środa, 27 kwietnia 2016

"Dzień miodu" - Annie Ciezadlo [recenzja]

"Dzień miodu" - Annie Ciezadlo




Tytuł: Dzień miodu. Opowieść o jedzeniu, miłości i wojnie
Tytuł oryginału: Day of honey. A memoir of food, love and war
Autor: Annie Ciezadlo
Tłumaczenie: Dominika Cieśla-Szymańska
Wydawnictwo: Świat Książki
ISBN: 978-83-273-0085-0
Liczba stron: 496
Cena: 39,90
Moja ocena: 5/10


         Ostatnio dość często spotykam się z pytaniem, czy zdarza mi się wybierać książki po okładce? Zawsze odpowiadałam, że tak, moja intuicja jeszcze nigdy mnie nie zawiodła. Piękna okładka i smakowity tytuł sprawiły, że w moje dłonie wpadł Dzień miodu, a wyobraźnia zaczęła powoli budować odpowiedni nastrój. Przekonana, że znalazłam kolejną literacką perełkę, czym prędzej zabrałam się za czytanie z kubkiem aromatycznej herbaty.


          Okazuje się, że książka jest reportażem Annie Ciezadlo opisującym przedstawiającym jej pobyt w Budapeszcie i Bejrucie. Kobieta wychodzi za mąż za Libańczyka i wspólnie kierują się w rodzinne strony męża. Zrozumiały dla mnie jest stres towarzyszący kobiecie, który stara się odegnać poprzez gotowanie oraz naukę nowości, jakie niesie za sobą kuchnia bliskowschodnia, W międzyczasie poznajemy fakty dotyczące konfliktu Hezbollanu z Izraelem. Autorka bardzo szczegółowo prezentuje detale polityczno-historyczne, posługując się często ciężkim w odbiorze językiem. Brakuje tu kobiecej subtelności, ciekawego i nastrojowego wprowadzenia. Przykro mi to stwierdzić, ale natłok informacji i związany z tym ciężki język jest nużący. Ze względu na tak dużą ilość politycznych i historycznych szczegółów, książka dłużyła mi się niemiłosiernie. 


          Co dla mnie było największym plusem? Dzień miodu to książka, zawierająca niezwykle smakowite opisy arabskich potraw, pobudzających wszystkie zmysły. Niestety również w tym miejscu informacji jest po prostu za dużo. Na szczęście autorka zgrabnie przeplata suche fakty z dużą dawką emocji, dzięki którym łatwiej można dobrnąć do końca. W całą fabułę wplecionych jest wielu bohaterów - zwykłych mieszkańców regionu, za sprawą których przedstawiona historia staje się bardziej żywa.


         Decydując się na tą pozycję liczyłam, że Dzień miodu to prawdziwa uczta, którą należy się rozkoszować. Druga część tytułu mówi, że jest to "opowieść o jedzeniu, miłości i wojnie". Osobiście wykreśliłabym słowo miłość. Według mnie za dużo w niej jedzenia i przede wszystkim wojny, przedstawionej tylko za pomocą suchych faktów. Podchodziłam do niej kilka razy z nadzieją, że w końcu się przekonam, iż jest to ciekawa lektura. Myślałam, że muszę do niej bardziej dojrzeć. Nic z tego, nie udało się. Uważam, że książka ma duży potencjał. Autorka miała ciekawy pomysł, ale nie do końca umiejętnie go wykorzystała. Mnie przytłoczył nadmiar historycznych i politycznych faktów oraz zbyt drobiazgowe skupienie się na tamtejszej kuchni. Brakowało mi również bliższego poznania z Annie i jej męża. Nie miałam możliwości się z nimi zaprzyjaźnić, choć bardzo chciałam. Udało mi się co najwyżej polubić główną bohaterkę. Czytałam pozytywne opinie na temat audiobooka, czytanego przez Magdę Kumorek. Może ona jest w stanie bardziej tę książkę ożywić? Ja nie potrafię, choć bardzo lubię tematykę Bliskiego Wschodu. Dodam jeszcze, że ostatnie 40 stron to przepisy kulinarne. 


