Tytuł: W sieci uczuć
Autor: Aneta Krasińska
Wydawnictwo: Videograf
Data wydania: 2 sierpnia 2017
Liczba stron: 240
Czasami dzieje się tak, że z niewiadomych przyczyn naszym oczom ukazuje się pewna książka, do której ciągnie zarówno umysł, jak i serce. W moim przypadku podobnie mam z ludźmi. Mogę kogoś nie znać, a wystarczy, że spojrzę na daną osobę i wiem, że czeka mnie znajomość na całe życie. Podobnie było właśnie z najnowszą książką Anety Krasińskiej. Choć profil autorki obserwuję od dawna, a ochota na jej poprzednią powieść Odrodzone nadzieje rośnie z każdym dniem, to do teraz nie miałam okazji poznać jej twórczości. Pewnego dnia w zapowiedziach wydawnictwa ujrzałam tę okładkę i wiedziałam, że muszę ją mieć. Chciałam ją poznać jak najszybciej. W końcu nadeszła okazja, a wraz z nią... No właśnie, czy intuicja nigdy nie zawodzi? Jak to pięknie ujęła Anita Scharmach - nasza intuicja jest jak dobry Anioł, czy i tym razem wskazał mi odpowiednią drogę?
Kamila stara się być pilną studentką, idealną córką i doskonałą pracownicą, jednak umiejętne pogodzenie tych wszystkich obowiązków wymaga ogromu poświęcenia i w efekcie graniczy z cudem. Gdy do tego dochodzi jeszcze niespełniona, a może nieuświadomiona miłość z czasów studenckich, dziewczyna zaczyna się gubić w sieci własnych uczuć. Przypadek sprawia, że na jej drodze staje kolejny mężczyzna, ale ten związek szybko okazuje się toksyczny. Wbrew naciskom matki, Kamila odważnie stawia swoje życie na głowie i pakuje walizki, chcąc poszukać swojego szczęścia zagranicą. W Berlinie musi się zmierzyć nie tylko z nowymi obowiązkami w pracy, wielokulturowym społeczeństwem, ale również odnaleźć się w obcym kraju, gdzie tak trudno trafić na kogoś życzliwego. Kiedy wreszcie wydaje się, że pokonała już wszystkie schody w drodze na szczyt, zjawia się Tomasz i uświadamia jej, jak bardzo jej dotychczasowe życie było puste... [opis wydawcy]
Zapewne teraz czekacie, aż napiszę - dlaczego nikt mnie przed tą książką nie ostrzegł? Dlaczego naiwnie dałam się zwieść i po nią sięgnęłam?
Tego tutaj nie przeczytacie. Mocno ufam swojemu wewnętrznemu głosowi, który bardzo rzadko mnie zawodzi. Tym razem również okazało się, że trafiłam na dobrą i bardzo przyjemną lekturę, która umiliła mi wakacyjny wieczór.
Pierwsze o czym chciałabym napisać, to przyjemne pióro Anety Krasińskiej. Tę historię poznaje się migiem. Zdecydowanie można ją pochłonąć w jeden wieczór. Mi udało się to zrobić w ciepłą wakacyjną noc, jednak jest to również idealna książkach na mroźne popołudnia przy kominku z kubkiem gorącej, aromatycznej herbaty. Autorka używa prostego języka, jakim posługujemy się na co dzień, dlatego bez problemu wchodzimy do świata Kamili i od razu mamy szansę dostrzec jej uczucia. Aneta Krasińska pisze tak, jak lubię - lekko, prosto, ale dosadnie. Dzięki temu z przyjemnością oddaję się lekturze i historii, w której mam szansę poczuć emocje, jeśli się tylko pojawią.
Wiedziałam jednak, że to, co ciągnęło mnie do tej książki, to nie tylko lekki i przyjemny styl autorki. Za tą przyjemną dla oka okładką musiało się kryć coś jeszcze. Nie musiałam długo czekać, by przekonać się, co najbardziej poruszy mój umysł. Aneta Krasińska podjęła się ważnego dla mnie tematu - emigracji. Jeśli śledzicie moje wpisy, to zapewne wiecie, że od roku mieszkam w Irlandii. Decyzja o wyjeździe dla mnie była bardzo trudna i nadal nie jestem jej pewna. Okazuje się, że życie poza granicami własnego kraju nie zawsze jest piękne i kolorowe. Doskwiera ludziom tęsknota za bliskimi, domem, znajomymi, językiem, miejscami, które się doskonale zna. Nagle człowiek ląduje w zupełnie obcym świecie i zdany jest wyłącznie na siebie. Choć Kamila bardzo szybko podjęła swoją decyzję, musi zmierzyć się z życiem na obczyźnie. Pisarka idealne odzwierciedliła przeskok do innego życia.
