Tytuł: Krótka historia siedmiu zabójstw
Tytuł oryginału: A Brief History of Seven Killings
Autor: Marlon James
Tłumaczenie: Robert Sudół
Wydawnictwo: Literackie
Data wydania: 26 października 2016
Liczba stron: 752
Czasami okazuje się, że tytuł książki bywa dość zwodniczy. Po Krótkiej historii... spodziewałam się wszystkiego, ale nie tego, że krótka, to ona nie będzie. Na wstępnie moje zaskoczenie było dość spore, później było jeszcze lepiej!
Jak często udaje Wam się sięgnąć po literaturę jamajską? No właśnie. Osobiście jest to moje pierwsze spotkanie i to przy okazji jakie! Marlon James postanowił stworzyć dzieło, które w pełni odda historię jego kraju w drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych. Na początku zastanawiałam się, jak można ciekawie to oddać na niemalże 750 stronach. Po skończonej lekturze zastanawiam się, jakim cudem udało mu się upchnąć to tylko na tylu stronach! Jedno jest pewne - gdyby ta książka była dwa razy grubsza i tak szalenie by mnie pochłonęła!
W roku 1976 doszło do zamachu na Boba Marleya. Napastnicy z bronią w ręku wkroczyli do jego domu. Na szczęście ojciec muzyki reggae uszedł z życiem. Dlaczego jednak do tego ataku doszło? Jakie powody mieli napastnicy i dlaczego Marleyowi udało się ujść z życiem?
Po przeczytaniu pierwszych stron zaczęłam się zastanawiać, jak mam przebrnąć przez tak grube tomiszcze. Ciężko było mi pojąć, jak można wypuścić książkę z błędami stylistycznymi lub co gorsza, ortograficznymi. Przecież ta książka otrzymała nagrodę Bookera! Najbardziej wartościową nagrodę w dziedzinie literatury! Coś musiało w niej być, czym sobie na to zasłużyła. Postanowiłam nie odkładać jej jeszcze na półkę i spróbować się wbić w tym reggae. Wiecie co? Warto było! Marlon James szalenie dokładnie opisuje swój kraj z różnych perspektyw. Brudny, przesiąknięty narkotykami, prostytucją, korupcją. James nie oszczędza czytelnikowi brutalnych doznań. Nie szuka wspaniałego słownictwa, które da nam czytelnicze uniesienie. Jego język jest prosty. W zależności od tego, kogo akurat opisuje, takim posługuje się słownictwem. Nie oszczędza wulgaryzmów, a język momentami jest wręcz prostacki. O to właśnie tu chodziło. O to, aby oddać w powieści realizm. Zabrać czytelnika i przedstawić świat, w jakim się żyje i dorastało.
Nie jestem wielką fanką reggae. Za brutalnością, korupcją, narkotykami czy prostytucją w literaturze też nie przepadam. Do tego ten język. No właśnie. Połączenie wszystkiego okazuje się być czymś idealnym, niemalże perfekcyjnym. Nie dostałam do tej pory książki, która by w tak dokładny sposób oddała realizm miejsca i ludzi. Brawa, wielkie brawa dla autora. Po skończonej lekturze wiem, że każdy zabieg, jaki został tutaj zastosowany, był konieczny. Gdyby cokolwiek tu zmienić, ominąć, bądź zastąpić "lepszym", książka straciłaby swoją wartość i mogłaby się minąć z wielką nagrodą, jaką zyskała. Nie potrafię jej opisać tak, jakbym chciała. O niej chyba nie można pisać. Ją powinno się poznać, poczuć i zapamiętać.
Krótka historia siedmiu zabójstw nie jest wcale taka krótka, jak sugerować mógłby to tytuł. Nie jest to również książka dla każdego, gdyż Krótka historia jest zdecydowanie literaturą ciężką. Zmusza do refleksji, skłania do przemyśleń. Brutalna, lecz prawdziwa historia kraju, który osnuty jest muzyką reggae i dymem marihuany. Gorąco polecam (książkę rzecz jasna)!
Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Literackiemu
Przyznaję, że mnie zainteresowałaś. Lubię muzykę reggae i interesuje się tym, co koło niej. Kiedyś po nią sięgnę i będę ją sobie dawkować.
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam, że jest to tak obszerna pozycja, ale jak widać, tematyka i sposób opisania jamajskiej rzeczywistości pochłania uwagę i kolejne kartki szybko przelatują na stronę tych już przeczytanych. Nie słyszałam wcześniej o tej publikacji, ale zastanowię się nad nią. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuń