypadła do gustu;)
UsuńPomysł rzeczywiście ciekawy. Szkoda tylko, że wykonanie gorsze.
OdpowiedzUsuńDokładnie,myślałam, że będzie dużo lepsza, bo materiał ciekawy. Niestety, nie tym razem
UsuńPierwsze wrażenie jest ważne, więc często sięgam po ładnie wydane książki. Zaraz potem jednak czytam blurb, a ten czasem skutecznie mnie zniechęca do zakupu. Zatem rozsądek raczej wygrywa u mnie z poczuciem estetyki.
OdpowiedzUsuńI tu pojawił się mój problem, opis oraz opinie jakie czytałam były bardzo zachęcające. Jednak książka okazała się pozycją nie dla mnie
UsuńKupiłam sobie kiedyś tę książkę,bo bardzo spodobała mi się jej okładka,wydawała się być niezwykle optymistyczna :) Co do książki,to również nie należała ona moim zdaniem do najlepiej napisanych,ale sumując nie była taka zła :)
OdpowiedzUsuńDlatego moja ocena jest wyśrodkowana. Czytałam już gorsze, ta pozycja po prostu nie przypadła mi do gustu. A mogłaby, gdyby nad nią trochę popracować ;)
UsuńMam tę książkę w domu, upolowałam kiedyś za grosze w jakimś markecie. Jeszcze nie czytałam, ale podoba mi się fakt, że przez strony dosłownie wyczuwalne są zapachy arabskich potraw. Resztę muszę sama ocenić :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńTo tak jak ja, upolowałam ją w tesco ;)
UsuńNajlepiej zawsze ocenić samemu :)
Bardzo podoba mi sie Twoja recenzja. Jest niezwykle rzetelna - ukazujesz plusy i minusy powieści.
OdpowiedzUsuńPlusem jest też powołanie się na okoliczności, które popchnęły cię ku lekturze.
Interesującym zabiegiem jest także odwołanie się do tytułu i ukazanie jego realizacji.
To bardzo dobra recenzja
Bardzo, bardzo Ci dziękuję! Dzięki takim komentarzom wiem, co robię dobrze, a nad czym jeszcze powinnam popracować ;) Dziękuję :)
UsuńMyślę, że to nie książka dla mnie :) Niemniej jednak, recenzja świetnie skonstruowana. Pomysł na książkę całkiem ciekawy, jednakże szkoda, że coś nie wyszło.
OdpowiedzUsuńJustyna z livingbooksx.blogspot.com
Bardzo dziękuję za te słowa! :) Niestety, myślę, że można byłoby poprawić kilka punktów i książka automatycznie dostałaby kilka punktów więcej ;)
UsuńWidzę, że zachwytu nie ma, więc spasuje, tym bardziej, że tematyka książki kompletnie mnie nie zainteresowała.
OdpowiedzUsuńLepiej spasuj, masz masę innych książek ;)
UsuńZainteresowałabym się tą publikacją, gdyby nie przepisy. 40 stron samych przepisów? Uważam, że to trochę przesada, zwłaszcza że wątki kulinarne jakoś niespecjalnie mnie interesują. Co do wybierania książki ze względu na okładkę, zdarza mi się tak postąpić :)
OdpowiedzUsuńKulinarne wątki przeplatają się przez całą książkę plus na koniec 40 stron przepisów.
UsuńCzyli nie jestem sama! ;)
Jeśli książka ma brzydką okładkę to sięgam po nią tylko wtedy kiedy ma genialne rekomendacje, w innym przypadku sobie odpuszczam. Za to piękne okładki biorę nawet bez rekomendacji :D
OdpowiedzUsuńO widzisz! Mamy ze sobą coś wspólnego! ;)
UsuńSpasuję, mam zbyt dużo swoich lektur do przeczytania, żeby zmieścić jeszcze taką niepewną historię ;)
OdpowiedzUsuńTym razem nie będę do niej namawiać ;)
UsuńTo raczej nie dla nas. Chociaż okładka i tytuł bardzo zachęcają :)
OdpowiedzUsuńBuziaczki! ♥
Zapraszam do nas :)
rodzinne-czytanie.blogspot.com
+ z przyjemnością obserwujemy :)
Oczywiście, nic na siłę, sama wiem, że już więcej po nią nie sięgnę ;)
UsuńBardzo mi miło! :)
Również wzięłabym tę książkę po okładce. Niestety sama wielokrotnie rozczarowałam się takim wyborem tylko ze względu na okładkę..
OdpowiedzUsuńU mnie było to pierwsze tego typu rozczarowanie, a okładka przyciąga bardzo ;)
UsuńNie cierpię polityki, i szczerze obawiam się tego tła polityczno-historycznego. Książka do mnie nie przemawia.
OdpowiedzUsuńTeż zdarzało mi się, że sięgałam po książkę, gdyż miała piękną okładkę. Jednak od kiedy przejechałam się na tej pięknej okładce, już tego nie robię ;)
Pozdrawiam,
Czytaninka
Ja zdecydowanie bardziej będę już uważać ;)
UsuńPolityczne i historyczne szczegóły? Oj nie, nie, nie. To zdecydowanie coś nie dla mnie. Poza tym Twoja niska ocena to potwierdza. Szkoda, że w tym przypadku piękna okładka okazała się słabym wyznacznikiem wartościowej treści... Następnym razem na pewno będzie lepiej. :-) Pozdrawiam Cię cieplutko Daria i życzę miłego weekendu. :-)
OdpowiedzUsuńPięknie dziękuję Asiu i Tobie również miłego i słonecznego weekendu!
UsuńNastępnym razem na pewno będzie lepiej :)