niedziela, 12 marca 2017

"Do trzech razy śmierć" - Alek Rogoziński [recenzja]



Czy wszyscy pisarze są pierdolnięci?! (...) Zdecydowana większość, a pozostali po prostu się dobrze kamuflują.




Tytuł: Do trzech razy śmierć
Seria: Róża Krull na tropie
Autor: Alek Rogoziński
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: luty 2017
Liczba stron: 328


     Twórczość Alka Rogozińskiego zaczęłam poznawać od jego przedostatniej książki, Jak Cię zabić, kochanie? Po jej lekturze wiedziałam, że z niecierpliwością będę wyczekiwać premiery kolejnej, tym razem rozpoczynającej serię RóżaKrull na tropie. Muszę też wrócić do poprzednich dzieł autora, jednak najpierw słów kilka o najnowszej, najświeższej, najcieplejszej...

      Autorka powieści kryminalnych, Róża Krull, otrzymuje zaproszenie na zjazd pisarzy, odbywający się we dworku pod Krakowem.  Już pierwszego dnia jej koleżanka po piórze zostaje otruta. Wszystko wskazuje na to, że morderca, który zostawił na miejscu zbrodni czarną różę, wciela w życie fabułę jednej z powieści Krull. A inni zaproszeni pisarze wcale nie są tak niewinni, jak się wydaje...

     Na tę książkę czekałam z wielką niecierpliwością, ale i... obawą! Tak, obawą. Wiecie jak to jest, kiedy czasami fascynacja nad powieściami jakiegoś autora sięga zenitu, po czym okazuje się, że nowe dzieło, to gniot totalny, którego nie powinno się wydawać. Nie żebym wątpiła w umiejętności Alka Rogozińskiego. Co to, to nie, ale jednak obawa jakaś była.
W końcu książka po wielkich trudach dotarła do mnie na wyspy, a mi nie pozostało nic innego, jak sprawdzić co nasz drogi autor znów nawymyślał.

     Na samym początku Alek Rogoziński zapoznaje czytelników ze swoimi bohaterami. Uprzedza, że będzie ich dużo i... nie kłamie. Chyba po cichu liczyłam na to, że będzie ich mniej, żeby czasem o kimś nie zapomnieć i po prostu się w nich połapać. Okazuje się jednak, że część z nich jest naprawdę mało ważna i gdyby nie to, że sam autor zwrócił uwagę na ilość bohaterów, przymknęłabym na to oko. Tych najważniejszych pamiętam doskonale i to jest najważniejsze. Co ciekawsze - obawiałam się, czy i tym razem styl autora wpasuje się w mój gust, a tu śmiałam się przy samym wspomnianym opisie bohaterów. Czy to już mistrzostwo?

     Zatrzymując się jeszcze chwilkę na samym początku książki warto zwrócić uwagę na "oświadczenie", jakie zamieścił autor:

Uroczyście oświadczam, że wszystkie postaci - poza kilkoma moimi ukochanymi gwiazdami, które mam nadzieję nie obrażą się, że je wymieniłem z nazwiska - oraz wydarzenia opisane w tej książce są wytworem mojej wybujałej fantazji. (...) A już na pewno nikt nikogo w świecie literackim nie prześladuje i nie morduje, bo wszyscy się kochamy i nikt z nas nie jest zazdrosny o sukcesy kogoś innego. Uwierzyliście...?

No własnie, uwierzyliście? Bo ja nie! Po przeczytaniu książki odniosłam wrażenie, że w kilku bohaterach odnajduję cechy znanych mi literatów, a niektóre wydarzenia (afery) właściwie mogły mieć miejsce w rzeczywistości. I te niektóre imiona!

     Autor opisuje literacki światek z dużym dystansem. W końcu pisze o własnym otoczeniu, w którym czuje się jak ryba w wodzie. Lekko przerysowany, karykaturalny, ale pomimo tego wszystkiego w pewnym stopniu prawdziwy. Jestem pewna, że inaczej mogą tę powieść odebrać czytelnicy, inaczej recenzenci, czy autorzy. Rozmawiałam ostatnio z koleżanką, która szybciej przeczytała niż ja Do trzech razy śmierć. Na pytanie: "jak wrażenia?", odpowiedziała: "naprawdę dobra, ale ta poprzednia bardziej mi się podobała". W moim odczuciu obie są równie dobre. Dlaczego? Ponieważ każda z nich mówi o czymś innym. O zupełnie różnych środowiskach, z czego to drugie nie każdemu jest znane od wewnątrz.

     Bardzo ciekawym zabiegiem okazało się umieszczenie na kartach książki trzech (chyba wszystkim znanych) blogerek książkowych: Ruda, Dama Karo i Wiola. Myślę, że to niezła frajda dla dziewczyn, czytać o sobie, szczególnie, że w dużym stopniu przyczyniają się do rozwiązania zagadki. W każdym bądź razie autor przedstawił blogerki w bardzo dobrym świetle. Ciekawe jak wyglądałaby jego kryminalna komedia osadzona bezpośrednio w blogosferze? Myślę, że zabójstw mogłoby być więcej niż samych bohaterów!

