piątek, 9 września 2016

"Uratuj mnie" - Anna Bellon [recenzja PRZEDPREMIEROWA]


Lubiłam myśleć, że ludzie są jak dzwonki na wietrze, które kołyszą się wolno na nitkach i tańczą razem z wiatrem. Ale czasem ten wiatr jest zbyt silny, nici zbyt słabe. Czasem urywają się gdzieś w połowie lub na początku i nie da się już związać ich końców, a dzwonek, gdy raz spadnie na ziemię, nie zadzwoni nigdy.




Tytuł: Uratuj mnie
Cykl: The Last Regret
Autor: Anna Bellon
Wydawnictwo: OMGBooks
Data premiery: 28 września 2016
Liczba stron: 352


     Kursor miga i miga, a ja w dalszym ciągu nie wiem od jakich słów zacząć. Podobno napisanie pierwszego zdania jest najtrudniejsze - ja mam je już za sobą. Trudne jest również sięganie po książki z gatunku, którego zazwyczaj się nie czyta. Dlaczego? Bo język nie taki, schematyczne historie i bohaterowie skrajnie przesłodzeni, którzy za sprawą magicznej różdżki rozwiązują swoje niesłychanie ogromne problemy. W moje ręce trafiła książka. Opis całkiem ciekawy, ale tytuł i okładka sprawiały wrażenie, że po raz kolejny uda mi się spotkać z tym, co już oklepane. Jednak ten milion wyświetleń na Wattpadzie o czymś chyba jednak świadczy?

     Maia w tragicznym wypadku traci ukochanego brata. Od tego momentu nic nie jest już takie jak było. Dziewczyna zatraca się w swoim świecie, odwracając się od wszystkich. Dosłownie. Żyje, albo raczej tkwi w miejscu bojąc się komukolwiek zaufać. Po co zbliżać się do kogokolwiek, jeśli prędzej czy później można tę osobę stracić? Kyler to chłopak z przejściami. Toksyczna więź z ojcem, nieciekawa przeszłość. Czy chłopak będzie mieć na tyle siły, by zburzyć mur, jaki wokół siebie solidnie wybudowała Maia? Czy znajdzie odpowiednią furtkę, za którą czeka życie?

     Bałam się tej książki jak cholera. Po raz kolejny zgodziłam się na zostanie ambasadorką powieści, jednak, gdy odebrałam od listonosza przesyłkę, miałam mieszane uczucia. Obawiałam się, że nie podołam i książka po prostu zyska zbyt małą ilość gwiazdek. Odłożyłam ją na bok i co jakiś czas zerkałam w jej kierunku. Pewnego dnia coś przyciągnęło mój wzrok. Zza gęstych i ciężkich chmur przedostawały się pojedyncze promienie słońca, które padły właśnie na tę książkę. Odbiły się od okładki i trafiły w moją twarz. Czyżby znak? Cóż, wzięłam książkę i wyszłam z córeczką na spacer. Mała spała w wózku może z godzinkę, a ja ciągle spacerując, pochłonęłam połowę powieści!

     Przed lekturą nie słyszałam wcześniej o autorce. Nigdy nie byłam też na Wattpadzie. Nie wiedziałam czego się spodziewać, ale to dobrze. Na nic konkretnego się nie nastawiłam. Fakt, powieść dotyczy młodzieży i ich problemów, choć nie tylko. Grupa przyjaciół zakłada zespół, w którym każdy boryka się z jakimś utrapieniem. Każdy inny, każdy niezwykle trudny na swój sposób. To, co jest piękne w tej książce, to jej realizm. Tak realizm. Problemy tych młodych ludzi mogły spotkać każdego z nas. Wszystkie sytuacje przedstawione są tak, jakby przyglądało im się z bliska siedząc na widowni podczas koncertu, przechodząc obok nich i zatrzymując się, by wsłuchać się w ich rozmowy. Tak właściwie, to czułam się, jakbym należała do tej zgranej paczki. 

     Całą historię poznajemy zarówno z perspektywy Mai, jak i Kylera. Taki zabieg pozwala wczuć się w obie strony. Poznać ich uczucia i emocje, które nimi kierują. Kreacja bohaterów, zarówno głównych, jak i pobocznych ożywia tę książkę. Anna Bellon za sprawą wspaniałych opisów i rewelacyjnych dialogów dokonała tego, że jej powieść oddycha. Język jakim posługuje się autorka jest niezwykle plastyczny, co nie jest często spotykane w gatunku New Adult. Brawo! Strona stylistyczna - brak zarzutów. Całość jest przejrzysta, zaplanowana od początku do końca. Rozdziały są krótkie, i choć jeden kończy się wywołaniem uśmiechu na twarzy, to już kolejny sprawia, że w oku szkli się łza. Pojedyncza, samotnie spływająca po policzku słona kropla. Ta książka wywołuje spore emocje. Wzrusza i bawi. Pokazuje jak żyć, by nie tracić już ani jednej chwili. Życie jest ulotne i nigdy nie wiemy, co czai się za zakrętem. 

     Mocną stroną tej opowieści jest muzyka, która z niej wprost wypływa. Z podawanych co chwilę tytułów stworzyłam sobie playlistę i wiecie co? Dobra jest! Cholernie dobra. Do tego cała masa pięknych cytatów i cennych wartości. Ta książka jest również o miłości. Miłości, która nie zwraca uwagi na wiek. Bo czy na miłość można być gotowym w konkretnym wieku? Sądzę, że nie. Ale to nie tylko opowieść o miłości chłopaka do dziewczyny. To także historia wielkiej przyjaźni, uczucia matki do syna i córki do rodziców. To historia o podejmowaniu trudnych decyzji, które los podrzuca nam co chwilę. 

     Na koniec pragnę dodać jeszcze, że Uratuj mnie to jedna z najlepszych debiutanckich powieści, jakie przyszło mi poznać. Życzę Ani Bellon wielu tak dobrych książek jak ta. Polski rynek wydawniczy zyskał kolejnego naprawdę dobrego pisarza!

     Uratuj mnie to piękna opowieść o miłości, wielkiej i nieprzemijającej przyjaźni. O trudach życia i podejmowaniu decyzji, tych łatwych i niezmiernie trudnych. To książka o bólu, cierpieniu, pustce, ale i szczęściu, zaufaniu, wierze w drugiego człowieka i samego siebie. W końcu to powieść, która żyje, a swoją muzyką zaraża każdego, kto się jej podda. Skusisz się? Na zbliżającą się jesień to idealna pozycja. Polecam!



Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję wydawnictwu OMGBooks

Książka bierze udział w wyzwaniu: Dziecięce poczytaniaCzytam ile chcęW drodzeOlimpiada czytelnicza

15 komentarzy:

  1. Po takiej zachęcającej recenzji, szkoda byłoby nie przeczytać tej książki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nazwisko autorki nic mi nie mówi. Po przeczytaniu recki widzę, że Ci się strasznie podobała. Znam parę osób, którym z pewnością polecę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Debiuty też potrafią zaskoczyć:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Na rynku jest bardzo dużo podobnych książek. Staram się po nie nie sięgać, bo opierają się na utartych schematach, ale Twoja recenzja przekonała mnie do "Uratuj mnie". A w dodatku ma ciekawą okładkę, choć bardzo prostą.
    Pozdrawiam,
    http://tamczytam.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Skusze się, jeśli będę miała okazję.
    I mam podobnie jak Ty - też się zastanawiam, czy podołam, gdy otrzymuję oficjalną książkę do recenzji, zwłaszcza do magazynu internetowego, tam podwójna odpowiedzialność.

    OdpowiedzUsuń
  6. Muszę przyznać, że nie ciągnęło mnie do tej książki, a po Twojej recenzji zaczynam zmieniać zdanie. Zapowiada się naprawdę ciekawie - głównie zachęcają mnie zróżnicowane emocje towarzyszące podczas czytania i ciekawy wątek romantyczny. Będę musiała się nad nią poważnie zastanowić :)
    Pozdrawiam!
    houseofreaders.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Cholernie ci zazdroszczę, że miałaś okazję przeczytać ją przedpremierowo! Anka, która w sumie wyszła na świat, poza internet, jak najbardziej zasługuje na ten sukces. Mam nadzieję, że mi również uda się zdobyć tę książkę!
    P.S. Twój blog jest świetny, oczywiście, że obserwuję :D
    BOOKBLOG

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja czekam właśnie na swój egzemplarz :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie ukrywam, że książka nie należy do gatunku, po który sięgam najczęściej, ale jeśli rzeczywiście jest dobra i tak pięknie napisana, to chyba dam jej szansę.

    OdpowiedzUsuń
  10. Z całą pewnością się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Książka ma świetną reklamę więc nie umknęła i mojej uwadze :)Już od dawna planuję jej przeczytanie, a Twoja recenzja zdecydowanie podsyca mój apetyt.

    OdpowiedzUsuń
  12. Chętnie poznałabym co nieco z tego wydawnictwa :) Bardzo przyjemny tekst :)

    OdpowiedzUsuń
  13. napisałaś świetny wstęp :) chętnie przeczytam. pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Drodzy Czytelnicy!
Jest mi niezmiernie miło, że trafiliście na mojego bloga. Będzie mi jeszcze milej jeśli pozostawicie po sobie ślad w postaci komentarza. Dzięki temu wiem, co Wam się podoba i jaka jest Wasza opinia na dany temat. Pozostaw po sobie ślad, a na pewno Cię odwiedzę!
Pozdrawiam,
Daria

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...