Dziś na zachętę przygotowałam na dla Was fragment powieści Elżbiety Kosobuckiej Mój pomysł na życie, którą Kraina Książką Zwana objęła swoim patronatem medialnym. Zachęcam Was do sięgnięcia po książkę, a teraz zapraszam na jej fragment.
Tytuł: Mój pomysł na życie
Autor: Elżbieta Kosobucka
Wydawnictwo: Videograf
Data wydania: 19 czerwca 2017
Liczba stron: 352
Po powrocie
do stolika Paweł wdał się w rozmowę z Robertem, właścicielem salonu
samochodowego i Danielem, prezesem firmy budowlanej. O czym oni, do
cholery, mówili. Czy naprawdę interesowały ich rodzaje asfaltu? To nie
żart! Po dwudziestu minutach debaty na ten, jakże dla nich zajmujący,
temat, przeprosiłam ich i wstałam od stołu. Przeszłam do środka willi
i rozejrzałam się w poszukiwaniu toalety. Na dole snuło się
sporo ludzi. Weszłam na piętro i sprawdziłam korytarz po prawej, ale nie
znalazłam interesującego mnie pomieszczenia, zawróciłam więc i poszłam
w drugą stronę. Trzecie drzwi były tymi, których szukałam. Piaskowe płytki
oraz wielkość pomieszczenia były pierwszymi, ale nie ostatnimi rzeczami, na
które zwróciłam uwagę. Gdy już skorzystałam z toalety i upewniłam, że
mój makijaż i fryzura nadal są nienaganne, dotarło do mnie, że nadarzyła
się idealna okazja, by podrzucić Pawłowi pieniądze.
Na korytarzu
otworzyłam najbliższe drzwi — sypialnia. Nie chciałam tu wchodzić. Trzecie
drzwi prowadziły do gabinetu. To było to. Przy oknie stało dębowe biurko
i ono było moim celem. Miękki dywan stłumił odgłos szpilek. Szuflada
wydawała się odpowiednim miejscem na podrzucenie koperty. Tam ją na pewno
znajdzie. Usiadłam w fotelu, zapadając się w nim wygodnie. Pierwsza
szuflada była zamknięta, kolejna tak samo. Zwątpiłam już, gdy ostatnia
ustąpiła. Na dnie leżały nowe pióra w futerałach. Zaczęłam się
zastanawiać, czy on ją w ogóle otwiera, gdy nagle usłyszałam odgłos
kroków. Podjęłam decyzję i koperta wylądowała na pudełkach. Szuflada
stuknęła ciut za głośno, a ja poderwałam się z fotela. Minęłam
biurko, gdy otworzyły się drzwi i w wejściu stanął Paweł. Wzięłam
wdech, uśmiechnęłam się i idąc w zaparte, postawiłam na zagranie
idiotycznej scenki.
— Szukałam
toalety — powiedziałam, co było bliskie prawdy, przynajmniej wcześniej.
— Taaa,
jasne. — Zlustrował mnie, a potem przeniósł spojrzenie na biurko.
— Czego tam szukałaś?
— Niczego.
— Uciekłam od niego wzrokiem.
— Niczego —
powtórzył powoli.
— Chodźmy.
— Złapałam go za rękę i pociągnęłam do wyjścia.
— Nie
sądzę. Najpierw dowiem się, co naprawdę tu robiłaś. — Przycisnął mnie do
ściany.
— Nic
takiego. — Nie chciałam, żeby za szybko się wydało, po co tu przyszłam.
— Rozglądałam się. — Próbowałam wytrzymać jego wzrok, ale łatwo nie
było.
— Nie
wiem czemu, ale jakoś ci nie wierzę. — Pochylił się nade mną, muskając
ustami moje włosy.
— Ale
to prawda — udało mi się wykrztusić.
— Zobaczymy.
Miał
nieprzejednany wyraz twarzy. Objął mnie w pasie i pomimo mojego
sprzeciwu prowadził w stronę, z której przyszłam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Drodzy Czytelnicy!
Jest mi niezmiernie miło, że trafiliście na mojego bloga. Będzie mi jeszcze milej jeśli pozostawicie po sobie ślad w postaci komentarza. Dzięki temu wiem, co Wam się podoba i jaka jest Wasza opinia na dany temat. Pozostaw po sobie ślad, a na pewno Cię odwiedzę!
Pozdrawiam,
Daria