Dziś zapraszam na wywiad przeprowadzony z szalenie miłą i sympatyczną autorką Małgorzatą Falkowską. Gosia na swoim koncie ma wydane trzy książki: Mąż potrzebny na już, Gorzej być (nie) może oraz książeczkę dziecięcą Po co komu biała kredka? Niebawem, ponieważ już w sierpniu do tego grona dołączy kolejna powieść - Poszukiwani, poszukiwany.
1. Gosiu, bardzo dziękuję za poświęcony czas i zmierzenie się z pytaniami. Mam wrażenie, że każdy Cię już dobrze zna, ale może na początek napisz kilka słów o sobie.
Nie przesadzaj, kim ja jestem, żeby mnie
wszyscy znali. Nawet pani w piekarni skojarzyła mnie tylko dlatego, że uczyłam
jej siostrę (choć przez chwilę miałam nadzieję, że to pierwsza moja fanka 😊).
Kilka słów o mnie? Jejku, tak trudno o sobie
pisać, ale spróbuję, tylko nie wiem czy przez przypadek się nie rozpędzę.
Zatem:
Imię: Małgorzata (nienawidziłam go przez
długi czas z racji babci, która od zawsze na mnie tak mówiła, a ja chciałam być
Gosią. Wyobrażacie sobie krzyczącą z okna babcię: Małgorzata, nie babraj się w
błocie, bo dopiero się przebrałaś (miałam wtedy sześć lat)
Nazwisko: Falkowska (mąż mówi, że powinnam
mu płacić za wykorzystywanie jego nazwiska w celach promocyjnych😊)
Wiek: 28, ale moja rodzina wiernie
mówi…przed trzydziestką. Oni wiedzą, że do mnie to nie dociera, bo wewnętrzne
dziecko wciąż prosi o kalosze, których nigdy nie miało.
Zawód: Pedagog specjalny,
oligofrenopedagog, surdopedagog, terapeuta pedagogiczny – jestem odsetkiem tych,
którzy kochają swoją pracę, dodatkowo męcząc w weekendy studentów tematyką
chorób psychicznych, zaburzeń i niepełnosprawności.
A po godzinach: piszę, piszę i piszę, a jak
nie piszę, to mąż mi przypomina, że miałam pisać 😊
2. Po przeczytaniu Twojej debiutanckiej
powieści Mąż potrzebny na już byłam
niemalże pewna, że kolejna część będzie świetna! No i proszę. Jak pracowało Ci
się nad pierwszą, a jak nad kolejnymi książkami?
A wiesz, że ja mam inaczej? Ja pisząc drugą
część bałam się, że się Wam nie spodoba, bo takie piękne recenzje „Męża”
czytałam. A to jak się pracowało to już inna historia. „Mąż” powstał dla mnie.
Był moją terapią w najtrudniejszym okresie mojego życia, jakim było zbyt długie
umieranie mojej teściowej. Musiałam być twarda, przecież to mój mąż był z nią
bliżej, a mi ciężko było być ostoją i zaczęłam pisać. Co ciekawe swój ból,
złość, niezrozumienie zamieniłam w uśmiech na ustach czytelnika. Im więcej osób
pisze, że „Mąż” wywołał na ich twarzach radość, tym mi lżej na sercu i wiem, że
teściowa byłaby ze mnie dumna. A co do „Gorzej być (nie) może” to ona miała
nigdy nie powstać, ale Zośka (główna bohaterka) nie dawała mi spać i no cóż - wygrała,
a ja nie żałuję. Powinnam jej w sumie za to dziękować 😊
3. Zaskakujesz nie tylko coraz lepszymi
zabawnymi historiami z życia książkowych przyjaciółek, ale i tym, co wydajesz.
17 lipca nakładem wydawnictwa Tadam ukazała się Twoja pierwsza książeczka
dziecięca – Po co komu biała kredka?
Możesz nam powiedzieć, czy w tym kierunku również możemy się spodziewać
historii spod Twojego pióra?