     Podsumowując, książki ani nie polecam, ani jej nie neguję. Autorka miała ciekawy pomysł i z całą pewnością ma duży potencjał, jednak w pełni go nie wykorzystała. Czułam duży niedosyt. Książka miała być wspaniałą ucztą, a okazała się historyczno-politycznym reportażem z dużą ilością kulinarnych przepisów i niuansów, które na pewno postaram się przetestować. Jeśli ktoś ma ochotę również je sprawdzić, to z chęcią podeślę. Widać piękna okładka i smakowity tytuł, to jednak nie wszystko.


A Wy, sięgacie po książki biorąc pod uwagę przede wszystkim okładkę? Mi zdarzyło się to kilka razy i w tym przypadku pierwszy raz popełniłam błąd. Chociaż nawet ta książka, która nie przypadnie nam do gustu, zawsze pozostawia po sobie jakiś ślad i niesie pewne przesłanie. Uważam, że nawet te książki, po które wiem, że już więcej nie sięgnę, mają swoją duszę.


38 komentarzy:

  1. Raczej nie jest to książka dla mnie. Obawiam się tych detali polityczno-historycznych i ciężkiego języka. Raczej odpuszczę sobie lekturę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety polityczno-historycznych detali jest dużo i nie miałabym przeciwko nim nic, gdyby było to coś więcej niż suche fakty. Chociażby "Biała masajka" zawiera w sobie dużo faktów, a czyta się znacznie przyjemniej

      Usuń
  2. Tym razem pas. Nie sięgam po książkę tylko ze względu na okładkę, kieruje sie głównie blurbem i opinią innych, zaś okładka to ewentualnie miły dodatek dla oka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdarzało mi się kilka razy trafić na dobrą i przyjemną książkę właśnie po okładce, jak chociażby "Wyspa Motyli". Tym razem się nie udało, choć czytałam o niej sporo pozytywnych opinii

      Usuń
  3. Piękna okładka, ale przy wyborze bardziej zwracam uwagę na opis i to czy mnie zainteresuje, ale ładne okładki sprawiają, że nasz wzrok kieruje się ku nim na księgarskich półkach. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda. Tej książki opis wydał mi się ciekawy, a po zakupie sprawdziłam opinie i widziałam większość pozytywnych. Niestety ja do tej większości tym razem się nie wpasowuję

      Usuń
  4. Nie słyszałam o niej wcześniej. Raczej mnie do siebie przekonuje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro tak, to daj znać jakbyś kiedyś przeczytała ;)

      Usuń
  5. Wydaje mi się, że nie przypadłaby mi do gustu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja miałam wrażenie, że mi by przypadła do gustu;)

      Usuń
  6. Pomysł rzeczywiście ciekawy. Szkoda tylko, że wykonanie gorsze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie,myślałam, że będzie dużo lepsza, bo materiał ciekawy. Niestety, nie tym razem

      Usuń
  7. Pierwsze wrażenie jest ważne, więc często sięgam po ładnie wydane książki. Zaraz potem jednak czytam blurb, a ten czasem skutecznie mnie zniechęca do zakupu. Zatem rozsądek raczej wygrywa u mnie z poczuciem estetyki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I tu pojawił się mój problem, opis oraz opinie jakie czytałam były bardzo zachęcające. Jednak książka okazała się pozycją nie dla mnie

      Usuń
  8. Kupiłam sobie kiedyś tę książkę,bo bardzo spodobała mi się jej okładka,wydawała się być niezwykle optymistyczna :) Co do książki,to również nie należała ona moim zdaniem do najlepiej napisanych,ale sumując nie była taka zła :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego moja ocena jest wyśrodkowana. Czytałam już gorsze, ta pozycja po prostu nie przypadła mi do gustu. A mogłaby, gdyby nad nią trochę popracować ;)

      Usuń
  9. Mam tę książkę w domu, upolowałam kiedyś za grosze w jakimś markecie. Jeszcze nie czytałam, ale podoba mi się fakt, że przez strony dosłownie wyczuwalne są zapachy arabskich potraw. Resztę muszę sama ocenić :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To tak jak ja, upolowałam ją w tesco ;)
      Najlepiej zawsze ocenić samemu :)

