środa, 8 lutego 2017

"Klątwa przeznaczenia" - Monika Magoska-Suchar, Sylwia Dubielecka [PRZEDPREMIEROWO]


(...) za bycie wojownikiem nie zawsze przemawiają wyłącznie mięśnie, płeć czy młody wiek. Jeśli cechuje cię odwaga i waleczne serce, możesz się nim stać bez względu na to, kim jesteś.




Tytuł: Klątwa przeznaczenia
Autor: Monika Magoska-Suchar, Sylwia Dubielecka
Wydawnictwo: Novae Res
Data premiery: marzec 2017
Liczba stron: 812


     Siedzę i patrzę w zdjęcie okładki i w dalszym ciągu nie wiem co napisać. Kursor miga regularnie, a ja wpatrzona to w niego, to w okładkę zastanawiam się, czy ta książka jest prawdziwa. Nadal nie dowierzam, że w moje ręce trafił znów debiut, którego rozmiary podnoszę temperaturę na myśl i zmierzeniu się z jego treścią. Pierwszy raz podobnych rozmiarów debiut należał do Marty Reich i jej Morderstwa i całej reszty. Byłam nim zachwycona toteż kierując się intuicją postanowiłam dać szansę i temu. Czy po raz kolejny byłam zachwycona? Z tym mogło być różnie, przecież to fantastyka...

     Arienne, młoda czarodziejka szukając schronienia przed grożącym jej niebezpieczeństwem, postanawia zaufać Przeznaczeniu. Uzbrojona jedynie w magiczne umiejętności oraz kobiecą intuicję i spryt przybywa do Czarnej Twierdzy, siedziby Związku - bractwa rządzonego  twardą męską ręką, gdzie nie ma miejsca dla inteligentnych, uzdolnionych kobiet, takich jak ona. Zmuszona znosić liczne upokorzenia ze strony bezwstydnych Związkowców, Arienne wchodzi pod protektorat jednego z najsilniejszych i najgroźniejszych z nich. Nie spodziewa się jednak, że za sprawą intrygującego, czarnowłosego mężczyzny cały jej plan się skomplikuje, zaś Los wyznaczy im wspólną misję.

     Od czego mam zacząć tym razem? Może od najbardziej kontrowersyjnej kwestii, jaka się zrodziła w wielu opiniach po przeczytaniu Klątwy. Mianowicie mowa o narracji. Większość z nas przyzwyczajona jest do tego, że treść prowadzona jest jednym konkretnym sposobem narracji. Pierwszoosobowa, kiedy widzimy świat przedstawiony oczami (zazwyczaj) głównego bohatera, bądź trzecioosobowa, czyli poprowadzona przez obojętnego narratora, osobę trzecią. Tutaj jednak autorki postawiły na coś zupełnie innego. Wymieszały bowiem obie narracje, dając czytelnikowi spore pole do popisu. Przyznam szczerze, że na początku ciężko było mi się w tym zabiegu odnaleźć. Początkowo moja dezorientacja sprawiała, że zaczynałam się denerwować, a tego najzwyczajniej w świecie nie lubię. Książka ma mi dostarczać przyjemności, nie udręki. Naszła mnie myśl, czy nie podziękować za dalszą lekturę, jednak ten czarnowłosy mężczyzna za bardzo mnie intrygował. Z resztą nie tylko on, ale o tym za chwilę. Prawda jest taka, że dla chcącego nic trudnego. Dałam szansę autorkom i dzięki temu szybko wsiąknęłam w nieznany dotąd mi zabieg i pomimo wielu akcji, sporej ilości bohaterów i wspomnianego sposobu narracji - zatraciłam się w lekturze na dobre!

     Monika Magoska-Suchar i Sylwia Dubielecka zafundowały czytelnikom sporych rozmiarów literacki debiut. Ponad 800 stron? Serio? A no serio! Choć niektórych może to zdziwi - znam przynajmniej garstkę autorów, którzy na swoim koncie mają przynajmniej kilka wydanych książek, które w porównaniu z Klątwą są po prostu słabe. Tutaj akcja dzieje się cały czas. Nawet na chwilę nie można się  przy niej ponudzić, czy choćby odczuć moment znudzenia. Tego po prostu tutaj nie znajdziecie, więc jeśli szukacie czegoś dobrego na sen - odpuśćcie. Zamiast do księgarni, udajcie się do apteki. Na wspomnianych 800 stronach nie mogła nam się przewijać tylko dwójkach bohaterów, toteż Arienne i Severo momentami schodzili dla mnie na dalszy plan z czego jestem niezmiernie zachwycona! Nie dlatego, że nie lubiłam o nich czytać, bo lubiłam i to bardzo, a każdą kolejną sytuację z nimi odbierałam z wypiekami na policzkach. Chodzi raczej o to, że cała gama bohaterów drugoplanowych jest tak wspaniała, że... Mam nadzieję, że autorki stworzą przynajmniej kilka opowieści dotyczących właśnie postaci drugoplanowych, które są w wielkim skrócie mistrzowskie!

