Tytuł: Kopaliśmy sobie grób
Autor: Antti Tuomainen
Tłumaczenie: Edyta Jurkiewicz-Rohrbacher
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 9 czerwca 2017
Liczba stron: 320
Co skłoniło mnie do sięgnięcia po tę książkę? Intrygująca okładka? Ciekawie zapowiadający się thriller? To z całą pewnością też, jednak moją szczególną uwagę przykuło jedno zdanie: Jak daleko byś się posunął, żeby ochronić to, co kochasz? Poczułam, że to może być niesamowicie intrygująca i pochłaniająca lektura, dlatego postanowiłam jej dać szansę. Z jakim rezultatem?
Jak daleko byś się posunął, żeby ochronić to, co kochasz? Pewnego zimowego stycznia życie dziennikarza Jannego Vuori wymyka się spod kontroli. Wszystko zaczyna się od anonimowej podpowiedzi: położona w północnej Finlandii kopalnia niklu najprawdopodobniej łamie prawo i ponosi odpowiedzialność za postępującą katastrofę ekologiczną. Zaraz potem Janne niespodziewanie spotyka ojca, który po raz pierwszy od trzydziestu lat przyjechał do Helsinek. [opis wydawcy]
Po raz kolejny sięgnęłam po twórczość zupełnie nieznanego mi autora. Tym razem padło na Tuomainena, który zabrał mnie w podróż po zaśnieżonej Finlandii. Jak się ta podróż dla mnie zakończyła?
Na wstępie warto zaznaczyć, iż Kopaliśmy sobie grób nie jest typowym thrillerem, trzymającym czytelnika w wielkim napięciu. Co pojawia się w zamian? Z całą pewnością obawa i strach o losy głównego bohatera, którego śledzi się z wielkim zainteresowaniem. Świetnie został ujęty wątek ochrony dziewiczych terenów. To właściwie fragmenty pokazujące jak ważne jest ratowanie naszej planety przed niepowołanymi organami. Kolejne spółki biznesowe, zachłanne i nie patrzące na wielką krzywdę jaką wyrządzają nam wszystkim staną w szranki z wydarzeniami. Bardzo cieszy mnie, kiedy autorzy oprócz fikcyjnej fabuły, wplatają w swoją powieść wątki, które niosą ze sobą większe przesłanie, dotyczące właściwie każdego z nas. Ten zabieg autorowi udał się perfekcyjnie.
Antti Tuomainen swoją powieścią zabiera nas w wędrówkę po Finlandii. Spacerujemy dzielnicami Helsinek, by stanąć twarzą w twarz z codziennym życiem, jak i widmem przeszłości. Pisarz nie ukrywa ciemnych zakamarków skandynawskich miejsc. Pod płaszczem bogactwa i nowoczesnej technologii prezentuje również strach i przemoc. To trochę przypomniało mi o książce Dubaj. Prawdziwe oblicze - Jacka Pałkiewicza, który pod złotym płaszczem ogromnego bogactwa pokazał wszystko to, co starannie jest ukrywane - mafię, prostytucję, przemoc i biedę. Wraz z bohaterami udamy się również do Laponii, gdzie znajduję się kopalnia niklu. To właśnie ona przyciąga rzeszę reporterów, dziennikarzy i ekologów. Poprzez anonimową wiadomość, Janne Vuori zostaje wciągnięty w wir tajemniczych i intrygujących sytuacji. Okaże się jeszcze, że to nie będzie jego jedynym zmartwieniem, bowiem zmierzyć będzie się musiał jeszcze z życiem prywatnym, by uchronić własną rodzinę przed rozpadem.
Autor nie wrzuca nas w wir ogromnych emocji, nie trzyma w wielkim napięciu, a pomimo tego nie mogłam oderwać się od książki. Jego styl jest prosty i bez ogródek stawia przed nami kolejne intrygi. Jest tutaj jednak sporo tajemnic, z którymi będzie musiał się uporać główny bohater. Jaką cenę przyjdzie mu za to zapłacić?
To, co bardzo mnie intryguje i cieszy, to wielowątkowość i poruszanie trudnych i ważnych tematów. W książce Anttiego Tuomainena zdecydowanie się z tym spotykamy. Przemysł wydobywczy, bogactwo, nowe technologie, katastrofy ekologiczne, miłość do najbliższych, cena, jaką należy zapłacić za sławę to tylko niektóre z nich.
Kopaliśmy sobie grób to intrygujący i tajemniczy thriller, który zdecydowanie różni się od tych, które do tej pory przyszło nam poznać. Książka Anttiego Tuomainena zwraca naszą uwagę na ważne tematy, które dotyczą nas wszystkich, zakorzenia się w umyśle i zmusza do refleksji. Polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Drodzy Czytelnicy!
Jest mi niezmiernie miło, że trafiliście na mojego bloga. Będzie mi jeszcze milej jeśli pozostawicie po sobie ślad w postaci komentarza. Dzięki temu wiem, co Wam się podoba i jaka jest Wasza opinia na dany temat. Pozostaw po sobie ślad, a na pewno Cię odwiedzę!
Pozdrawiam,
Daria