środa, 14 września 2016

"Dom cudzych marzeń" - Philippa Gregory [recenzja]



Tytuł: Dom cudzych marzeń
Tytuł oryginału: The Little House
Autor: Philippa Gregory
Tłumaczenie: Urszula Gardner
Wydawnictwo: Książnica
Rok wydania: 2011
Liczba stron: 376


     Philippa Gregory i więcej pisać nie powinnam. Każdy kto zaczytuje się w romansach, bądź pragnie poznać w delikatny i przyjemny sposób odrobinę historii Anglii zapewne zna to nazwisko. Mistrzyni romansów historycznych, która nie ma sobie równych. Uwielbiam ją i jej pióro, jej wiedzę i wyobraźnię. Cenię sobie każde słowo, które wyszło spod jej ręki. I nagle... powieść obyczajowa? Naprawdę? Wzięłam i poznałam. Postanowiłam również, że zacznę się dzielić opinią na temat twórczości pisarki właśnie od tej pozycji.

     Elizabeth wiodła szczęśliwe życie. Wyszła za mąż za odpowiedniego mężczyznę, któremu urodziła dwójkę dzieci. Dom, który udało jej się stworzyć, godny był pozazdroszczenia. Kiedy na horyzoncie pojawia się Ruth, wszystko powoli zaczyna się zmieniać. Młoda kobieta staje się częścią rodziny, wychodząc za Patricka, stając się jednocześnie synową Elizabeth. Ruth stara się sprostać oczekiwaniom rodziny i zadowolić teściową. Chwila, co ja napisałam? Teściową, nie męża? Właśnie tak... Pomimo niechęci, zachodzi w ciążę i na świat przychodzi malutki Thomas. Teraz gra przybiera nowego, szybkiego tempa...

     Philippę Gregory poznałam kilka lat temu, kiedy w moje ręce wpadło ogromne tomisko Kochanice Króla. Zrobiły na mnie efekt wow! Moje pierwsze zetknięcie z romansem historycznym i od razu tak dobre. Poznałam do tej pory kilka jej książek. Prawie wszystkie mam w swojej kolekcji. Przydałoby się zacząć o nich pisać, w końcu to jedna z moich ulubionych autorek. Długo zastanawiałam się od czego zacząć. Od której książki, którego cyklu. W końcu mój wzrok padł na niepozorną, nietypową (dla autorki) książkę - powieść obyczajową. Bałam się z nią zapoznać. Obawiałam się tego, że tym razem się zawiodę. Pomyślałam, że to już nie to. Będzie mi brakowało zamków, dworu, rycerzy i średniowiecznego klimatu. Czy słusznie?

     Historia, jaką zafundowała nam pisarka jest dość banalna, momentami łatwa do przewidzenia. Ale! Spod pióra Philippy Gregory chyba nie może wyjść coś beznadziejnego. Ta kobieta z pozoru najnudniejszej i nic nie wartej historii, potrafi stworzyć coś magicznego i ujmującego. Nie twierdzę, że Dom cudzych marzeń jest jej najlepszym dziełem, bo nie jest. Zdecydowanie wolę ją w historycznych romansach, ale tę powieść czytało mi się równie przyjemnie i emocjonująco.

     Bohaterowie są dość nietypowi w moim odczuciu. Pierwszy raz miałam tak, że nie polubiłam żadnego z nich, a dokładnie żadnego charakteru. Wykreowani są bowiem  doskonale, tacy, jacy mieli być. Za pomocą Elizabeth autorka idealnie odwzorowała postać manipulantki, okrutnej teściowej i zepsutej kobiety. Poznając jej zagrania ciarki przechodziły przez moją skórę, a ja miałam ochotę posłać tę kobietę, gdzie pieprz rośnie. Gdybym miała trafić na taką teściową, wolałabym zostać starą panną. Serio! Ruth  to kobieta niezwykle zagubiona w całej sytuacji. Pragnąca zadowolić teściową, zamiast własnego męża, a co najważniejsze, zamiast samej siebie. Jej psychika z każdą stroną jest coraz słabsza, zahaczając o stany depresyjne. Szkoda mi jej było, ale i nią miałam ochotę mocno potrząsnąć i powiedzieć: "kobieto! ogarnij się, marnujesz własne życie, nie widzisz tego?!". 

