Tytuł: Klamki i dzwonki
Autor: Magdalena Knedler
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 14 września 2016
Liczba stron: 350
Długo zastanawiałam się, po którą książkę sięgnąć w te święta. Postanowiłam spędzić je bez komputera, pisania i całego blogowania, ale nie bez książki. Wybór trudny, bo jak wybrać jedną pozycję z całych stosów? W końcu postanowiłam dać szansę książce, która od pewnego czasu mnie intryguje, a cała twórczość autorki głośno woła o poznanie jej.
Eliza Ostaszewska, poetka utrzymująca się z pracy w bibliotece i korepetycji, właśnie wydała tomik swoich wierszy, a zaprzyjaźniony pub zorganizował jej wieczór autorski. Nie jest jej jednak dane nacieszyć się sukcesem, ponieważ już nazajutrz odbiera tajemniczy telefon ze szpitala. W jednej chwili dramatyczna przeszłość gwałtownie wkracza w jej życie i całkowicie je zmienia.
Na wstępie mogę śmiało stwierdzić, że mój wybór był idealny. Właśnie tego mi było trzeba. Jak już wspomniałam, na twórczość autorki polowałam już od jakiegoś czasu, niestety nie było mi dane zagłębić się w jej słowa. Kiedy tylko zobaczyłam opcję przygarnięcia tej książki, nie wahałam się ani minuty. Niestety spore zaległości czytelnicze zmusiły mnie do odłożenia jej na półkę, by zaczekała na swoją kolej. Lepszego momentu chyba nie mogła sobie wybrać. Święta, czas zadumy i snucia refleksji. Klamki i dzwonki idealnie wprowadziły mnie własnie w taki stan. Ale zacznijmy od początku...
Styl autorki jest... przepraszam, ale brakuje mi słów. Idealny. Wspaniały. Porywający czytelnika w najdalsze zakamarki powieści. Po prostu przepadłam i pokochałam. Aż żałuję, że lektura tej książki jest już za mną. Nie pozostaje mi chyba nic innego, jak sięgnąć po pozostałe książki Magdaleny Knedler, choć nie zawsze są to obyczajówki. Autorka zastosowała narrację trzecioosobową, dzięki czemu nie mamy problemu z poznaniem wszystkich bohaterów. Choć główną dowodzącą jest tu Eliza, to pozostali okazują się być równie ważni. Pisarka zadbała o dobrą, obrazową kreację swoich bohaterów. Początkowo myślałam, że polubię ewentualnie jedną osobę, a tu się okazuje, że do każdego poczułam sentyment, a pomiędzy nami zrodziła się nutka kiełkującej przyjaźni.
Eliza nagle zostaje postawiona w bardzo trudnej sytuacji. Wiodąca dotąd dość spokojne życie poetka, w jednym momencie musi zająć się firmą i wcielić się w rolę matki. Dramatyczna przeszłość z głośnym impetem daje o sobie znać, a głównej bohaterce od tak przychodzi się zmierzyć z nią twarzą w twarz.
Uwielbiam powieści, w których zderzają się ze sobą różne wątki, a ten wiodący, nie przyćmiewa pozostałych. Tak jest w tym przypadku. Choć głównym wątkiem zdaje się być ten miłosny, nie rzuca cienia na pozostałe, które są równie ciekawe i intrygujące. Pojawia się tu temat odpowiedzialności za życie własne i drugiej osoby, stosunki damsko - męskie oraz te po prostu międzyludzkie, przyjaźń, miłość, rodzicielstwo, strata, trudna przeszłość. Poznajemy tu trzy zupełnie inne osoby. Dorosłą kobietę, nastolatkę, dziecko. Trzy oddzielne światy, oddzielne problemy i potrzeby. To dziwne, ale tak naprawdę najbardziej polubiłam tę środkową, Agatę. To dwunastoletnia dziewczynka, która nie ma w głowie tylko kolorowych wspomnień. Choć z wierzchu stara się być silna i twarda, w środku nadal tkwi w niej młodziutka dziewczynka, co pięknie udało się zaznaczyć autorce.
Bałam się, że będę płakać, bo wzruszenie będzie zbyt mocne, a jednak świąteczny makijaż szkoda było rozmazać. Udało się zatrzymać łzy, choć w pewnym momencie oczy delikatnie się zaszkliły. Czy to źle? Otóż nie. Powieść Magdaleny Knedler jest ujmującą, piękną, delikatną historią, która pozostawia po sobie odrobinę słodyczy, ale i gorzkawy posmak. Sprawia, że jeszcze długo po skończonej lekturze, dumamy nad jej treścią, a obraz bohaterów wciąż tkwi nam przed oczami jak żywy. Mam nadzieję, że autorka będzie się rozwijać w tym kierunku, gdyż jej powieść obyczajowa jest w moim odczuciu idealna!
Klamki i dzwonki to powieść idealna. Napisana pięknym językiem, ujmująca stylem i zniewalająca treścią. Wzrusza i wywołuje uśmiech, wprowadza w stan nostalgii i refleksji. Porusza różne wątki, żadnego nie przyćmiewając. Sprawia, że jeszcze długo po skończonej lekturze, czytelnik duma nad jej treścią. Takich książek proszę więcej! Gorąco polecam!
Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję wydawnictwu Novae Res
Widzę, że koniecznie muszę przeczytać :)
OdpowiedzUsuńKlamki i dzwonki są bardzo dobre, ale już Ci mówię, żebyś polowala na "Dziewczynę z daleka". Premiera w lutym. To jest tak dobra książka, że brakuje słów:)
OdpowiedzUsuńChyba muszę po nią sięgnąć w końcu. Wszyscy chwalą więc w końcu wypadałoby sprawdzić jak ja ją odbiorę. ;)
OdpowiedzUsuń