czwartek, 27 kwietnia 2017

"Zła krew" - Max Bilski [recenzja]




Tytuł: Zła krew
Autor: Max Bilski
Wydawnictwo: Videograf
Data wydania: 15 lutego 2016
Liczba stron: 280


     Po raz kolejny w moje ręce trafiła książka zupełnie przez przypadek. Jak się okazuje, uwielbiam takie przypadki. Dobre thrillery to coś, obok czego nie przechodzę obojętnie. Co tak właściwie urzekło mnie właśnie w tym? Co ma w sobie, czego nie dostrzegłam jeszcze w innych?

      W małym klimatycznym miasteczku na południu Polski w ciągu ostatniego ćwierćwiecza kilkanaście kobiet popełnia samobójstwo, podrzynając sobie gardła. Okoliczności samobójczych aktów wykluczają udział osób trzecich, dlatego policja nie ma żadnych podstaw do wszczęcia śledztw. Zbieżność faktów nie daje jednak spokoju dziennikarce lokalnego pisma. Magda namawia w końcu byłego policjanta, którego żona również odebrała sobie życie, aby wspólnie spróbowali wyjaśnić zagadkę. Gdy w podobny sposób ginie żona burmistrza, oboje są przekonani, że za tymi dramatami stoi coś lub ktoś, kto skłania kobiety do tak drastycznego samobójstwa.

     Nie miałam wcześniej styczności z piórem autora i żałuję. W stylu Maxa Bilskiego jest coś, co mnie niesamowicie wkręciło i sprawiło, że zapragnęłam więcej. Nie spodziewałam się, że ta książka zrobi na mnie aż takie wrażenie. Opis zachęcał, jednak z thrillerami, w których dochodzi do makabrycznych zbrodni, czy jak w przypadku Złej krwi samobójstw bywa tak, że są strasznie schematyczne. Trzeba się trochę nagimnastykować, żeby stworzyć coś oryginalnego, czego jeszcze nie było. Autor posiada rewelacyjnie lekkie pióro i wyjątkowy styl.

     Zastanawiałam się, czy zagadka jaką nam podarował Max Bilski okaże się być logiczna i łącząca wszystkie elementy w spójną całość. Zdecydowanie się to udało. Autor stworzył ciekawych bohaterów, z których jedni są bliscy naszemu sercu, inni z kolei wyprowadzają nas z równowagi. Tu prym wiódł z całą pewnością Kierepka, który nie  drażnił tylko bohaterów książki, ale zapewne każdego czytelnika. Oj nie raz miałam ochotę nim porządnie potrząsnąć!

      No dobra, kilka już razy wspomniałam o tym świetnym stylu autora. Co w nim jest takiego wyjątkowego? Jest bardzo lekki i przyjemny. Dzięki niemu przez lekturę mknie się z prędkością światła. Sama tak się wkręciłam w fabułę, że nie zauważyłam, kiedy moje dziecko zasnęło podczas kąpieli. Nie, nie! Nic się nie stało. Mała przyłożyła główkę do ściany i tak na siedząco przymknęła oczy. Wracając do meritum... To, co najbardziej mnie ujęło, to fakt, że styl Maxa Bilskiego jest dodatkowo bardzo humorzasty. Kilka razy głośno się zaśmiałam, by po chwili znów znaleźć się w sytuacji, kiedy włos na karku się jeży. Fenomenalne połączenie!

     I jeszcze to intrygujące i zaskakujące zakończenie! Dla mnie nic więcej nie trzeba. Jeśli więc lubicie historie z odpowiednim dreszczykiem, a do tego napisane lekko i humorystycznie, ale też krwawo, to ta pozycja jest zdecydowanie dla Was. Polecam!






1 komentarz:

  1. Uwielbiam książki, które zapewnią mi dreszczyk emocji. Do tego kocham zaskakujące zakończenia. Chyba się skuszę!

    OdpowiedzUsuń

Drodzy Czytelnicy!
Jest mi niezmiernie miło, że trafiliście na mojego bloga. Będzie mi jeszcze milej jeśli pozostawicie po sobie ślad w postaci komentarza. Dzięki temu wiem, co Wam się podoba i jaka jest Wasza opinia na dany temat. Pozostaw po sobie ślad, a na pewno Cię odwiedzę!
Pozdrawiam,
Daria

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...