      Usuń
  10. Bardzo podoba mi sie Twoja recenzja. Jest niezwykle rzetelna - ukazujesz plusy i minusy powieści.
    Plusem jest też powołanie się na okoliczności, które popchnęły cię ku lekturze.
    Interesującym zabiegiem jest także odwołanie się do tytułu i ukazanie jego realizacji.
    To bardzo dobra recenzja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo, bardzo Ci dziękuję! Dzięki takim komentarzom wiem, co robię dobrze, a nad czym jeszcze powinnam popracować ;) Dziękuję :)

      Usuń
  11. Myślę, że to nie książka dla mnie :) Niemniej jednak, recenzja świetnie skonstruowana. Pomysł na książkę całkiem ciekawy, jednakże szkoda, że coś nie wyszło.
    Justyna z livingbooksx.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za te słowa! :) Niestety, myślę, że można byłoby poprawić kilka punktów i książka automatycznie dostałaby kilka punktów więcej ;)

      Usuń
  12. Widzę, że zachwytu nie ma, więc spasuje, tym bardziej, że tematyka książki kompletnie mnie nie zainteresowała.

    OdpowiedzUsuń
  13. Zainteresowałabym się tą publikacją, gdyby nie przepisy. 40 stron samych przepisów? Uważam, że to trochę przesada, zwłaszcza że wątki kulinarne jakoś niespecjalnie mnie interesują. Co do wybierania książki ze względu na okładkę, zdarza mi się tak postąpić :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kulinarne wątki przeplatają się przez całą książkę plus na koniec 40 stron przepisów.
      Czyli nie jestem sama! ;)

      Usuń
  14. Jeśli książka ma brzydką okładkę to sięgam po nią tylko wtedy kiedy ma genialne rekomendacje, w innym przypadku sobie odpuszczam. Za to piękne okładki biorę nawet bez rekomendacji :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Spasuję, mam zbyt dużo swoich lektur do przeczytania, żeby zmieścić jeszcze taką niepewną historię ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. To raczej nie dla nas. Chociaż okładka i tytuł bardzo zachęcają :)

    Buziaczki! ♥
    Zapraszam do nas :)
    rodzinne-czytanie.blogspot.com

    + z przyjemnością obserwujemy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, nic na siłę, sama wiem, że już więcej po nią nie sięgnę ;)
      Bardzo mi miło! :)

      Usuń
  17. Również wzięłabym tę książkę po okładce. Niestety sama wielokrotnie rozczarowałam się takim wyborem tylko ze względu na okładkę..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie było to pierwsze tego typu rozczarowanie, a okładka przyciąga bardzo ;)

      Usuń
  18. Nie cierpię polityki, i szczerze obawiam się tego tła polityczno-historycznego. Książka do mnie nie przemawia.
    Też zdarzało mi się, że sięgałam po książkę, gdyż miała piękną okładkę. Jednak od kiedy przejechałam się na tej pięknej okładce, już tego nie robię ;)

    Pozdrawiam,
    Czytaninka

    OdpowiedzUsuń
  19. Polityczne i historyczne szczegóły? Oj nie, nie, nie. To zdecydowanie coś nie dla mnie. Poza tym Twoja niska ocena to potwierdza. Szkoda, że w tym przypadku piękna okładka okazała się słabym wyznacznikiem wartościowej treści... Następnym razem na pewno będzie lepiej. :-) Pozdrawiam Cię cieplutko Daria i życzę miłego weekendu. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pięknie dziękuję Asiu i Tobie również miłego i słonecznego weekendu!
      Następnym razem na pewno będzie lepiej :)

      Usuń

Drodzy Czytelnicy!
Jest mi niezmiernie miło, że trafiliście na mojego bloga. Będzie mi jeszcze milej jeśli pozostawicie po sobie ślad w postaci komentarza. Dzięki temu wiem, co Wam się podoba i jaka jest Wasza opinia na dany temat. Pozostaw po sobie ślad, a na pewno Cię odwiedzę!
Pozdrawiam,
Daria

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...