Chciałabym, aby światło dzienne ujrzały
wszystkie opowieści o Zuzi (jest ich 7), ale to będzie decyzja Wydawnictwa. Ja
się cieszę, że mogę podziwiać to cudowne wydanie, bo bez wątpienia, to
najpiękniej wydana książka, którą można znaleźć w moim domu, a uwierzcie mi mam
kilka książek 😊
no może trochę więcej niż kilka.
4. Sama najbardziej zaczytujesz się w
kryminałach. Skąd więc pomysł na napisanie komedii?
To nie było planowane 😊I teraz się wyda prawda
o Falkowskiej. Wiesz, że ja nawet nie wiedziałam, czym charakteryzują się
komedie? Napisałam, wysłałam, dostałam odpowiedź i poszłam do empiku kupić pięć
książek z gatunku komedii. Mój mąż się śmiał, że chciałam zbadać konkurencję, a
ja wiernie tłumaczę, że muszę wiedzieć z kim trzymać w literackim świecie 😊
Grafika: Hanna Smarzewska (blog: Nie oceniam po okładkach)
5. Masz na swoim koncie wydane 3 książki,
niebawem nakładem wydawnictwa Videograf ukaże się trzeci tom komediowej serii.
Jakie towarzyszą Ci w związku z tym uczucia? Jest tak jak przy debiucie, czy
zupełnie inaczej?
Przy debiucie wciąż czekałam na maila z
napisem „przepraszamy, jednak się rozmyśliliśmy”, a teraz już nie czekam na
takie wieści (może to przez liczbę serduszek w wiadomościach do osób z
Videografu)😊
A jeśli chodzi o inne aspekty to czuję stres, czy nie zawiodłam moich
czytelników (ale to taki eustres nie bierzcie tego do serca).
6. Swoją energią i optymizmem zarażasz
świat. Co sprawia, że tak się właśnie dzieje? Skąd czerpiesz tę energię?
Podejrzewam, że nie z treningów z Ewą Chodakowską? (śmiech).
Treningi z Ewą? One są odpowiednie, abym
mogła się wyżyć słownie (sama se podnieś nogę, jak taka cwana jesteś itp.), a
Ewa z uśmiechem powie „dobrze, jeszcze dwa” .
Skąd czerpię energię? Jejku chyba najwięcej
z pracy (uwaga wchodzimy na niebezpieczny temat, o którym mogę mówić bez
końca!). Pracuję z wyjątkowymi ludźmi (niepełnosprawni intelektualnie i chorzy
psychicznie), którzy według mnie więcej uczą mnie, niż ja ich. Pozwalają
spojrzeć na świat inaczej, co jest według mnie ważne. Gdyby każdy tak potrafił
życie byłoby piękniejsze, ale po co, jak lepiej krytykować. Moja praca uczy
mnie cieszyć się z małych rzeczy (np. nowym słowie z ust Jasia wypowiedzianym
po dwóch latach czy nabyciu drobnej umiejętności, której inni by nie
dostrzegli).
Ps. Kiedyś dostałam wiadomość na moim fp z
zapytaniem czy nie myślałam, aby napisać poradnik optymisty😊
7. Piszesz książki, ale i recenzujesz dla
Chilli Toruń, przez co promujesz twórczość innych. Nie każdego stać na taki
gest. Nie boisz się, że w końcu napiszesz niezbyt pochlebną opinię i zostaniesz
posądzona o hejterstwo?
Mam nadzieję, że wtedy koledzy z chilli się
za mną wstawią (żartuję) :D Tak serio to dla mnie praca z nimi jest
wyróżnieniem, za które dziękuję serdecznie <3 a co do hejterstwa? Jejku ja
już mam hejterów i nawet mi z tym dobrze. Podobno dobrego pisarza poznaje się
po ilości jego hejterów, zatem rosnę na nową gwiazdę 😊 Moje recenzje, to moje
prawo głosu, którego jeszcze mi nie zabrano. Zdaję sobie sprawę, że komuś może
się nie spodobać to co napiszę, ale nie ma na świecie dzieła, które podobałoby
się wszystkim i autorzy musza to zrozumieć. Poszukaj recenzji „Męża” i zobacz,
że są takie za które powinnam strzelić przysłowiowego focha, a ja i tak
dziękuję za poświecenie mi czasu 😊
8. Każdy ma inny sposób rozpoczynania
przygody z książką. Od czego zaczynasz Ty i dlaczego właśnie tak?
