niedziela, 14 stycznia 2018

"Deadline na szczęście" - Anna Tabak || RECENZJA PRZEDPREMIEROWA




Tytuł: Deadline na szczęście
Autor:  Anna Tabak
Wydawnictwo: Zysk i s-ka
Data premiery: 22 stycznia 2017
Liczba stron: 312


     Pewnego pięknego dnia dostałam propozycję zapoznania się z najnowszą powieścią Anny Tabak, która 22 stycznia miała mieć swoją premierę. Okładka jeszcze nie była znana, jedynie wstępny opis i oczywiście tytuł. Nie znałam poprzedniej książki autorki Bursztynowy anioł, więc nie wiedziałam, czego mogłabym się spodziewać. Ciekawy opis i bardzo intrygujący tytuł sprawiły, że zapragnęłam ją poznać. A z jakim rezultatem? Przedstawiam Państwu mój kolejny patronat medialny!


     Wydaje ci się, że wiesz, czego pragniesz? Możesz się zdziwić, gdy złośliwy los powie: „sprawdzam!”

Ewa, ambitna menedżerka, nie waha się ani sekundy, gdy na horyzoncie pojawia się szansa awansu czy choćby nagrody. W biurze spędza długie godziny, bez żalu rezygnując z życia towarzyskiego i powoli tracąc kontakt z własnym mężem. Zupełnie nie spodziewa się nadchodzącego huraganu, który zburzy jej uporządkowaną codzienność. Jeden nieszczęśliwy wypadek, jeden telefon, jedna szybka decyzja. Co ma z tym wspólnego zwariowana siedmiolatka, niesforny labrador Browar i wszystko gryzący chomik Hubert? I czy cokolwiek może się okazać ważniejsze od dotrzymania deadline’u w pracy? [opis wydawcy]

      Uwielbiam książki, które niosą za sobą niezmiernie ważny przekaz. I właśnie taka jest ta książka, z jednej strony bawi, z drugiej wzrusza, ale przede wszystkim sprawia, że człowiek zatrzymuje się na chwilę i zastanawia się nad własnym życiem, zadając sobie pytanie, czy jest szczęśliwy, czy jest zadowolony zarówno z życia prywatnego, jak i zawodowego. Czym właściwie jest szczęście? Zdaję sobie sprawę, że dla każdego będzie wypadkową innych sytuacji, ambicji, celów. Tak jest też tutaj. Ewa, główna bohaterka ma przecież wszystko - wspaniałego męża, własne mieszkanie, wymarzoną pracę i kolejną możliwość awansu. Jest to jej spełnienie marzeń i wydawać by się mogło, że nic więcej do szczęścia nie jest jej potrzebne. Ale czy na pewno? Czy jedna sytuacja, jedna decyzja może zmienić jej życie?

     Kiedy rozpoczęłam lekturę tej książki zastanawiałam się dokąd poprowadzi mnie autora. Od początku dała mi do zrozumienia, że znakomicie odnajduje się w korporacyjnym środowisku, sprawiając, że czułam się, jakbym siedziała przy swoim biurku i bacznie obserwowała rozwój wydarzeń, zastanawiając się na którą kartę tym razem postawi główna bohaterka. Momentami pojawiły się obawy, że  korporacyjne środowisko z wielkimi projektami mnie przerośnie, ale wtedy pojawiła się jedna wiadomość, która wywróciła nie tylko życie Ewy i jej męża Jacka do góry nogami, ale i moje przypuszczenia względem dalszych wydarzeń. Gdy na scenie pojawia się rezolutna siedmiolatka i jej mały zwierzyniec, nie sposób odłożyć tę książkę na bok.

     To zaskakujące, jak posmakowanie innego życie może zmusić nad do próby podjęcia innych działań, niż te, które do tej pory wykonywaliśmy. Ale czy nie będzie za późno? Dość kluczowym słowem jest tutaj "dealine". Słowo tak często spotykane w literackim światku i nie tylko. Jak często trafiacie na ten zwrot? Bo ja, odkąd zaczęłam bacznie obserwować wielu naszych rodzimych autorów, widzę to sformułowanie przynajmniej kilka razy w tygodniu. Sama zaczęłam sobie wytyczać własne dealine'y, jednak co w przypadku tego zdawałoby się najważniejszego - na szczęście? Los bywa przewrotny, a z życia należy korzystać, kiedy ma się okazję. Czasami okazuje się, że na wszystko jest już za późno, a nam pozostaje okrutne uczucie tego, że zmarnowaliśmy własną szansę. Czy Ewa ją wykorzystała? Czy zdążyła? Oj bywało tutaj bardzo przewrotnie!

      Anna Tabak niesamowicie lekko włada piórem. Jej język jest bardzo przyjemny i łatwy w odbiorze, pomimo zawodowych zwrotów wrzucanych w scenach biurowych. Przez lekturę płynęło się bez żadnego oporu, również za sprawą realnych i prawdziwych dialogów oraz barwnych opisów. Autorce nie można odmówić poczucia humoru! Zabawne sceny, dialogi i sytuacje może nie pojawiały się co dwa zdania, ale kilka razy szczerze można było się zaśmiać, by po chwili dać się porwać wzruszeniu. Deadline na szczęście to nie wyciskacz łez, czy romans, lecz piękna i bardzo realna opowieść, która może dotyczyć każdego z nas. Obok takich książek nie przechodzi się obojętnie, a ich treść zapisuje się w naszej pamięci na długo. Ja ją przeczytałam dwa miesiące temu, a historia jest wciąż świeża w mojej pamięci.

     Rekomendując: Deadline na szczęście to ciepła, wzruszająca, a zarazem zabawna opowieść, która zmusza do refleksji. Czy zastanawialiście się, co byście zrobili, gdyby wyznaczono Wam jedyny deadline w życiu - na szczęście? Polecam tę powieść każdemu. Jestem pewna, że podobnie jak ja znajdziecie w niej odpowiednie wskazówki.








Za możliwość poznania tej historii oraz objęcia jej patronatem medialnym serdecznie dziękuję
Wydawnictwu Zysk i s-ka


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drodzy Czytelnicy!
Jest mi niezmiernie miło, że trafiliście na mojego bloga. Będzie mi jeszcze milej jeśli pozostawicie po sobie ślad w postaci komentarza. Dzięki temu wiem, co Wam się podoba i jaka jest Wasza opinia na dany temat. Pozostaw po sobie ślad, a na pewno Cię odwiedzę!
Pozdrawiam,
Daria

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...