Tytuł: Urodzeni by przegrać
Autor: Iga Wiśniewska
Wydawnictwo: Zysk i s-ka
Data wydania: 12 września 2016
Liczba stron: 300
W dzisiejszej blogosferze zdarzają się sytuacje, kiedy zachwyty nad jakąś książką napływają właściwie z każdej strony. Kierowana pozytywnymi opiniami w końcu się skusiłam i sięgnęłam po książkę bardzo młodej, polskiej autorki, żeby na własnej skórze doświadczyć tej euforii uczuć, jaka płynie ze stron powieści. Czy i mną emocje zawładnęły? Czy moja opinia będzie taka, jak wielu poprzednich blogerek?
Diana - ukrywa tajemnicę, która nie pozwala jej żyć normalnie. Pięć lat temu przez jej nieuwagę wydarzyła się tragedia. Odtrącona przez rodziców wyjechała na studia do innego miasta, nie potrafi jednak zapomnieć o przeszłości. Kiedyś najbardziej pragnęła przebaczenia. Teraz nie pragnie już niczego.
Karol - z wyglądu niegrzeczny chłopiec, wychowany "na złej ulicy", student ekonomii i bokser. Kiedyś, w innym życiu, Diana i Karol spotykali się. Nie traktowali tego poważnie, ale to, co ich rozdzieliło, było śmiertelnie poważne. Pięć lat później wpadają na siebie na studenckiej imprezie. Przypadek? Żadne z nich nie wierzy w przypadki. Szybko okazuje się, że stają się dla siebie bardzo ważni. Czy razem uda im się zbudować wspólną przyszłość? Bez względu na wszystko...
Niestety jak już zdążyłam się przekonać, nie zawsze należy kierować się zachwytem nad jakąś książką wśród recenzentów. Muszę jednak polegać na swojej intuicji, która rzadko mnie zawodzi. Urodzeni by przegrać trochę mnie rozczarowało. Nie mówię przez to, że książka jest zła, bo nie jest. Pozostawiła we mnie jednak pewien niedosyt, który po takiej reklamie będzie mi jakiś czas ciążył na dyszy. Zacznijmy jednak od początku.
Naprzemienna narracja to coś, co podoba mi się zawsze. Autorka przekazując głos obydwu bohaterom pozwala wczuć się w sytuację i uczucia nimi kierujące. Jest to ciekawe posunięcie pod warunkiem, że będzie dograne w każdym szczególe. Tutaj jednak tego dogrania mi zabrakło. Choć akcja momentami nabierała szybszego tempa, kiedy naprawdę dużo się działo, to w wielu momentach bardzo się dłużyła, co po prostu robiło się nudne. Ciężko jest mi ocenić tę książę, ponieważ kiedy akcja nabierała tempa, robiło się naprawdę ciekawie i z przyjemnością przewracałam kolejne kartki, by dowiedzieć się co będzie dalej. Lekka nuta ekscytacji pojawiła się w momencie, gdy główni bohaterowie zaczęli ściągać maski, pod którymi się kryli. Niestety, kilka wątków, które mogłoby być dokładniej rozbudowane, zostały bardzo szybko wyjaśnione lub ucięte, przez co nie zauważyłam rosnącego napięcia, którego tak bardzo oczekiwałam.
Pomysł na książkę autorka miała bardzo ciekawy. Przemyślani bohaterowie, intrygujące tło powieści oraz poruszana problematyka, to z całą pewnością mocne strony tej historii. Gdyby był to debiut pisarki, myślę, że oceniłabym ją lepiej. Co prawda, jest to pierwsze dzieło Igi Wiśniewskiej, które miałam okazję poznać, jednak mając świadomość, że jest to już któraś książka z rzędu - oczekiwałam czegoś więcej. Dopiero po skończonej lekturze dowiedziałam się, że autorka wydała wcześniej książkę, której Urodzeni by przegrać są kontynuacją. Żałuję, że nie miałam okazji przeczytać ich w odpowiedniej kolejności. Może wtedy wiedziałabym, czego się po tym tomie spodziewać?