Bohaterowie powieści są bardzo różni. Z całą pewnością Aneta Kraińska starała się ich jak najbardziej urzeczywistnić. Stworzyć ich z krwi i kości, co sprawiłoby, że historia spisana na kartach książki, ożyłaby. Kamila, główna bohaterka w moim odczuciu uciekła od życia w Polsce i wyjechała. Czy mogła postąpić inaczej? Zostać i stawić czoła przeciwnościom losu? Właściwie, to nie wiem. Łatwo jest oceniać kogoś na odległość, ale co w momencie, gdy sami znajdziemy się w danej sytuacji? Czy na pewno postąpiłabym tak, jak teraz myślę? Niekoniecznie. Faktycznie, momentami Kamila delikatnie mnie irytowała, ale biorąc pod uwagę całą fabułę, nie wpłynęło to zbyt ujemnie na treść. Nasza główna bohaterka znajduje się w wieku, w którym można się pogubić. Chociaż właściwie patrząc na świat, który nas otacza, pogubić można się niezależnie od metryki.
Książka Anety Krasińskiej z jednej strony jest lekką i przyjemną lekturą, zaś z drugiej... no właśnie. Autorka porusza bardzo ważne i dla wielu ludzi trudne tematy. Z całą pewnością jednym z nich jest emigracja, wiążąca się z nią samotność, tęsknota i zagubienie. Są ludzie, którzy bez problemu odnajdują się w takich sytuacjach, ale i tacy jak Kamila albo ja. Istnieją również ludzie, którzy za wszelką cenę walczą z pojawiającymi się problemami. Wszystko zależy od naszej osobowości i tego, jakie mądrości wynieśliśmy z rodzinnego domu, które mimo wszystko gdzieś po drodze się ujawniają.
W sieci uczuć to wspaniała opowieść o życiu i problemach kobiety wkraczającej w prawdziwe dorosłe życie. To historia, która pokazuje, że mieszkanie poza granicami własnego kraju wcale nie jest takie kolorowe, jak mogłoby się zdawać, a wraz z przekroczeniem umownych granic pojawia się smutek, samotność i tęsknota. Książka Anety Krasińskiej sprawdzi się idealnie zarówno na letni, jak i chłodny wieczór. Dostarczy przyjemnych wrażeń i odrobinę emocji, które skłonią do pewnych refleksji. Polecam!
Kamila stara się być pilną studentką, idealną córką i doskonałą pracownicą, jednak umiejętne pogodzenie tych wszystkich obowiązków wymaga ogromu poświęcenia i w efekcie graniczy z cudem. Gdy do tego dochodzi jeszcze niespełniona, a może nieuświadomiona miłość z czasów studenckich, dziewczyna zaczyna się gubić w sieci własnych uczuć. Przypadek sprawia, że na jej drodze staje kolejny mężczyzna, ale ten związek szybko okazuje się toksyczny. Wbrew naciskom matki, Kamila odważnie stawia swoje życie na głowie i pakuje walizki, chcąc poszukać swojego szczęścia zagranicą. W Berlinie musi się zmierzyć nie tylko z nowymi obowiązkami w pracy, wielokulturowym społeczeństwem, ale również odnaleźć się w obcym kraju, gdzie tak trudno trafić na kogoś życzliwego. Kiedy wreszcie wydaje się, że pokonała już wszystkie schody w drodze na szczyt, zjawia się Tomasz i uświadamia jej, jak bardzo jej dotychczasowe życie było puste... [opis wydawcy]
Zapewne teraz czekacie, aż napiszę - dlaczego nikt mnie przed tą książką nie ostrzegł? Dlaczego naiwnie dałam się zwieść i po nią sięgnęłam?
Tego tutaj nie przeczytacie. Mocno ufam swojemu wewnętrznemu głosowi, który bardzo rzadko mnie zawodzi. Tym razem również okazało się, że trafiłam na dobrą i bardzo przyjemną lekturę, która umiliła mi wakacyjny wieczór.
