Realizacja marzeń nie odbywa się w chmurach, tylko w rzeczywistości
Tytuł: Prawo pierwszych połączeń
Autor: Agnieszka Tomczyszyn
Wydawnictwo: MG
Data wydania: 15 czerwca 2016
Liczba stron: 240
Pióro Agnieszki Tomczyszyn jest mi znane od samego debiutu. W swoich dwóch pierwszych książkach z cyklu Ezotero, autorka zagłębia się w świat fantastyki. Spodziewałam się, że w podobnych klimatach będzie kolejna jej powieść, jednak miło się zaskoczyłam, kiedy dowiedziałam się, że wcale tak nie jest. Najnowsza książka pisarki to powieść młodzieżowo obyczajowa, która nasuwa na myśl powrót do ciepłych wakacji, gdy za oknem mróz.
Świat to za mało. To przesłanie zdaje się być myślą przewodnią kilkorga młodych indywidualistów, których losy splatają się przypadkowo na obozie językowym na Korsyce. Odkryją tam smak wolności i bezcenną wartość przyjaźni. Ich energia, walka o spełnienie marzeń i wiara w to, że można żyć inaczej, a nie tylko podążać utartymi schematami jest zaraźliwa. Kariera gwiazdy rocka? Kurs fotografii w Arles? Miłość? Podróże? Czy wszystko jest na wyciągnięcie ręki?
Przede wszystkim jest zadowolona z tego, że autorka postanowiła odejść (na chwilę) od swojego dotychczasowego gatunku. W tej powieści sprawdziła się rewelacyjnie. Jej plastyczny i prosty język idealnie wpasował się w nową tematykę, nadając tej historii lekkość i przyjemne ciepło. Czytałam już kilka opinii, mówiących o tym, że ta książka jest idealna na wakacyjne wieczory. To prawda. Jednak muszę przyznać, że w mroźne wieczory pod kocykiem, z gorącą herbatą w ręce nadaje się równie idealnie. Nasze myśli odpływają do gorącej Korsyki, dzięki czemu na chwilę jesteśmy w stanie zapomnieć i panującym mrozie tuż za oknem.
Nowa historia, jaką stworzyła autorka może nie jest szalenie oryginalna i żałuję, że akcja powieści nie rozgrywa się nad polskim morzem, a na Korsyce, ale ma w sobie coś, co nie pozwala się od niej oderwać. Choć jest prosta w odbiorze, to za sprawą pięknej przyjaźni, niezwykle magiczna.
Autorka po raz kolejny udowadnia, że jej mocną stroną jest ciekawa i szczegółowa kreacja bohaterów, których nie sposób nie polubić. Moim ulubionym tym razem był Jonasz. Chłopak, choć początkowo negatywnie nastawiony do całego kursu językowego i wyjazdu na Korsykę, powoli zmienia zdanie i usposobienie. Rozumiem go. Sama byłam młoda i kiedy rodzice próbowali mi pokrzyżować wcześniej ustalone plany, nie byłam zbyt przyjaźnie nastawiona zarówno do sytuacji, jak i całego otoczenia.
Najnowsza powieść Agnieszki Tomczyszyn pokazuje szczególnie ludziom młodym, że warto spełniać marzenia. Udowadnia, że wszystko jest możliwe, jeśli się do tego ambitnie dąży. Nie ma rzeczy niemożliwych, a wszystko co chcemy, jest na wyciągnięcie ręki. To wszystko jest w naszej głowie i rękach. Odrobina motywacji i działanie w określonym kierunku, a naprawdę wiele można osiągnąć.
Prawo pierwszych połączeń to jak dotąd najlepsza powieść Agnieszki Tomczyszyn. Przyjemnie wciąga i za sprawą swojej lekkości przenosi na słoneczną Korsykę. To opowieść o wspaniałej przyjaźni, dążeniu do osiągnięcia zamierzonych celów i spełnieniu się w życiu. Plastyczny język autorki dodaje tej powieści delikatności i ciepła, które zdecydowanie się przyda na aktualne mrozy. Polecam!
Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję wydawnictwu MG
Już od jakiegoś czasu myślę o tej książce, ale ciągle mi jakoś nie po drodze :)
OdpowiedzUsuńChciałabym kiedyś poznać pióro autorki, szczególnie że sporo o nim słyszałam :D
OdpowiedzUsuńDobrze, że autorka zawiera w swej powieści także zachętę do spełniania własnych marzeń. Chętnie kiedyś zajrzę do tej powieści. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńJa autorki w ogóle nie znam, ale odnoszę wrażenie, że trudno byłoby mi wciągać się w historie - zupełnie nie moja bajka, więc na chwilkę obecną odpuszczę ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i bardzo przepraszam, że tak długo mnie tutaj nie było :)
Zazdroszczę, że ja przeczytałaś. Ja bym chciała ją bardzo poznać. ;)
OdpowiedzUsuń