Pani Iga ma całkiem przyjemny styl i jak na tak młody wiek - dobry język. Dzięki temu, przez książkę przebrnęłam naprawdę szybko. Widać, że autorka ma duży potencjał, a jak się mawia "trening czyni mistrza". Wierzę, że jeszcze nie raz o niej usłyszę i mam nadzieję, że w dalszym ciągu będzie się rozwijać i czynić postępy. Za jakiś czas na pewno sprawdzę, czy jej kolejne dzieła (które mam nadzieję, będą się ukazywać) są lepsze, bardziej dopracowane.
Urodzeni by przegrać to intrygująca powieść z ciekawymi postaciami, przemyślanym tłem i momentami szybkim tempem. Jest to książka, która sama w sobie ma spory potencjał, jednak niedopracowane elementy obniżają jej wartość. Polecam ją osobom, które zaczynają swoją przygodę z gatunkiem New Adult oraz tym, którzy chcą spędzić miło chwile z lekką lekturą. Czas z nią minął mi bardzo szybko i dość miło. Mam nadzieję, że kolejną lekturą autorki zachwycę się podobnie, jak wielu zachwyciło się właśnie tą.
Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję wydawnictwu Zysk i s-ka
Książka bierze udział w wyzwaniu: Grunt to okładka, Pod hasłem, Olimpiada czytelnicza
Na pewno przeczytam, gdyż proza tej autorki do mnie trafia.
OdpowiedzUsuńMamy podobną opinię. Książka mnie nie zachwyciła, ale ma potencjał. Czułam niedosyt, tak jak i Ty. :)
OdpowiedzUsuńMimo tego niedosytu, i tak pewnie po nią sięgnę w wolniejszej chwili. :)
OdpowiedzUsuńTa ksiązka co raz przewija się w blogowych recenzjach :) jestem ciekawa jak wypadła młoda polska pisarka i no cóż... mimo wszystko może kiedyś trafi w moje łapki :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam tą okładkę, ale martwi mnie, że książka ma tylko 300 stron. Nie mniej jednak planuję przeczytać.
OdpowiedzUsuńHmm. Nawet nie słyszałam o tej książce. Już dawno nie czytałam książek polskich autorów i myślę, że powinnam po tę sięgnąć.
OdpowiedzUsuńTyle już opinii o tej książce, że faktycznie trzeba,przyznac, że jest popularna. Tytuł chwytliwy, zapada w pamięci. Okładka bardzo YA ;D a co do treści i tak nie zamierzam sięgać, więc nie przekonam się czy i ja odebralabym ja jako momentami nierówną;)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że się rozczarowałaś. Uwielbiam tę książkę, ale znam wszystkie poprzednie powieści autorki i widze wielki progres. Mam nadzieję, że następna lektura Cię przekona w 100% ;)
OdpowiedzUsuńI tak byłaś łaskawa. Ostatnia opinia, którą czytałam na temat tej książki, cóż Blogerka mocno zmieszała ją z błotem :)
OdpowiedzUsuńCo w tym fajnego? Dobrze, że w ogóle wyzwala w ludziach jakieś emocje (te wielce pozytywne recenzje) też czytałam. I sprawdzę sama, z ciekawości, ale za jakiś czas.
Tak sobie myślę, że ta autorka ma swoich wiernych, gorących fanów i kilku przeciwników. Zaledwie kilka osób - jak ja - ma mieszane uczucia. Czytałam kiedyś jedną z jej pierwszych książek, ale bardzo mi się nie podobała. Jednak wiem, że, tak jak napisałaś, trening czyni mistrza, więc na pewno dam jej jeszcze szansę. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Zazdroszczę możliwości przeczytanie tej książki!!! Sama mam na nią ochotę. ;)
OdpowiedzUsuńTyle dobrego się naczytałam o tej książce, ale twoja recenzja tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że nie zawsze coś co jest wszędzie chwalone jest dobre. Teraz jestem pewna, że ta książka zdecydowanie nie jest dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! http://literacki-wszechswiat.blogspot.com/
Aż wstyd przyznać, że mam tę książkę i jeszcze jej nie przeczytałam :) na swoje usprawiedliwienie powiem, że czekam na paczkę z poprzednimi książkami autorki i wtedy nadrobie zaległości :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
www.myfairybookworld.blogspot.co.uk