Tytuł: Mine
Tytuł oryginału: Mine
Seria: Real
Autor: Katy Evans
Wydawnictwo: Papierowy Księżyc
Data wydania: 29 czerwca 2016
Liczba stron: 450
Nie raz i nie dwa pisałam o swoim szczęściu do książkowych serii. Co powiecie na to, że po przeczytaniu tomu pierwszego, poznałam trzeci i dopiero sięgnęłam po drugi? Można? Zdecydowanie można, ale z jakim rezultatem?
Brooke nigdy nie wyobrażała sobie, że skończy u boku mężczyzny, który jest marzeniem wszystkich kobiet. Nie wszystkie marzenia mają jednak szczęśliwe zakończenie. Kiedy Remington potrzebuje jej najbardziej, Brooke dokonuje odkrycia, które zmusza ją do zniknięcia z otoczenia ringu. Teraz, gdy dzieli ich odległość i mrok, jedyną rzeczą, która jej pozostaje, jest walczyć o miłość mężczyzny, o którym mówi "Mój".
Pierwszy tom cyklu, to była istna petarda! Tajfun emocjonalny, który na długo pozostał w mojej pamięci. Nie znam chyba dziewczyny, która nie pokochałaby tego faceta! Seria Real rozpoczęła się mocnym uderzeniem i niezmiernie byłam ciekawa, jak zostanie dalej poprowadzona. Czy perfekcyjna w swoim fachu Katy Evans po raz kolejny dopnie wszystko na ostatni guzik?
Zdecydowanie bardzo mocną stroną powieści Evans są wspaniale wykreowani bohaterowie, mistrzowskie sceny erotyczne i wątki poboczne, bez których powieści erotyczno - obyczajowe byłyby mdłe i bez polotu. Autorka zgrabnie włada piórem wiedząc czego oczekują od niej czytelnicy i zazwyczaj nie zawodzi. Do strony językowej nie można mieć jakichkolwiek zarzutów, gdyż Katy Evans jest mistrzynią!
Niestety w tej części po raz pierwszy znalazłam pewne minusy. Poważne minusy jak dla mnie. Może wynikają one z tego, że najpierw przeczytałam Remy'ego, a nie Mine. Nie mniej jednak jest to najsłabsza część z całej serii Real. Dlaczego? Czegoś tutaj zabrakło. Totalnie wiedziałam czego się spodziewać. Niestety wspaniały styl i genialnie opisane sceny tego nie uratowały. Potrzebowałam czegoś nowego, a powielony został po prostu po raz kolejny ten sam schemat. Świetni bohaterowie, mocne sceny były bardzo dobre, ale... No właśnie, ale... Wiedziałam, że mogę się ich spodziewać. Właściwie byłam ich nawet pewna. Nie mniej fani mogą być zadowoleni, jeśli właśnie tego oczekują. Ja liczyłam na coś nowego, ale dostałam tylko to, co miałam wcześniej.
Powieść idealnie odzwierciedla wytyczne gatunku, napisana jest bardzo dobrym językiem i zachowana w dobrym stylu. Nie nudziłam się przy niej, ale na tle pozostałych dwóch części wypadła najsłabiej.
Mine to kontynuacja gorącej serii Real, która z całą pewnością znajdzie swoich faworytów. Bardzo dobry styl i język, sceny erotyczne rewelacyjne, a wątki poboczne przyjemne. Całość jest całkiem dobra, jednak na tle pozostałych dwóch części wypada najsłabiej.
Niestety w tej części po raz pierwszy znalazłam pewne minusy. Poważne minusy jak dla mnie. Może wynikają one z tego, że najpierw przeczytałam Remy'ego, a nie Mine. Nie mniej jednak jest to najsłabsza część z całej serii Real. Dlaczego? Czegoś tutaj zabrakło. Totalnie wiedziałam czego się spodziewać. Niestety wspaniały styl i genialnie opisane sceny tego nie uratowały. Potrzebowałam czegoś nowego, a powielony został po prostu po raz kolejny ten sam schemat. Świetni bohaterowie, mocne sceny były bardzo dobre, ale... No właśnie, ale... Wiedziałam, że mogę się ich spodziewać. Właściwie byłam ich nawet pewna. Nie mniej fani mogą być zadowoleni, jeśli właśnie tego oczekują. Ja liczyłam na coś nowego, ale dostałam tylko to, co miałam wcześniej.
Powieść idealnie odzwierciedla wytyczne gatunku, napisana jest bardzo dobrym językiem i zachowana w dobrym stylu. Nie nudziłam się przy niej, ale na tle pozostałych dwóch części wypadła najsłabiej.
Mine to kontynuacja gorącej serii Real, która z całą pewnością znajdzie swoich faworytów. Bardzo dobry styl i język, sceny erotyczne rewelacyjne, a wątki poboczne przyjemne. Całość jest całkiem dobra, jednak na tle pozostałych dwóch części wypada najsłabiej.
Ja przeczytałam tylko pierwszą część, po resztę zapewne też prędzej czy później sięgnę, ale aż tak mnie nie zachwyciła. Czegoś mi tam brakuje, wiecznie napalona Brook działała mi na nerwy, a z perspektywy czasu o Remingtonie pamiętam tyle, że cierpiał na chorobę dwubiegunową i był zdaje się bokserem. Trochę mało tych szczegółów. Na plus trzeba zaliczyć lekkie pióro i ciekawy sposób pisania. Podczas czytania dobrze się bawiłam i trudno było mi się od lektury oderwać :-)
OdpowiedzUsuńAż mi zrobiłaś na nią ochotę xd
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
toreador-nottoread.blogspot.com
Uwielbiam tę historię. Pierwszy, jak i drugi tom. :)
OdpowiedzUsuńLubię czytać książki, wiedząc, że po zakończeniu ostatniej strony nie jest to ostatnie spotkanie z bohaterami. Serie książek zwykle zostawiały po sobie nie tylko pozytywne wrażenia, ale i mnóstwo emocji a ta zdaje się również być interesująca :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie: http://tworze-czytam-fotografuje.blogspot.com/
Nie czytałam jeszcze pierwszego tomu.
OdpowiedzUsuńNa razie tej serii nie mam w planach, choć mam na nią ogólnie chęć.
OdpowiedzUsuńMam tą serię w planach :) Choć nie przepadam za tym gatunkiem, to po tą mam jakoś ochotę sięgnąć.
OdpowiedzUsuńps. Chciałabym Cię serdecznie zaprosić do udziału w moim wyzwaniu czytelniczym NA TROPIE :)----> więcej szczegółów u mnie na blogu.
Pozdrawiam