     Jedną z ważniejszych kwestii jest to, do jakiego właściwie gatunku przypisać omawianą historię. Z opisu czarno na białym wynika, że jest to fantastyka. (Shit!) Przecież ja za fantastyką nie przepadam (do niedawna nie przepadałam za kryminałami, które niedawno pokochałam, a Harrego Pottega przeczytałam minimum kilkanaście razy). Klątwa przeznaczenia nie jest jednak typową, schematyczną książką fantasy. W pierwszej kolejności należy zwrócić uwagę na to, że znajdziemy w niej dużą dawkę romansu, może i powieści erotycznej (nie, to nie Grey. Właściwie Christian to taki Pan Pikuś...). Tutaj jest mrocznie, tajemniczo i naprawdę strasznie! Autorkom fenomenalnie udało się stworzyć nastrój i umiejętnie ciągnąć strona po stronie narastające napięcie. Choć książkę pochłonęłam praktycznie w 3 wieczory, to za każdym razem gdy na nią spojrzę marzę o tym, by przenieść się na jej karty i podglądać bohaterów z bliska. Nie, nie chciałabym być jedną z bohaterek, głównie ze względu na to, co je wszystkie czeka. Chciałabym jednak poczuć ten klimat, chwile grozy i ekscytacji na własnej skórze. Właściwie po części poczułam, ponieważ momentami włos się na karku jeżył, a na rękach obserwowałam gęsią skórkę. 

     Klątwa przeznaczenia to niezwykle udany debiut literacki dwóch młodych autorek, w których drzemie ogromny potencjał. Nie wiem, jak historie wyglądałyby, gdyby pisały oddzielnie, ale w duecie są rewelacyjne. Choć Klątwa nie jest lekką (dosłownie!) lekturą, to z całą pewnością wielu z Was spędzi z nią niezapomniane chwile! Podnosi napięcie, podgrzewa atmosferę, wywołuje rumieńce na twarzy, ale i bawi, a nawet i wzrusza. To niezwykła mieszka gatunkowa i językowa, ale jedno jest pewne - zajrzyjcie do niej, a przepadniecie! Ja oczekuję już kolejnej części i wszelkich innych powieści wychodzących spod pióra Moniki i Sylwii. Polecam gorąco!






Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję Autorkom oraz wydawnictwu Novae Res

8 komentarzy:

  1. Zgadzam się z Tobą i... no cóż czekam na kontynuację... :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem ciekawa tego tomiszcza...!

    OdpowiedzUsuń
  3. Na pierwszy rzut oka nie spodziewałabym się że to dobry debiut. Lubię fantastykę, ale ostatnio coraz rzadziej po nią sięgam. Mnie też taka forma wymieszania narracji by denerwowała :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krytykowanie ksiazek czy filmow bez czytania ksiazki czy obejrzenia filmu (a wiec bez pokrycia) jest niestety przywara wielu. Dotyczy to takze szufladkowania ksiazek ze wzgledu na gatunek. Takie podejscie skutkuje pomijaniem naprawde ciekawych pozycji (kiedys tez tak mialem). Zycze zatem odszufladkowania sie i nie kierowania sie stereotypami - to uczyni Pani zycie kulturalne ciekawszym :-) pozdrawiam

      Usuń
    2. Niestety faktycznie wiele osób kieruje się wspomnianym "szufladkowaniem". Sama miałam nie raz okazję przekonać się, że są książki, których ze względu na gatunek bym nie przeczytała i jak się okazuje - wiele bym straciła

      Usuń
  4. Książka z całą pewnością budzi zainteresowanie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeśli fantastyka to zdecydowanie coś dla mnie :) Nawet 800 stron nie przeraża. Dziękuję za recenzję, na pewno sięgnę po nią.

    OdpowiedzUsuń
  6. Fantastyka+romans + erotyk! Ta książka wydaje się trafiać idealnie w moje gusta, z pewnością przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń

Drodzy Czytelnicy!
Jest mi niezmiernie miło, że trafiliście na mojego bloga. Będzie mi jeszcze milej jeśli pozostawicie po sobie ślad w postaci komentarza. Dzięki temu wiem, co Wam się podoba i jaka jest Wasza opinia na dany temat. Pozostaw po sobie ślad, a na pewno Cię odwiedzę!
Pozdrawiam,
Daria

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...