Pierwsze o czym chciałabym napisać, to przyjemne pióro Anety Krasińskiej. Tę historię poznaje się migiem. Zdecydowanie można ją pochłonąć w jeden wieczór. Mi udało się to zrobić w ciepłą wakacyjną noc, jednak jest to również idealna książkach na mroźne popołudnia przy kominku z kubkiem gorącej, aromatycznej herbaty. Autorka używa prostego języka, jakim posługujemy się na co dzień, dlatego bez problemu wchodzimy do świata Kamili i od razu mamy szansę dostrzec jej uczucia. Aneta Krasińska pisze tak, jak lubię - lekko, prosto, ale dosadnie. Dzięki temu z przyjemnością oddaję się lekturze i historii, w której mam szansę poczuć emocje, jeśli się tylko pojawią.
Wiedziałam jednak, że to, co ciągnęło mnie do tej książki, to nie tylko lekki i przyjemny styl autorki. Za tą przyjemną dla oka okładką musiało się kryć coś jeszcze. Nie musiałam długo czekać, by przekonać się, co najbardziej poruszy mój umysł. Aneta Krasińska podjęła się ważnego dla mnie tematu - emigracji. Jeśli śledzicie moje wpisy, to zapewne wiecie, że od roku mieszkam w Irlandii. Decyzja o wyjeździe dla mnie była bardzo trudna i nadal nie jestem jej pewna. Okazuje się, że życie poza granicami własnego kraju nie zawsze jest piękne i kolorowe. Doskwiera ludziom tęsknota za bliskimi, domem, znajomymi, językiem, miejscami, które się doskonale zna. Nagle człowiek ląduje w zupełnie obcym świecie i zdany jest wyłącznie na siebie. Choć Kamila bardzo szybko podjęła swoją decyzję, musi zmierzyć się z życiem na obczyźnie. Pisarka idealne odzwierciedliła przeskok do innego życia.
Bohaterowie powieści są bardzo różni. Z całą pewnością Aneta Kraińska starała się ich jak najbardziej urzeczywistnić. Stworzyć ich z krwi i kości, co sprawiłoby, że historia spisana na kartach książki, ożyłaby. Kamila, główna bohaterka w moim odczuciu uciekła od życia w Polsce i wyjechała. Czy mogła postąpić inaczej? Zostać i stawić czoła przeciwnościom losu? Właściwie, to nie wiem. Łatwo jest oceniać kogoś na odległość, ale co w momencie, gdy sami znajdziemy się w danej sytuacji? Czy na pewno postąpiłabym tak, jak teraz myślę? Niekoniecznie. Faktycznie, momentami Kamila delikatnie mnie irytowała, ale biorąc pod uwagę całą fabułę, nie wpłynęło to zbyt ujemnie na treść. Nasza główna bohaterka znajduje się w wieku, w którym można się pogubić. Chociaż właściwie patrząc na świat, który nas otacza, pogubić można się niezależnie od metryki.
Książka Anety Krasińskiej z jednej strony jest lekką i przyjemną lekturą, zaś z drugiej... no właśnie. Autorka porusza bardzo ważne i dla wielu ludzi trudne tematy. Z całą pewnością jednym z nich jest emigracja, wiążąca się z nią samotność, tęsknota i zagubienie. Są ludzie, którzy bez problemu odnajdują się w takich sytuacjach, ale i tacy jak Kamila albo ja. Istnieją również ludzie, którzy za wszelką cenę walczą z pojawiającymi się problemami. Wszystko zależy od naszej osobowości i tego, jakie mądrości wynieśliśmy z rodzinnego domu, które mimo wszystko gdzieś po drodze się ujawniają.
W sieci uczuć to wspaniała opowieść o życiu i problemach kobiety wkraczającej w prawdziwe dorosłe życie. To historia, która pokazuje, że mieszkanie poza granicami własnego kraju wcale nie jest takie kolorowe, jak mogłoby się zdawać, a wraz z przekroczeniem umownych granic pojawia się smutek, samotność i tęsknota. Książka Anety Krasińskiej sprawdzi się idealnie zarówno na letni, jak i chłodny wieczór. Dostarczy przyjemnych wrażeń i odrobinę emocji, które skłonią do pewnych refleksji. Polecam!
KLIKNIJ I ZOBACZ ILE PIÓR PRZYZNAJĘ TEJ KSIĄŻCE
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Drodzy Czytelnicy!
Jest mi niezmiernie miło, że trafiliście na mojego bloga. Będzie mi jeszcze milej jeśli pozostawicie po sobie ślad w postaci komentarza. Dzięki temu wiem, co Wam się podoba i jaka jest Wasza opinia na dany temat. Pozostaw po sobie ślad, a na pewno Cię odwiedzę!
Pozdrawiam,
Daria