     Styl, język. Co tu dużo mówić? Choć nie jest to powieść, której można przypisać czasy średniowiecza, to autorka i pod tym kątem nie zawodzi. Ma wypracowany własny, cholernie dobry styl i niezwykle bogaty język. Każde jej słowo to miód na moją duszę. Książka, choć do grubych nie należy, to pochłonęłam ją migiem. Obawiałam się zupełnie innej tematyki, a okazuje się, że niepotrzebnie. Akcja toczy się różnym tempem. Raz leniwie, by po chwili przyspieszyć i znów zwolnić. Ciekawe zwroty akcji i niezwykle zaskakujące zakończenie, które co prawda do realnych nie należy. Robi jednak wrażenie, a to cenię najbardziej. Dzięki takim zagraniom autorka ociera się o thriller, a do tego psychologiczny, co jest jej kolejnym plusem.

     Czy towarzyszyły mi emocje? Zdecydowanie tak. Raz się delikatnie uśmiechnęłam, raz dostawałam furii poznając kolejne zagrania manipulantki Elizabeth. Przysięgam, miałam ochotę rozszarpać tę kobietę. 

     Dom cudzych marzeń nie jest może arcydziełem, jednak dzięki ogromnemu doświadczeniu, rewelacyjnie wypracowanemu stylowi i świetną znajomością języka oraz kobiecych zachowań i zagrywek, ta książka staje się ciekawą i zaskakującą lekturą na jesienne wieczory. Polecam, jako przerywnik pomiędzy... romansami historycznymi ;)




9 komentarzy:

  1. O proszę, powieść obyczajowa tej autorki.chetnie przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak przerywnik, czemu nie. Muszę w końcu poznać prozę tej autorki.

    OdpowiedzUsuń
  3. Od czasu "Kochanic" również cenię P. Gregory. Kobieta potrafi władać piórem i wywoływać maksymalne emocje.

    OdpowiedzUsuń
  4. O, nie wiedziałam, że Gregory napisała powieść obyczajową. Może sama sięgnę po nią w pierwszej kolejności? Od dawna przybieram się do poznania jej twórczości, ale ciągle mi z nią nie po drodze...

    OdpowiedzUsuń
  5. Wciąż nie znam nic tej autorki. Co prawda słyszałam sporo dobrego o jej książkach, ale jakoś na żadną się jeszcze nie skusiłam. Na razie raczej nie chcę irytować się zachowaniem Elizabeth, ale może wreszcie sięgnę po jakąś powieść historyczną autorki. ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Od dłuższego czasu korci mnie poznać twórczość tej autorki. Tylko na razie czasu wolnego brak.

    OdpowiedzUsuń
  7. Lubię tę autorkę :) Jej książki mają w sobie coś magicznego :) Od dawna nic nie przeczytałam, ale dużo osób o niej mówi lub pisze i znowu zachęcacie mnie do sięgnięcia po coś z jej twórczości :P

    OdpowiedzUsuń
  8. Lubię tę autorkę. Chętnie zapoznam się z tą pozycją :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie znam nic tej autorki i póki co nie mam jej w must read... Może kiedyś :)

    Dario, ale namieszałaś :) zlinkowałaś mi tę książkę w wyzwaniu do posta z olimpiadą u pośredniczki zamiast tutaj :D

    OdpowiedzUsuń

Drodzy Czytelnicy!
Jest mi niezmiernie miło, że trafiliście na mojego bloga. Będzie mi jeszcze milej jeśli pozostawicie po sobie ślad w postaci komentarza. Dzięki temu wiem, co Wam się podoba i jaka jest Wasza opinia na dany temat. Pozostaw po sobie ślad, a na pewno Cię odwiedzę!
Pozdrawiam,
Daria

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...