Ja zaczynam od zeszytu. Kocham zeszyty i w
nich tworzę konspekt książki, piszę sceny, a potem
powstaje całość. Niestety
moje bohaterki są tak zmienne, że jestem przyzwyczajona do tego, że jakoś po
1/3 książki muszę napisać zakończenie, bo jeśli tego nie zrobię to bohaterowie
zmienią moje plany.
Ps. a w ogóle jestem inna jeśli chodzi o
pisanie. Kiedyś mój mąż zapytał „a co zrobisz, jak będą chcieli, abyś pokazała
ludziom swoje miejsce do pisania?” i
wtedy oczyma wyobraźni widziałam śmiech ludzi widzących mnie pośród
poduszek i zeszytów, schowaną w narożniku łózka z laptopem na kolanach. A
przecież mam biurko, stół, ale po co jak są kolana 😊
9. Z tego co mi wiadomo, jesteś wierną
fanką Remigiusza Mroza. A jak z innymi polskimi autorami? Polecasz kogoś
szczególnie?
Wierną fanką do tego stopnia, że jak Remek
mi zaserduszkował post jego recenzji to obudziłam męża, ale on się nie
ekscytował. Podziwiam go. Jest cholernie dobry, choć kilka jego książek
odrzuciłam, bo nie były dla mnie („Świt, który nie nadejdzie” czy najnowszą
„Czarną Madonnę”), jednak myśl, że już we wrześniu będę miała w dłoniach
najnowszą Chyłkę mnie uskrzydla. Wiele osób marudzi, że Mróz nie idzie w
jakość, a ilość, ale według mnie to zazdrość, bo on po prostu robi to, czego
wielu autorów nie robi. Jest konsekwentny. Pisze 10-15 stron dziennie nie
robiąc przerw, bo weekend, święta, wyjazd rodzinny, co powoduje, że daje radę
napisać kilka książek w roku. Naprawdę dobrych książek. Ale dość o Remigiuszu,
bo ja mam wielu ulubionych autorów. Kasia Puzyńska i jej saga o Lipowie, Ania
Dąbrowska, która zdobyła me serce dzięki „W rytmie passady”, PigOut (ten człowiek
wie, jak mnie rozśmieszyć), ostatnio Paulina Świst (choć ja czuję, że to Mróz
pod pseudonimem) i długo by mówić, jednak muszę dodać tu moją mentorkę Sylwię
Trojanowską, z którą potrafię przegadać godziny przez telefon.
Ps. Sylwia pisz książkę, bo ja czekam <3
10. Gdybyś mogła w kilku słowach zachęcić
czytelników do sięgnięcia po Twoje książki, jak one by brzmiały?
Moim studentom zawsze mówię: „Ale to nie
naukowe” na co się cieszą i mówią, że poszukają 😊
a tak całkiem serio, to czytając moje książki możecie lepiej poznać mnie i
razem ze mną doznać relaksu, którego w życiu leniwego pracoholika mam niewiele
więc liczę na Was. Mam nadzieję, że i w czymś „bardziej moim” także będzie dane
nam się spotkać.
Dziękuję za możliwość udzielenia wywiadu i pozdrawiam
serdecznie.
Mam nadzieję, że Was nie zanudziłam 😊 Buziaki :*
Tobie Gosiu również serdecznie dziękuję, a Was moi drodzy gorąco zachęcam do sięgnięcia po twórczość autorki. Małgorzatę Falkowską możecie znaleźć na jej FANPAGE lub w grupie: Małgorzata Falkowska - miejsce spotkań z autorką
Zapraszam również do przeczytania recenzji dotyczących książek Gosi:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Drodzy Czytelnicy!
Jest mi niezmiernie miło, że trafiliście na mojego bloga. Będzie mi jeszcze milej jeśli pozostawicie po sobie ślad w postaci komentarza. Dzięki temu wiem, co Wam się podoba i jaka jest Wasza opinia na dany temat. Pozostaw po sobie ślad, a na pewno Cię odwiedzę!
Pozdrawiam,
Daria