      Alek Rogoziński pisze o literackim światku w sposób prześmiewczy, lecz z umiarem. Nikogo nie obraża, a raczej na każdej twarzy wywołuje uśmiech. Zbrodnie nie są perfekcyjnie opisane? Nie leje się krew strumieniami? A no nie! Właściwie nie widzę takiej potrzeby. Nie jest to kryminał, lecz komedia kryminalna. Ja się przy niej bawiłam świetnie i mając nauczkę po poprzedniej książce autora - tej nie czytałam karmiąc córeczkę. Wolałam uniknąć powtórnego pogryzienia...

      Na co liczyłam sięgając po tę książkę? Na dużą dawkę rozrywki, bawiących wstawek i ciekawej intrygi. Dostałam to wszystko, a nawet i więcej, bowiem na wspomnienie kilku ulubionych scen w dalszym ciągu uśmiecham się sama do siebie. I jeszcze to zakończenie... Już nie mogę się doczekać, kiedy kolejna część ujrzy światło dzienne, a ona dopiero się pisze. Nienawidzę! Nienawidzę tego oczekiwania, zacierania rączek, wertowania posiadanej już książki od przodu do tyłu, od tyłu do przodu i długiego, zbyt długiego czekania. Dobre serie powinny być wydawane hurtowo, a ta zapowiada się fenomenalnie!

     Do trzech razy śmierć to wspaniała lektura na chłodne wieczory, która niejednego rozbawi do łez. U innych wywoła tylko lekki uśmieszek, za to zdecydowanie na bardzo długo. Autor wprowadza czytelników do literackiego światka, w którym tak do końca nie wiadomo, co jest czystą fikcją, a co nutką najprawdziwszej prawdy! Oceńcie sami. Mi nie pozostaje nic innego, jak szczerze polecić!






Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję Autorowi

10 komentarzy:

  1. M=Bardzo mnie zachęciłaś, a najbardziej interesuje mnie rola blogerek w książce :)

    OdpowiedzUsuń
  2. He he kryminał obsadzony w blogosferze. To mogłoby być coś :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie zdążyłam przeczytać recenzji, a zarechotałam się i zaplułam wstępnym cytatem :D Alka Rogozińskiego jeszcze nic nie czytałam, ale mam na uwadze Jego książki, tym bardziej, że bardzo potrzebuję od czasu do czasu zabawnych lektur :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A przy okazji zapraszam na Book Tour z "Szeptuchą" u mnie :)

      Usuń
  4. Nie wiem czy przeczytam książkę, póki co mam wielką kolejkę, tych które muszę przeczytać :)
    Recenzja świetna, ale przed cytatem powinnaś dać jakieś ostrzeżenie, żeby czytelnik nic nie pił podczas czytania :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie mam mowy, bym po to sięgnęła. Jak cię zabić, kochanie? totalnie mnie zabiła. Dosłownie. Wciskanie na siłę żarcików i humoru w każde zdanie nie jest fajne, zwłaszcza, jeśli te żarciki są niefajne, nieśmieszne, niezabawne i w ogóle na nie. Alek Rogoziński podpadł mi tym przeładowanym i męczącym humorem. Chciałam czegoś lekkiego, zabawnego i do odprężenia, a otrzymałam naładowaną na siłę humorem powieść, która zamiast być lekka, była cholernie męcząca. Niestety, jakby to była moja pierwsza książka polskiego autora, to do końca życia bym polskiej literatury nie tykała. Całe szczęście, że jest inaczej. ;)
    Ale szanuję zdanie. Nie musi się podobać każdemu, tak samo jak nie podobać. Myślę, że gdyby nie moje złe doświadczenie z tym autorem, namówiłabyś mnie do czytania. Ale cóż. ;)

    Pozdrawiam,
    Koneko z Recenzje Koneko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście nic na siłę ;) Z komediami już tak jest, że jedne nas bawią, inne nie. Kwestia gustu i podobnego humoru.
      Cieszę się, że recenzja mimo wszystko byłaby dla Ciebie zachęcająca, no i że czytasz polskich autorów. Potrafią być cudowni ;)

      Usuń
    2. De gustibus non est disputadnum. Na szczęście wiele osób bawiło się znakomicie na tych "nieśmiesznych i niezabawnych" (a to oby nie to samo?) żarcikach. Po prostu ilu ludzi, tyle typów poczucia humoru. To tak jak z kolorami - ja na przykład nie lubię malinowego :) Pozdrawiam. Alek

      Usuń
  6. Niestety nie mój klimat. Może za jakiś czas o niej pomyślę.

    OdpowiedzUsuń
  7. Twórczość Pana Rogozińskiego może być miejscami kontrowersyjna, ale nie zmienia to faktu, że jest ciekawa. Wart czytać książki, które są inne, odważne, intrygujące, bo dzięki temu każdy z nas rozwija swój literacki warsztat. Moim zdaniem jest o czym pisać i o czym mówić, gratulacje dla Autora i po raz kolejny gratulacje dla Darii za recenzję, która wzbudza ciekawość, żeby choć zajrzeć za okładkę. Pozdrawiam, Ewa Zdunek

    OdpowiedzUsuń

Drodzy Czytelnicy!
Jest mi niezmiernie miło, że trafiliście na mojego bloga. Będzie mi jeszcze milej jeśli pozostawicie po sobie ślad w postaci komentarza. Dzięki temu wiem, co Wam się podoba i jaka jest Wasza opinia na dany temat. Pozostaw po sobie ślad, a na pewno Cię odwiedzę!
Pozdrawiam,
Daria

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...